Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 30 sierpnia 2009

(312) czasamizdarzamisiemyslec

Czekoladowe cygaro stuknęło o popielniczkę. Compositeur siedziała w swym gabinecie, czekając na kolejnego klienta. Jaką sprawę dziś rozwiąże?
I wtedy pojawili się oni - zleceniodawcy. Koperta z zadaniem skrywała...
http://czasamizdarzamisiemyslec.blog.onet.pl/
Pierwsze wrażenie - 6/10
Stanęła u progu nowego, nieznanego świata. Tutaj nawet ciasteczka z cynamonem nie pomogą. Zacisnęła zęby. Wszędzie było... niebiesko. Na dodatek orientalnie - niezwykła, nieznana planeta do złudzenia przypominała Tokio. Choć Tokio, o ile pamiętała, nie było chabrowe. Może miejscami. Przecież nigdy nic nie wiadomo z tymi zagranicznymi miastami.
Jednak nie tylko ona czuła się tu nieswojo. Wystarczył jeden rzut oka, by stwierdzić, że ta, która stworzyła ów świat, również czuje lęk. "Zwykła dziewczyna, trochę zagubiona w tym szalonym świecie" - dlaczego więc nie zmieni świata wokół siebie? To proste, naprawdę proste.
Mimo starań, Compositeur nie potrafiła wzbudzić w sobie sympatii do nieznanej planety, zwanej "czasamizdarzamisiemyslec". Bała się niebieskiego, bała się Tokio. Coś wyraźnie jej tu nie pasowało. Ale co? W końcu udało jej się ustalić przyczynę niechęci. Znaną jako "Cel bloga".
Do rzeczy.
Autorka (Panna Nikt, której czasami zdarza się myśleć - myślę, więc jestem, moja droga), jak sama twierdzi, prowadziła już wszystkie typy blogów. Zęby zjadła na tym interesie, a co za tym idzie, ma zupełnie inne podejście do internetowych pamiętników niż pełni zapału i nadziei młodzi twórcy. Ona nie zamierza pisać dla czytelników, moi drodzy. Przecież oni właściwie nic nie robią, prawda? Tylko czytają to, co autorka raczy napisać, jak gdyby nie mieli nic lepszego do roboty. Dlatego Panna Nikt pisze tylko dla siebie. I o sobie. Za nic ma plebejską publiczność, która odwiedza jej dumnego bloga. I dlatego właśnie prowadzi statystykę. Patrzy potem na cyferki i rży ze śmiechu, myśląc o tabunach naiwnych czytelników, którzy odwiedzili jej królestwo w nadziei, że znajdą tam coś, co ich zainteresuje. Bo z pewnością opowieści o czyimś życiu nie są specjalnie fascynujące. O sobie można pisać, gdy osiągnęło się już coś w życiu, mieszka się w interesującym miejscu lub przeżywa się fascynujące i niezwykłe przygody. I swego zdania nie zmienię.
Nagłówek - 3/5
Blogowe Tokio przerażało ją swymi mikrymi rozmiarami. Przecież Japonia jest ogromna, pełna robotów, potworów typu Godzilla i członków yakuzy. A tutaj... tutaj były tylko wieżowce. I napis: "Tokyo City - my home my life".
Z nagłówka wnioskuję, że autorka mieszka w Tokio. Jeśli tak jest naprawdę, jej wynurzenia mogą okazać się ciekawe. Może kupiła nową parę jedwabnych, haftowanych kapci, albo stworzyła łabędzia z papieru?
Nie podoba mi się. Zdjęcie jest dziwnie "sklejone", wygląda mało estetycznie. Nie wiadomo, kto go stworzył, podpisu nie uświadczysz. Myślę, że po prostu się pojawił. Zrobił hyc! - i nagle był tu od zawsze. O, przepraszam! Jednak znalazłam link do autora szablonu. Odszczekuję, odszczekuję! Ale i tak nie podoba mi się.
Treść - 5/10
Zimny wiatr rozwiał włosy Compositeur, wyrywając z jej słabych kudełków zabłąkane biedronki. Oto stała przed Wielką Otchłanią. "Odejdź, póki jeszcze możesz... odejdź..." - szeptał wicher, najwyraźniej pełen dobrych chęci, gotów ocalić biedną dziewczynę przed zgubą. Ale ludzie mają to do siebie, że lubią wstępować na ścieżkę prowadzącą do zguby. I Compositeur wstąpiła.
Na samym początku muszę zakomunikować: Panna Nikt w Tokio nie mieszka! Jestem tego pewna w stu, a nawet w stu osiemdziesięciu procentach. Japończycy - tak samo jak Anglicy - wiedzą, że nikomu nie jest potrzebna wiadomość, o której godzinie wstali z łóżka i umyli sobie włosy. Autorka z pewnością pochodzi z jednego z tych przaśnych, słowiańskich krajów, gdzie rodzina je z jednego wielkiego garnka, a wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko.
Z całą pewnością nie chciałam się dowiedzieć, że nasza dzielna i dumna autorka "polowała na sponsorów na czacie". Myślę, że w tym miejscu się zatrzymam. Możliwe, że notka ta powstała ku przestrodze, jednakże mnie przestrzegać nie trzeba.
We wcześniejszym wpisie Panna Nikt również przestrzegała. Przed czym? Przed czytaniem jej bloga! Muszę jednak przyznać, że zrobiła to w sposób bardzo subtelny: ułożyła swój plan dnia i podzieliła się nim z czytelnikami (którzy, jak już wspomniałam, czytać jej wypocin nie powinni, gdyż autorka pisze wyłącznie dla siebie). W planach autorka miała między innymi umycie włosów, sprawdzenie, o której godzinie ma autobus oraz odzianie się. Z pewnością nie był to dzień stracony.
Ortografia i poprawność językowa - 8/10
Przecinki... przecinki... przecinki... - słowo odbijało się echem od ścian. To Wielka Otchłań opłakiwała utraconych towarzyszy.
Cieszę się, że ortografia jest autorce znana. Błędów ortograficznych nie popełnia. Jest jednak kilka nieporadnych zdań. Odnoszę wrażenie, że nasza Panna Nikt miejscami nie była do końca pewna, czy użyła odpowiedniego zwrotu. Ale przecież pisze tylko dla siebie! Kto to będzie oglądał?
"zanim ja wyruszę do centrum to miną lata" - zdanie nie jest błędne, tylko stylistycznie niezręczne. Czy nie lepiej brzmi "zanim wyruszę do centrum, miną lata"?
"mi po części też nie" - mnie po części też nie
"się spojrzeć" - spojrzeć
Układ - 3/5
Z dzikim wrzaskiem rzuciła się do ucieczki. Kalendarz próbował podstawić jej nogę, ominęła go więc zręcznym manewrem. Ale przyczajone linki czaiły się za rogiem. Znikąd ratunku.
Lubię podstrony, a wręcz kocham je. Dzięki nim szablon wygląda estetycznie. Ty wszystkie informacje zebrałaś do kupy na stronie głównej. Myślę, że jest im trochę niewygodnie. Poza tym nie cierpię kalendarzy, moim zdaniem nie są potrzebne. O niebo lepsza jest szeroka lista lub kategorie.

Temat - 0/5
Biała, pusta sala. Pusta. Pusta. Pusta.
Gdzie tu temat? Blog należy do kategorii "O dzieciach". Przykro mi, dzieci ani śladu. Nie ma ich nawet w planie dnia.
Czytelność, obrazki - 2/5
I wtedy je zobaczyła; miliony liter, małych i dużych, grubych i chudych. Zaczęła wrzeszczeć. Ale nikt nie słyszał...
Czcionki znów żyją własnym życiem... mam deja vu. Linki są ogromne, "o mnie" maleńkie, maczkiem pisane. To rozchwianie nie sprzyja swobodnemu poruszaniu się po blogu. Aż oczy bolą.

Dodatkowe punkty
Pusty śmiech wezbrał w jej żołądku, ocierając się o tony spoczywającej w nim czekolady.
Nie dam nic, a nawet coś zabiorę. Nie masz u siebie linku do "Opieprzu". 5 punktów ucieka z wrzaskiem.
Podsumowanie - 22/60
Ocena - dostateczna
Powiodła wokół tryumfalnym spojrzeniem. Zadanie wykonane!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz