Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 18 lipca 2009

(208) the-tale



http://the-tale.blog.onet.pl/



Ocenia: Burlesque



Gdy się człowiek się cieszy z wakacji i studiów zbyt alkoholowo, jakoś tak nie po drodze robi się do klawiatury. Całkiem interesująca zależność.



Pierwsze wrażenie: 5/10

Wchodzę – błądzę, błądzę, długo dosyć w moim umyśle rozmywa się neutralność, pozbawiona zapachu (z dwojga złego lepsze to, niż odór zbyt entuzjastycznie produkowanego kompostu), tak więc błądzę sobie po Twoim skrawku wirtualnego świata bez szczególnych emocji – aż tu nagle BACH! Dostaję belką po głowie, aż pokój zaczyna wirować wokół moich soczewek. Konsternacja drapie mnie po piętach w sposób bardzo nieprzyjemny. Wprawdzie mój romans z fleksją czasem przechodzi burzowe chwile, ale tak brzydkiej kiecki nie włożyłaby ona nawet w chwilach najgwałtowniejszej złości. Moja Kredko droga Pastelowa, książę w Wołaczu to wciąż ‘książę’, nie transformuje się w jakiś dziwaczny sposób (‘księciu, jedź’?).

Szaro tu, mdło trochę, ale bardzo schludnie – to ostatnie się chwali. Od razu mogę napisać jednak, że cytaty w postach zdecydowanie powinny zmienić kolor – teraz są irytująco nieczytelne.

Frapujący jest nagłówek bloga. Chowa się za plecami przygnębionego chłopca w taki sposób, że na wierzchu zostaje wielkie TH, które brutalnie wpycha mi w usta nieświeżą skarpetkę, nasączoną dodatkowo ostrym specyfikiem. Specyfik o nazwie tokiohotelfanfick niezawodnie spowodowałby omdlenie, gdybym wystarczająco szybko nie przeszukała podstrony opowiadania. Żaden Bill nie jest tu bohaterem. Uff.

Wzdycham sobie lekko z ulgą, ale to westchnięcie nie przypieczętowuje wcale certyfikatu pod tytułem ‘Myślę Że Będzie Dobrze’. Tego ‘Myślę Że Będzie Źle’ zresztą też nie. Zanim dojdę do tego, co też właściwie powinnam o Tobie myśleć, przeczytam to, co sama o sobie piszesz… O-nie. Ta podstrona jest wielkim, jarzącym się na różowo (wersja oczojebna) neonem pod tytułem ‘DZIECKO!’. Bo czy emocjonalnie dojrzałej istocie chciałoby się szukać plakietek podpisanych ‘I [serce] Christyna’, czy ‘I [serce] Demi’? Może Ty, Pastelowa Kredko, będziesz łaskawa mi wytłumaczyć, po jaką cholerę zaśmiecacie sobie blogi tymi wszystkimi pretensjonalnymi badziewiami? Ja teraz poważnie. Naprawdę interesują mnie wasze pobudki. Bo nie rozumiem kompletnie. A bardzo nie lubię nie rozumieć. I te buttony, te awatary przebrzydłe (jedno od drugiego czymś się w ogóle różni?), po jakiego muchomora to komu? Macie ochotę na burdel, to wyskrobcie sobie trochę z kieszonkowego i zajrzyjcie do profesjonalnego night clubu, zamiast zniesmaczać ludzi na blogach.

Niech już będzie to fifty/fifty, chociaż przez chwilę miałam ochotę polecieć po punktach. Przynajmniej schludnie jest, no. Powiem Ci jednak jedno – różnimy się podejściem do bloggowania w taki sposób, że nie będziesz w stanie wzbudzić mojej sympatii.



Nagłówek: 2,5/5

Pierwsze słowo, jakie ciśnie mi się na usta, gdy patrzę na Twój szablon, to ‘schludnie’. Przykleiło mi się już do podniebienia i nie jestem w stanie go zdjąć również przy ocenie samego nagłówka. Młody facet patrzy na mnie takim wzrokiem, że nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż byłabym w stanie paznokciem zmierzyć obwód jego jąder. I mimo, że budzi we mnie takie skojarzenia, nie czuję się jakoś szczególnie negatywnie nastawiona – naprawdę mało mnie obchodzi obwód jąder obcych mężczyzn. Po prostu nie czuję się zainteresowana. Niejaka agresja budzi się we mnie może na widok nieszczęsnego TH… I może z tym warto by było jednak coś zrobić? Żeby nie płoszyć zbyt szybko ludzi o słabszych nerwach, hę?

Nie jestem ani zdecydowanie na tak, ani zdecydowanie na nie, dlatego łap połóweczkę. Znów.



Treść: 4/10

Naprawdę nie wiem, w którym momencie udało Ci się to sprawić, ale gdzieś po drodze zainteresowałaś mnie. Niezmiernie mnie ciekawi, czy zdołasz wyciągnąć mnie z tego przeklętego ‘pół na pół’, czy rozpali się gdzieś w środku jakiekolwiek zdecydowane uczucie. Nawet, jeśli to będzie tylko nuda i mdłości…

Zaczynam oczywiście od dokładniejszych studiów nad Twoją galerią postaci. Hmm, co my tu mamy? Otóż mamy tu bezsensowny spis nazwisk i z kilkoma namazanymi przymiotnikami przy każdym. Moja droga, takie rzeczy robi się pisząc dramat, żeby reżyser wiedział, ilu aktorów sobie wyłowić; w Twoim przypadku jest to zupełnie pozbawione logiki. Co byś pomyślała, gdyby Rowling przed każdą z części swojej sagi walnęła pięćdziesięciostronicowy spis bohaterów (‘Hermiona Granger – może sprawiać wrażenie rozhisteryzowanej kujonki, która połamałaby wszystkie ręce, jakie wystrzelą w górę szybciej od jej ręki, gdy nauczyciel zada pytanie, ale tak naprawdę to dobra i wrażliwa dziewczyna. Od pewnego czasu zastanawia się, co właściwie czuje do Rona.’)? Ja pomyślałabym: ‘kolejna amatorka spłodziła kolejną szmirę’.

Wciąż czując w ustach kwaśny posmak degustacji, zabieram się za pierwsze rozdziały. Potem wezmę sobie kilka z środka, chyba że tak mnie zachwycisz, że przeczytam całość (NOT?).

Rozdział pierwszy.

Hm, już w pierwszym akapicie czegoś nie rozumiem. Narratorka-bohaterka mówi najpierw, że opuszcza Sydney na zawsze, a potem pociesza mamę, że to tylko miesiąc. Niekonsekwencja czy wyjaśnisz mi to później? Jakby nie było, przydałoby się od progu jakieś doinformowanie, niedobrze jest wprawiać czytelnika w konsternację na samym początku (żebyśmy się dobrze zrozumiały: zaciekawienie, niepewność – tak; marszczenie nosa i kwaśne ‘że łot?’ – nie). Nie rozumiem też, dlaczego o ojcu raz mówi ‘ojciec’, a raz ‘Connor’. Tutaj trzeba się zdecydować, bo tak jak teraz jest nienaturalnie. W pewnym momencie myślałam, że tacie i córeczce towarzyszy trzecia osoba. No, panno, myślę, że trzeba popracować nad słowną logiką tego, co piszesz.

- Pomyślałem, że bez sensu byłoby gdybyś znów zamieszkiwała pokój gościnny – zaczął ojciec, otwierając drzwi. – Dlatego też urządziłem ci pokój, żebyś poczuła, że jesteś w domu a nie w hotelu.

A ja pomyślałam, że dawno nie czytałam tak nienaturalnego dialogu. Nie wiem, czy tatusiek vel Connor dostał od Ciebie skrajnie przerysowany charakter samotnego, sfrustrowanego majordomusa (bo jakiśtam – mam nadzieję – dostał?), więc nie wiem, czy pokusić się o przeredagowanie. Jakby nie było, w obecnej formie razi. (Nawiasem mówiąc, brakuje tam dwóch przecinków.)

Nienaturalna jest też dzika radość i petryfikujący szok SZESNASTOLATKI na wiadomość o własnym pokoju. Gdyby dziewczę miało dziesięć lat, przeszłoby bez zgrzytów. Teraz nie ma szans, chyba że narratorka-bohaterka jest emocjonalnie niedorozwinięta albo niedawno pożegnała się z kawałkiem podłogi w slumsach.

Rozdziały dwa do siedem.

Jezus. Twoje koleżanki mają rację. Z tego co piszesz ‘Zmierzchem’ zalatuje na dziesięć kilometrów. I to wcale nie chodzi o to, że dziewczyna przyjechała do ojca, poszła do nowej szkoły i właśnie z NIM usiadła w ławce (czy jak to tam leciało). Chodzi przede wszystkim o to, że śmierdzi tam tak potwornym banałem, że aż nozdrza bolą. Dziewczyna szkicuje portret zabójczo przystojnego faceta gdzieś na ławeczce, potem spotykają się w szkole i oczywiście natychmiast zaczynają pałać do siebie żądzą. On ją odprowadza, jej wypada jego portret, wstydzi się, ale jemu to nie przeszkadza, całują się, ale on nie chce jej zranić, więc przestaje. Ona oczywiście zalewa się łzami. On musi jej wszystko wytłumaczyć, toteż zabiera ją na przechadzkę do lasu, a tam nad jeziorem wyjawia tragiczną prawdę. On jest LORDEM, potomkiem CROMWELLA, kandydatem do TRONU. Dziecko, nie mogłaś wymyślić chyba nic bardziej absurdalnego. Twoje opowiadanie – jeśli dobrze zrozumiałam – osadzone jest w rzeczywistym świecie, w obecnych czasach. Muszę Cię poinformować, że w Wielkiej Brytanii panuje teraz dynastia Windsorów, i nie jest bynajmniej na wymarciu. Jeśli Karolowi nie uda się nawet przeżyć Eli, możesz być pewna, że Will (a później Harry) zaopiekuje się tronem dobrze – nie ma miejsca na żadnych Cromwellów (?!). A tak na marginesie, myślisz, że gdyby Stalin był szlachcicem, a Rosja monarchią parlamentarną, to potomków towarzysza wpuszczono by na tron?

Po tym, co przeczytałam, spokojnie mogę wystawić już punkty. Dla spokoju sumienia przejrzę jeszcze ze dwa rozdziały, zobaczę, jak się akcja rozwinie.

To może trzynasty.

Taaak, teraz robimy krzyżówkę ‘Zmierzchu’ i ‘Pamiętnika księżniczki’. Cedric uczy Liz tańczyć, zapewne przygotowując do przyszłej roli królowej. Boże, jacy oni są cholernie nudni i bezpłciowi.

Dwudziesty czwarty. Ostatni, wiedziałam, że nie przebrnę.

Och, ach, jak słodko, zaraz zwymiotuję…

Infantylne i przewidywalne strasznie jest to, co piszesz. Dziewczęta, które to podziwiają muszą być naprawdę młode. Niemniej jednak życzę powodzenia w pisaniu. Rozwijaj się, jeśli wystukiwanie słów klawiaturą sprawia Ci przyjemność. A krytyka niech będzie dla Ciebie raczej motywacją, nie powodem do oburzeń.



Ortografia i poprawność językowa: 6/10

Piszesz w Wordzie (czy jakimś zamienniku), błędów ortograficznych więc nie ma. Zdarzają się źle powstawiane przecinki, ale to da się przeboleć, nie widziałam sytuacji ekstremalnych. Stylowo nie wprawiasz może w ekstatyczne stany, ale źle nie jest. Tylko zdecydowanie lepiej by było, gdyby bohaterka miała bardziej wyrazisty charakter, wtedy narracja pierwszoosobowa byłaby ciekawsza. Chociaż tragedii nie ma, pisanie ‘choć’, zamiast ‘chodź’, albo ‘zawieźć’ zamiast ‘zawieść’ może zażenować. Poza tym, na początku zdania piszesz ‘mnie’, nie ‘mi’ – naprawdę lepiej brzmi, nie uważasz? Ach, i jeszcze jedna uwaga – ‘chichoczą’ głupie małolaty, panowie w średnim wieku mogą się najwyżej zaśmiać pod nosem. Uważniej dobieraj słowa.



Układ: 4/5

Dwie ramki, nic odkrywczego, ale schludnie jest, tutaj burdelu nie ma na szczęście. Razi mnie tylko menu, które właściwie nie jest wcale menu, bo ono znajduje się dopiero na podstronie.



Temat: 2/5

Banalna historia miłosna z wyświechtanymi motywami… Fankom ‘Zmierzchu’ na pewno przypadnie do gustu.



Czytelność, obrazki: 2/5

Czytelność bez zarzutu, ale buttony i inne pierdoły wprowadzają mnie w stan sakramenckiego gniewu. A złość piękności szkodzi, znęcasz się nad moją młodzieńczą cerą.



Punkty dodatkowe: -

Zaskoczona?



Punkty: 25,5/60 Ocena: dostateczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz