Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


czwartek, 11 czerwca 2009

(129) your-whisper



Fumiko ijiri wyrównuje rachunki z your-whisper.blog.onet.pl





Pierwsze wrażenie - 4/10

Eee... Rozumiem, że można słuchać Tokio Hotel. Pojmuję, że można pisać o nich opowiadanie na onecie. Nie dociera do mnie jednak powód dla którego zaraz po wejściu na bloga atakuje mnie wielki, nie do końca wyraźny ryj Tomasza K. Trudno, przetrwam to teraz, a opieprzę za chwilę.

Tło jest kolejną rzeczą która mnie atakuje, na szczęście toleruję ten kolor. Landrynki z malinkami, trudno.

Urozmaicenie czarno białego nagłówka fioletowymi dodatkami to mądre posunięcie. Szkoda tylko, że kolor tła nie zgadza się z kolorem linków, ale trudno.

Po kiego grzyba ta punktacja przy linku w dole?

Belka dobija pomysłowością... Trudno...




Nagłówek - 1/5

Ryj Tomasza K.

Zrobiłam mu coś? Nie? To czemu mnie straszy?

Po pierwsze nie lubię gościa, kiedy się nie uśmiecha. Najzwyczajniej w świecie tak mam, że lubię uśmiechniętych ludzi, a nie takich co wyraz twarzy mają jakby nie byli do końca żywi.

Jakąś pseudo ozdobną czcionką czytam na nagłówku „your whisper” i to już jest trzeci raz wciągu zaledwie sześciu i pół sekundy. Nie mam alzheimera i uwierzmi, wiem gdzie się znajduję. Nie musisz co chwilę informować mnie, jaka jest nazwa tego bloga – pojęłam to już na wstępie.

Wydaje mi się, że nagłówek jest tam po prostu dla zasady, że nagłówek musi być, a w związku z tym, że autorka nie miała lepszego pomysłu, to walnęła właśnie takie a nie inne zdjęcioło. Widać w tym wszystkim cały ogrom pracy jaki został włożony w to, by blog jakoś wyglądał. To był sarkazm.

Jedynym plusem nagłówka jest to, że kolor czcionki zgadza się z kolorem tła.




Treść - 1/10

Boję się co mogę tu spotkać. Sama przechodziłam przez fazę fanatyzmu na punkcie TH objawiającego się natrętnym marnowaniem papieru i ołówka, ale przeszło mi już jakieś kilka lat temu. Od tego czasu nic podobnego ani nie napisałam, ani nie przeczytałam, zobaczę więc jak społeczność polskich fanek wykorzystała ten czas pod względem rozwijania swoich zdolności pisarskich.

Uła, aż trzy notki widzę na blogu. Przeczytam sobie pierwszą.

„Jedyna taka szansa” zaczyna się od relacji z... rozgrywki koszykówki.

Cytat: „Tancerki wykonują swój mozolny układ.” - skąd wzięły się tancerki z mozolnym układem na meczu koszykówki? Chodzi może o cheerleaderki? Nie sądzę, bo z tego co pamiętam, one nie tańczą żadnych mozolnych układów. Swoją drogą, jak układ może być mozolny? Mozolnie można go odtańczyć, ale układy taneczne same w sobie rzadko kiedy są mozolne. Taniec opiera się na ruchu, nie na spaniu.

Podoba mi się kawałek:

„Niestety.. to było wszystko.
- I co?! To wszystko?!"

- nie potrafisz budować napięcia, a fakt, że narrator zdradza czytelnikowi kolejne wydarzenia nim się wydarzą jest nie do przyjęcia. Po prostu śmiać mi się chciało jak przeczytałam ten kawałek, jest dość absurdalny.

Cytat: „- Tak i co z tego? To ich decyzja nie moja.” - postać trenera jest płytka i wcale nie mieści się w rycinach trenera, czy nawet nauczyciela. Tego typu odzywki sprawiają, że odnoszę wrażenie, że ów trener wcale nie przykłada się do swojego zadania jako trenera grupy koszykarskiej z celownikiem na ligę międzynarodową, czy jakąś tam inną.

Cytat: „wgniotła piłkę w klatkę piersiową trenera i rzuciła mu szydercze spojrzenie.” - cóż za agresja. Gdyby mnie, Tobie lub komukolwiek innemu, ktokolwiek wgniótł piłkę w klatkę piersiową, to dana osoba z całą pewnością nie pozbierałaby się z podłogi. Ludzie kiepsko funkcjonują z piłką do kosza w miejscu serca czy płuc.

Ze zdziwieniem stwierdzam, że w tej notce brakuje co najmniej połowy tekstu, który powinien tam być by miała jakiś sens. Nie załapałam w którym momencie drużyna opuściła salę po wywołaniu imienia dziewczyny, która dostała się do reprezentacji. Nie załapałam tego momentu, ponieważ w ogóle nie był opisany. Nie wiedziałam nawet gdzie znajdowała się drużyna na samym początku rozmowy z trenerem, bo taka informacjanie została zamieszczona. Jakieś trzy czwarte tekstu to puste dialogi, a reszta to wybrakowane opisy dość wątpliwej jakości jeżeli chodzi o robienie wrażenia na czytelniku. Przenoszę wzrok na kolejny rozdział.

Cytat: „Wieczorem, wszyscy wczłapali się do autokaru. Nikt nie miał siły, a jakoś trzeba było dojechać na miejsce gdzie odbędą się zawody.” - to człapanie się tak ich wymęczyło, czy autokar miał dziury w podłodze i pedałyzamiast kół? Jeżeli nie, to naprawdę nie rozumiem co męczącego jest w siedzeniu na tyłku i gapieniu się w okno, kiedy silnik autokaru sam odwala całą robotę.

O zgrozo, pierwsze linijki drugiej notki prawie trzymają mnie w napięciu, bynajmniej nie z powodu wydarzeń w opowiadaniu, lecz ich beznadziejnego opisania. Autokar pełen ludzi pędzi sobie autostradą, wpada w poślizg i sprząta nadjeżdżający z naprzeciwka samochód. Pomińmy prawa fizyki, które wyraźnie mówią, że przynajmniej jeden z pojazdów (zgadnijcie który) nie powinien ujść z tego w jednym kawałku (chyba, że zrobiłaby się z niego taka kupka wygiętej blachy). Zastanawiam się, czy Claudia była naćpana? Serio, w Niemczech autostradą można ładnie przygazować, a już na pewno można przygazować autokarem (sarkazm). tak czy siak, nie mówimy tu o prędkościach 80 czy 90km/h, lecz 100 do 130km/h. Jeszcze ślizgając się, taki autokar może nabrać prędkości, jeśli hamulce nie działają poprawnie. Ta dziewczyna naprawdę przespała tą chwilę, w której pojazd, którym podróżowała, rozpędzony do powiedzmy 100km/h nagle utracił prędkość zderzając się gwałtownie z innym pojazdem, na dodatek takim, który jechał z naprzeciwka? Zakładając, że drugi pojazd również jechał z tą samą prędkością, siła uderzenia wzrasta proporcjonalnie, więc z autokaru też nie powinno zostać wiele, ale co tam, Claudia to i tak przespała. Zdolna dziewczyna.

Eh, kto się w końcu rozwalił? Nagle się dowiaduję, że dwie godziny po wypadku, z którego nikt nie powinien ujść z życiem, w jakimś autokarze rozkręca się dzika impra. Claudia już się obudziła... chyba. Gdzie się podziały jej instynkty samozachowawcze? Budzi się, nie wiadomo gdzie, a w dodatku z jej grupą podróżują dwaj, niezidentyfikowani chłopcy. No i oczywiście nadal upiera się, że ona do tej reprezentacji nie chce... Bo co? Odstawiamy szlachetną szopkę znowu? Błagam o litość.

No i wielka scena miłości:

„Tom jestem. - podał jej rękę.
Szatynka spojrzała na niego żałośnie.
- Daruj sobie. Coś jeszcze?”

- chłopak jest miły, przedstawia się kulturalnie podając jej rękę, a ona na niego patrzy 'żałośnie'. Jak się patrzy żałośnie? Nigdy tego nie próbowałam.

Cytat: „dzwonił jakiś Alex, ale Nicola i Anastazja zalały Ci go go herbatą, więc .. jest mokry.”- uhu, dziewczyny zalały Alexa herbatą. Więc jest mokry, tak jakby ktoś nie zauważył!

Koniec czytania. Mam dość. Dziwię się, że Ty jeszcze nie masz dość. Te dwie notki rażą po oczach swoją bezsensownością. Akcji nie ma, napięcie umarło, atmosfera jest bardzo luźna, tak luźna, że właściwie rozpadająca się. Treści brak, nie masz nam nic do przekazania tym opowiadaniem, a jedyną rozrywką przy czytaniu są wszystkie błędy stylistycznie i dyslogizmy.





Ortografia i poprawność językowa -2/10

Ładnie utrzymujesz się w czasie teraźniejszym w pierwszej części opowiadania, ale potem w ostatnim zdaniu tego opisu meczu tracisz 'poczucie' czasu.

Cytat: „- Ja rozumiem - przerwała mu- ale niech to pan wytłumaczy dziewczyną.” - dziewczyną? A dlaczego nie chłopakiem? Mogłoby być ciekawiej.

Cytat: „Miała w nosie kim są Ci chłopacy i co tu robi.” - oplułam się sokiem po przeczytaniu tego. Jak by to wyjaśnić... Z szacunkiem przez dużą literę pisze się wyrazy „Tobie”, „Twój” oraz „Ci” tylko I WYŁĄCZNIE kiedy zwraca się do jednej, konkretnej osoby - w dialogu, liście, mailu, a na upartego nawet w sms-ach, ale nie jeżeli opisuje się coś z punktu widzenia osoby trzeciej, jest się narratorem, a wdodatku mówi się o innych osobach, a nie DO JEDNEJ, KONKRETNEJ OSOBY. Pobudka kochana.

Poza tymi błędami mogłabym ponownie zacytować wszystko z poprzedniego podpunktu, plus całą treść publikowaną na blogu i byłoby to aż zbyt wiele by stanowić podparcie dla mojego ostatecznego werdyktu.

Aha, jeszcze jedno – zapominasz o przecinkach miejscami.




Układ - 1/5

To... jest... bardzo... denny... kawałek... układu. W jednej kolumnie: nagłówek, tekst, bohaterowie i statystyka. Gdzie linki? Gdzie informacja o autorze? Nima. Kiepsko. Ten blog jest wręcz upośledzony pod względem układu i zaopatrzenia, a czcionki i ich kolory tylko pogarszają sprawę.




Temat - 1/5

Opowiadanie o tematyce Tokio Hotel. Przyznaję się bez bicia, że słucham tego zespołu i kiedyś też pisałam o chłopakach, ale przestałam gdy raz sobie przeczytałam to co napisałam. Po prostu ogarnęło mnie przerażenie, że mogłam stworzyć coś tak bezmózgiego. Chodzi po prostu o to 'zdrowepotraktowanie tematu', a kiedy jest się niedojrzałą emocjonalnie małolatą z oczami wlepionymi w zaśliniony plakat idola, to niestety ale ciężko idzie ze zdrowym traktowaniem czegokolwiek. Chodzi tu nie tylko o fanki i fanów TH, ale ogólnie o wszystkich fanów wszystkiego na tym świecie. Fanatyzm odbiera ludziom punkty IQ, ale niektórym na szczęście to przechodzi. Mam nadzieję, że i Tobie kiedyś przejdzie.




Czytelność i obrazki - 2/5

Ten w nagłówku mnie dobija. Zmienne czcionki i niedopasowane kolory też dobijają. Brak informacji i linków na blogu również działa na mnie dobijająco. Poproszę gwóźdź i deski na trumnę.




Odejmuję 5 punktów bo nie widziałam Opieprzu w linkach... linków w ogóle nie znalazłam, ale na jedno wychodzi. O, ale dodam jeden punkt za znaczek Mozilli wyrównujący z ziemią znaczek IE.




Suma - 8/60

Ocena – niedostateczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz