Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


piątek, 26 czerwca 2009

(165) devanture

www.devanture.blog.onet.pl

Ocenia: Tosia

zmobilizowana i zmotywowana do działania. Wiecie, gdzieś pomiędzy piątym a pierwszym miejscem w rankingu najlepszych ocenialni zdałam sobie sprawę, że ostatnio nasza praca coraz bardziej polega na promowaniu samych siebie. Wszyscy chcemy być najlepsi, pisać najciekawsze oceny, a gdzie w tym wszystkim prawdziwa wartość bloga? Uważajmy, by w całym tym galimatiasie nie stracić prawdziwego sensu oceniania. Nie mam tu na myśli nikogo konkretnego, co najwyżej samą siebie, bo próbuję pisać coraz lepiej i lepiej, a to przecież nie o moje zdolności pisarskie tu chodzi, a o oceniany blog. Szkoda byłoby o tym zapomnieć, ale szkoda byłoby też stracić swoje dobrze już usytuowane miejsce w rankingu, tak więc starajmy się ile wlezie, bo wreszcie ktoś naszą robotę docenia! Skoro już się tak rozpisałam, to dodam jeszcze, że ocenianie to tak naprawdę robota głupiego. Jednemu coś spodoba się bardziej, drugiemu mniej, a biedny oceniany już sam nie wie, którego z Wielkich Oceniaczy słuchać. Najważniejsze, by słuchać, ale nie ślepo. Jak masz swoją wizję, to trzymaj się jej z calych sił i nie puszczaj tylko dlatego, że komuś tam nie spodoba się kolor Twojego nagłówka. Ocenianie jest przede wszystkim dobrą zabawą, a że przy okazji możemy wytknąć komuś podstawowe błędy, to wszyscy na tym zyskują.

Pierwsze wrażenie - 8/10

'Devanture' mój Google Tłumacz określił jako bliżej niezidentyfikowany wyraz, prawdopodobnie z języka francuskiego. Nie udało mi się poznać jego dokładnego znaczenia, co jest plusem dla Ciebie, bo zapewne jakbym znała, to od razu znalazłabym do niego setki 'ale'. W przypadku adresów w języku innym niż polski, angielski czy ewentualnie niemiecki, zazwyczaj bywa tak, że znaczenie takowego wyrazu jest całkiem niewspółgrające z treścią bloga. Tobie się upiekło, bo znaczenia 'devanture' nie udało mi się rozgryźć. Ładna belka. Prosta, z nutką romantyzmu, a przede wszystkim pozwalająca się lubić. Raczej oryginalna, bo jeszcze się z taką nie spotkałam, choć nieco pospolita. Wyrwana jakby z taniego romansidła. Cóż, czasem nawet tandeta może się podobać i wnosić ze sobą głębsze przemyślenia. Prosty i skromny szablon utrzymany w czerni i szarości jest taki spokojny, że wpatrując się w niego usnęłabym jak małe dziecko. Bynajmniej nie z nudów, a właśnie ze spokoju, który z niego emanuje. Lubię takie. Niby jest lato i najwyższy czas, by wnieść nieco kolorów do swojego życia, ale nie każdemu i nie wszędzie to pasuje. Dobrze, że są jeszcze blogi, na których można spotkać nie tylko masakrujące oczojebne kolory, a stonowane i ładnie dopasowane. Teraz najlepsze. Deser zostawiłam sobie na koniec, bo nie dość, że pierwszy raz spotkałam się z czymś takim na blogu, to jeszcze w 100% to popieram. Z resztą, co tu dużo mówić, sami zobaczcie:



Nagłówek - 2/5

Samo zdjęcie jest prześliczne. Szkoda tylko, że w żaden sposób nie współgra z treścią bloga, bo przecież nie o dziecku piszesz? A nagłówek przedstawia właśnie śliczną dziewczynkę z miną małej łobuziary, której wybryk właśnie wychodzi na światło dzienne. Cwaniara zastanawia się jakby to ukryć swój występek, a wielkie okulary - serducha dodają jej takiego uroku, że ja sama każdą zbrodnię wybaczyłabym jej z palcem w nosie. Zdjęcie naprawdę prześliczne oraz delikatne i subtelne pomimo swojego łobuziarskiego przekazu. Niestety to, że uniknęłaś Opieprzu z powodu adresu nie oznacza jeszcze, że unikniesz go z powodu innych zaniedbań. I tak właśnie rzucam okiem na pierwszą z góry notkę i zdanie "I co teraz powiesz, suko?" doprowadza mnie do niemalże szewskiej pasji. Może nie tyle co samym swoim znaczeniem, bo mniemam, że harmonizuje się z dalszą częścią notki, ale tym, że tak bardzo nie pasuje do wizerunku słodkiej dziewczynki z nagłówka. Przecież ona conajwyżej zjadła przed obiadem o kilka ciastek za dużo. Gdzie jej w głowie suki i inne takie? Chyba, że może ona właśnie swoją suczkę zapomniała wypuścić na dwór, a ta biedna zsikała się prosto na nowy dywan mamusi? E, nie bardzo. Psy przecież nie mają w zwyczaju mówić, więc powyższy cytat jest mi solą w oku. A właściwie Tobie, bo to Tobie polecą teraz punkty. Masz szczęście, że Tosia już słynie ze swojej dobroci i nie potrafi oprzeć się urokowi tej małoletniej dziewoji, bo dostajesz chociaż te dwa punkty. Za ogólny czar.

Treść - 9/10

Zawiodłam się. Tym razem sama na sobie. Wzięłam się za " 'ósmy' " i ledwie zaczęłam czytać już pojawiła się bohaterka w postaci małej jasnowłosej dziewczynki, dokładnie takiej, jak z nagłówka. Czyżbym się pomyliła w swojej wstępnej ocenie? Moje szczęście, że nie gra tu ona pierwszoplanowej roli, bo przynajmniej nie czuję moralnego obowiązku zmiany poprzedniego punktu, ale jakoś mi wstyd za samą siebie, że nie wpadłam na to, że może właśnie jakieś dziecko też się pojawi. Może to kwestia tego, że większość opowiadań jest tak do siebie podobna, że już po pierwszym rzucie oka można się spodziewać jego treści. Zaskoczyłaś mnie, z czego możesz być dumna, oraz nieco zmieszałaś, z czego w sumie też, bo jak do tej pory mało komu udała się ta trudna sztuka. Czytam dalej i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze wiesz co robisz. Lekko przechodzę od akapitu do akapitu, jednak coś mi tu nie do końca gra. Wydaje mi się, że chwilami za bardzo się starasz, co oczywiście nie jest wadą, ale trochę to wszystko... przerysowane? Tak, chyba tak. Bardzo ciekawe i poprawne, ale chwilami zbyt wyniosłe. Wyluzuj trochę. Albo lepiej nie, bo wtedy całe opowiadanie straci swój urok. Tak to właśnie jest z tym ocenianiem. My doradzamy zmiany, a przecież nie zawsze są one słuszne. Powinniśmy już przyzwyczaić się do pewnych specyficznych cech niektórych blogów, ale wciąż nam one nie do końca pasują. I pewnie nigdy się nie podpasują w stu procentach, ale to wcale nie świadczy o jakichkolwiek błędach. Każdy z nas ma inne oczekiwania wobec blogów, każdy szuka w nich czegoś innego. Nikt do końca nie wie czego. Mi tego czegoś u Ciebie zabrakło, pomimo ogólnej świetności Twojej pisaniny. A może właśnie było tego za dużo... Sama nie wiem. Jestem za to pewna, że masz talent i życzę Ci powodzenia w szlifowaniu go. Uwaga: czytam " 'dziewiąty' " i okazuje się, że co do jegnego na pewno miałam rację. Mianowicie do tego, że niezłe ziółko z tej nagłówkowej dziewczynki, choć nie miałam pojęcia, że aż tak wielkie. Czytam dalej i jakoś tracę pewność, że dziewczynka jest aby na pewno tylko dziewczynką. Jakieś to wszystko za okropne. Gdzie u dziecka taka złość, a tym bardziej jakieś eksperymenty? Już chcę się tłumaczyć, ale Ty znowu piszesz o niej per 'dziewczynka' oraz kolejny raz o dziecięcych cechach jej ciała. Były już malutkie rączki, było przerażone, dziecięce spojrzenie, a teraz znowu te dziecinne oczy. Kompletnie zbiłaś mnie z tropu. Pozostaję jednak przy nadziei, że Violet to naprawdę tylko mała dziewcznka, a te wszystkie złośliwości nie są wymysłej jej, a Nicka, okropnego starszego brata.

Ortografia i poprawność językowa - 9/10

Wszystko cacy, tyle że mnie Twoje zdania chwilami wydają się nieco zbyt naciągane. Brak Ci cechy 'lekkiego pióra', ale nie martw się, bo wielu sławnym pisarzom jest jej brak, a co dopiero początkującemu. W sumie czuję się lekko zazdrosna, bo zapewne jakby przyszło co do czego i ja sama miałabym się wziąć za pisanie opowiadania to doszczętnie spieprzyłam robotę na całej linii. Ty tego nie zrobiłaś i wcale nie muszę Cię mówić, że świetnie się spisałaś, bo doskonale o tym wiesz.

"To wszystko było tylko grą, a ja otoczonym pionkiem." - Żeby nie było tak do końca słodko i idealnie, muszę znaleźć na Ciebie jakiś haczyk. Tu go mam. Otoczonym? Przez co? przez kogo? Nie bardzo rozumiem.

Poza tym bardzo chciałabym coś jeszcze na Ciebie znaleźć, ale po co mam szukać dziury w całym, skoro od pierwszego akapitu tekstu wiem, że takowej nie znajdę? Mam pewne obiekcje co do Twojej składni, ale to już chyba z wrodzonej złośliwości, bo jeśli nie potrafię określić rodzaju błędu, to takiego po prostu nie ma. Albo przekracza moje polonistyczne możliwości.

Układ - 5/5

Podoba mi się, bo wkoło treści nie znajduje się nic co w jakikolwiem sposób miałoby odwracać od niej moją uwagę. Pod nią, ani nad nią również nic takiego się nie znajduje. Linki umieściłaś obok nagłówka, co jest naprawdę dobrym, a przede wszystkim estetycznym rozwiązaniem. Gorzej będzie jak uzbiera Ci się jeszcze większa grupa informowanych, bo za długa lista za ciekawie nie wygląda. Wtedy radzę zalinkować wszystko na jakąś podstronę, a póki co nie mam zastrzeżeń. Mam za to radę: nic nie zmieniaj.

Temat - 5/5

Gdybym mogła to wszystkim innym blogom, którym za temat dałam maksimum odjęłabym chociaż po jednym punkcie, bo nawet nie umywają się do Twojego opowiadania. Wciągnęło mnie, zainteresowało i zostawiło po sobie miłe wspomnienie, a przede wszystkim zainteresowanie. Strasznie chcę dowiedzieć się co będzie dalej. Fajnie zrobiłaś, że urwałaś temat w kulminacyjnym punkcie, bo teraz każdy wierny czytelnik z niecierpliwością wyczekuje na kolejny rozdział. Twoje opowiadanie nie należy do kolejnego z serii o zakochanych czy zwariowanych nastolatkach. Pisanie go na pewno wymaga od Ciebie wielkiego poświęcenia i jestem pełna podziwu, że z każdą notką nie tracisz werwy, a wręcz przeciwnie - nawet ją zyskujesz. Nie widzę tylko większej spójności z belką bloga, ale przecież nie czytałam wszystkiego.

Czytelność, obrazki - 5/5

Moja najmniej ulubiona kategoria do oceny. Nigdy nie wiem co tu wpisać. U Ciebie jest po prostu tak jak lubię - bez zbędnych obrazków, żadnych dodatków, avatarków i innych śmiesznych 'blogoschrzaniaczy'. Przede wszystkim notkę czyta się bez żadnych problemów, bo zadbałaś o kolor i wielkość czcionki.

Dodatkowe punkty - 2

Zasłużyłaś.

Suma punktów: 45/60

Ocena: bardzo dobra

Dochodzę do coraz większej wprawy we wpasowywaniu się w dokładnie taką ocenę, jaką chciałabym wystawić.

P.S. Już po opublikowaniu dopatrzyłam się kilku błędów natury pospieszanego człowieka. Poprawię wszystko jak tylko znajdę chwilę, obiecuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz