Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


wtorek, 8 września 2009

(328) inversed-butterfly


Fumiko ijiri rozbabruje inversed-butterfly.blog.onet.pl

Pierwsze wrażenie - 4/10
Dokładnie w chwili, w której kliknęłam na adres bloga, za oknem zaczęło lać jak z cebra. Adres sam w sobie jest dość ciekawy - odwrócony motyl, tak? Motyl jest symbolem duszy i szczęścia, tak więc adres sugeruje treści przepełnione mrokiem i takimi tam bzdetami.
Wchodzę na bloga i... aha, więc tak czuje się człowiek, któremu niespodziewanie ktoś strzela w łeb. Szerzej się już nie dało rozjechać tego szablonu? Patrząc na obrazek główny mogę śmiało stwierdzić, że jednak tak. Wdzięczna Ci jestem, żeś jednak tego nie uskuteczniła, ale i tak blog tuszą grzeszy jak tramwaj.
Zastanawiam się, co ci po głowie chodziło, gdy dobierałaś kolory i czcionki. Tak, to jest mój temat-guma, rozciągnięty na wszystkie blogi i nigdy się nie kończący. Guma waniliowa, ściślej rzecz biorąc. Do żucia.
Tło „wewnętrzne” bloga ma kolor zgrany z obrazkiem głównym, chociaż z przykrością stwierdzam, że przywodzi mi na myśl te części jedzenia mojego kota, których biedne zwierzę nie dało rady przetrawić. Kolor tekstu, którym posługujesz się niemal na całym blogu to typowa, encyklopedyczna stara trawa, która zachwytu we mnie bynajmniej nie wzbudza. Sytuacja jest gorsza niż to, ponieważ kolorek tekstu za Chiny Ludowe nie pasuje do subtelnie nawiązanej harmonii między tłem i obrazkiem. Linia ramki dookoła obrazka i pola tekstowego jest również w odcieniu, który podciągnąć można by pod kategorię „nie ruszać, było w żołądku istoty, która niekoniecznie nadal jest przy życiu”.
Teraz poznęcam się nad groteskową czcioną zawalającą wszystkie tytuły ramek, zaczynając od tego, że ludzi i tak nie obchodzi, co tam jest napisane, bo w końcu ślepi nie są i widzą, co w ramkach się znajduje. Gdyby byli ślepi i potrzebowali tytułów dużych i drukowanych, to źle trafili, prawda? Te tytuły są czytelne jak małe, chińskie mróweczki, z tą tylko różnicą, że są nieproporcjonalnie duże w porównaniu zresztą tekstu. „Duże” to mało powiedziane.
Czytam sobie co tam napisałaś w dole bloga i dowiaduję się, że rysunek jest Twojej własnej roboty. To miłe. Pisać będziesz opowiadanie w scenerii Hogwartu. Zaskocz mnie, błagam.

Nagłówek - 2/5
Blog nie dość, że rozjechany, to jeszcze pokopany i nie wiem, czy jako nagłówek mam traktować rysunek czy tekst umieszczony kawałek dalej. Opiszę i jedno i drugie i miejmy to z głowy.
Mam mieszane uczucia. W obrazku podoba mi się styl. Nie jest super oryginalny, ale jest dokładny. Ładnie dopasowane kolory, wyraźna kreska. Ciężko jest mi stwierdzić co dokładnie przedstawia – na pewno jest tam jakiś człowiek, ale czy to kobieta, mężczyzna czy obojnak już nie odgadnę. Leży to przynajmniej... a przynajmniej tak mi się wydaje. Jakaś biała rzecz naszkicowana jest w tle... Mało ciekawa, abstrakcyjna kompozycja, ale sylwetka tego człowieka bardzo mi się podoba.
W pierwszej chwili, gdy patrzę na napis obok rysunku, zastanawiam się czy tam w ogóle jest coś napisane, czy tylko nabazgrane, żeby było. Znowu rzuca się na mnie groteskowa czciona. Bydle wyraźnie jest głodne i pożywić się chce moim mózgiem. Najpierw oszałamia ofiarę swoim „dopasowaniem” do reszty bloga, potem dezorientuje ją swoją treścią. Skołowana ofiara próbuje odczytać napis, podczas gdy ten wtłacza w jej mózg truciznę rozpuszczającą szare komórki. Ofiara zostaje skutecznie obezwładniona i gdy powraca jej świadomość, jest już za późno, by się wykręcić z oceniania reszty bloga. Mamy jakieś ubezpieczenie od wypadków przy pracy?
Czuję się przymulona.

Treść - 2/10
Widzę, że tu już poskromiłaś napisy, ale czy ich znaczenie także na tym zyskało? Przekonam się o tym już za momencik, tylko skoczę po chipsy. Pierwszy post, który idzie pod nóż to... a niech będzie „Dobra robota Albusie, zostało już ich niewielu”. To dopiero mhroczny tytuł. Co wybierasz: romans Hermiony i Draco, Huncwotów, dzieci trójcy czy dzieci Toma?
Pierwsze cztery zdania są o bujaniu. Dobra, nie mam zielonego pojęcia co się dzieje. Ktoś umarł, ktoś odszedł, bohaterka się wyprowadziła i dostała list. Jak znam życie, list przybył z Hogwartu. Z tekstu wynika, że w szkole jest ktoś, kogo bohaterka znała, a teraz zastanawia się, jaka będzie jego reakcja. Nigdy nie uczęszczałam na zajęcia z wróżbiarstwa, ale moje wewnętrzne struny głosowe mówią mi, że będzie z tego jakieś romansidło, czy inna tragedia.
Cytat: „Pociąg miał odjeżdżać za jakie dwadzieścia minut. Na peronie zbierało się coraz więcej ludzi. Rodzice żegnali się z swoimi pociechami. Wyglądnęła przez drzwi.
Zostało pięć minut do odjazdu.” - szybko ten czas płynie, chyba że bohaterka porusza się z prędkością żółwia (trudne słowo).
Cytat: „Uczniowie przepychali się jak cholera.” - bardzo naciągane zdanie. Cholera się nie przepycha.
Cytat: „Patrzyła na tych wszystkich machających ludzi i smutniała. Mina coraz bardziej jej rzedła. Sięgnęła do tylnej kieszeni spodni.” - mam nadzieję, że po spluwę (jeszcze trudniejsze słowo).
Cytat: „Spojrzała na zdjęcie. Otarła łzę.” - jakie znowu zdjęcie?!
Nie da się pisać jeszcze krótszych i bardziej bezsensownych zdań? Przecież to się czyta jak książkę telefoniczną!
No dobra, pierwsze dwie części są beznadziejne. Napis rozpuszcza tkankę mózgową nie tylko czytelników, jak widzę - „Chce coś z wózka kochaneczki? - usłyszeli głos”. Toż to niemal jak horror.
Cytat: „Liz patrzyła, z lekkim uśmiechem na Rona zajadającego sie słodyczami. Był taki śmieszny.” - o tak, wszyscy umieramy ze śmiechu.
O mój Boże. Powiedz mi, ZA JAKIE GRZECHY?! Cytuję:

„- Elizabeth Reiko Swan. - usłyszała.
Ruszyła wolnym krokiem do tiary. Patrzyła na stół nauczycieli. Jakiś mężczyzna dziwnie na nią patrzył. Usiadła.
- Nie wiedziałem, że on ma córkę. - usłyszała Tiarę.
- A co nie może? - powiedziała. - Proszę nie wymawiaj jego nazwiska ani imienia na głos. To jest tajemnica. - Dodała po chwili ciszej.”
- i co? Myślisz, że się nikt nie kapnie?! Kuźwa, żeby już w drugiej części opowiadania pisać coś takiego?! Nie dość, że czytanie Twoich wypocin to wątpliwa przyjemność (jakością nie dorastają do pięt NICZEMU), to jeszcze odsłaniasz wszystkie karty na wstępie, łącznie z wysypywaniem asów z rękawa. Nie umiesz grać w pokera. Wstydź się.
Cytat: „- No skoro ci to obojętne. To niech będzie Gryffindor.” - zawsze myślałam, że flegmatycy trafiają do Huffelpuff, ale możliwe jest też, że dziewczyna po prostu ma demencję. Po takich ilościach trucizny chyba każdy cierpiałby na lekkie obniżenie sprawności umysłowej.
Dobra, zaczynam mieć wybitnie dość tego wspaniałego serum którym faszerujesz moją czaszkę od środka. Patrzę po datach i widzę, że pierwsze notki mają nieco ponad rok. Cóż, w dwanaście miesięcy wiele się może zdarzyć i Twój styl pisania mógł się drastycznie zmienić przez ten czas, dlatego z czystym sercem omijam wszystkie rarytasy i przeskakuję do postu „Jeśli to zrobisz, to ci przebaczę ojcze”. Notka ta została opublikowanamniej więcej prawie dokładnie rok po pierwszej. Liczę na minimalną poprawę (może zaczniesz serwować truciznę z bitą śmietaną i owocami).
Po przeczytaniu postu czuję się jednocześnie otruta i rozstrzelana. Dwanaście miesięcy to szmat czasu i styl się zmienił, owszem – pogorszenie to też zmiana. Nie chcę wiedzieć, ile masz lat, bo obawiam się, że mogłabym się zawieść. Nie chcę nic o Tobie wiedzieć, nie chcę czytać Twojego opowiadania. Chcę, żebyś je odłożyła na bok i wróciła do niego, gdy dorośniesz do pisania, czyli kiedy przeczytasz tyle książek i opowiadań, że już nic nie będzie Cię zaskakiwało, zachwycało czy interesowało. Zawsze myślałam, że pisać każdy może, ale dzięki Tobie mój światopogląd totalnie się odmienił. Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała: pomysł nie był najgorszy, ale początki były beznadziejne. Rok później pomysł może jakoś się rozwinął, ale styl jaki zastosowałaś do nadania mu wyrazu jest chyba najbardziej nieadekwatnym stylem. Dlatego radzę Ci rzucić pisanie na parę lat i poczytać prozę różnorodną, byś nauczyła się rozróżniać kiedy, co i jak należy pisać, oraz byś zdobyła się na wymyślenie czegoś oryginalnego. Kiedy potrafimy poprawnie używać Słowa, a dzieła przestają być nowością i stają się zwyczajne, wtedy jesteśmy w stanie wykreować coś, co dla innych może nabrać wartości nadzwyczajnych. To bardzo prosta zasada, a równie prosto prowadzi do sukcesu.

Ortografia i poprawność językowa - 3/10
Cytat: „Dziewczyna siedziała na huśtawce. Bujała się. Od pewnego czasu była tu sama. Kiedyś obok bujał się ktoś jeszcze. Lecz teraz go nie ma. Opuścił ją. A przecież w zasadzie to ona odeszła. Ona wyjechała do innego kraju. Tak dawno nie zaglądała na ten plac zabaw. Zawiał wiatr. Wiatr, który przyniósł wspomnienia i te dobre i te złe. Zwłaszcza te drugie. Ich było więcej. Po jej policzku sączyła się kryształowa łza. Łza, która od pewnego czasu drążyła dziurę w wnętrzu dziewczyny.” - słyszałaś kiedyś o zdaniach złożonych, spójnikach, przecinkach i ogólnie gramatyce?
Cytat: „Miała nadzieję, że ci ludzie stojący przed bawią się tylko.” - stojący przed czym? Sklepem obuwniczym?
Cytat: „Ale kobieta nie podnosiła się.” - ale zdań naprawdę nie zaczyna się od „ale”.
Cytat: „- Na pewno chcesz tam iść – usłyszała.” - nie jedz pytajników, bo Cię pognie.
Cytat: „- Tato, niby dlaczego mam się z nimi żegnać.” - co ja przed chwilą powiedziałam? Wypluj ten pytajnik!
Cytat: „Na dworcu było niewiele ludzi” - niewielu ludzi.
Cytat: „- Masz wszystko. Bo jak jeszcze szybko obrócimy, to zdążymy przed odjazdem pociągu.” - mam dla Ciebie przykrą wiadomość: Twoja interpunkcja ma alzheimera i cofa się do momentu, w którym składała się jedynie z kropek. Na szczęście jest na to lekarstwo – szkoła.
Cytat: „Zna wasz większość czarodziei.” oraz „ojciec oddając mnie w ręczę jakiś mugoli odszedł.” - pozostawiam bez komentarzy, ale takich kwiatuszków jest tu na pęczki.
Cytat: „Poza tym chyba wiesz, że większość tych wspomnień jest złych.” - zdanie gramatycznie niepoprawne. „Większość” jest zła. Przestaw się na angielski i nie będziesz miała tego typu problemów.

Układ – 1/5
Haha. Jak już wspominałam, blog jest rozjechany jak jeż na jezdni. Menu potraktowane zostało całkiem brutalnie – trzy podstrony i statystyka na szerokości, w którą śmiało można by wpakować dwadzieścia słoni w kolorowych czapeczkach z pomponami. W takich sytuacjach radzę zazwyczaj rozkładanie podstron na elementy podstawowe, ale tutaj mogłoby to zostać uznane za akt mało szlachetny, tudzież szkodliwy. Blog przez przypadek mógłby stać się jeszcze szerszy, a tego (o bogowie...) byśmy nie chcieli. Jedyne co tu mogę poradzić, to zgłoszenie się do jakiejś szabloniarni z prośbą o wykonanie szablonu z użyciem Twojego obrazka. W momencie, gdy treść nie zachwyca, należy dbać o wizerunek, a Ty nie robisz nawet tego. Nie obchodzi mnie, czy szablon robiłaś własnymi łapkami – nie podoba mi się i tyle.

Temat - 1/5
Opowiadanie. Hogwart. Pierdoły.
Temat oklepany jak tyłek prostytutki. Można było to ładnie napisać i z sensem. Można było zdrowo potraktować całą ferajnę i walnąć jakimś hitem. Można było powalić mnie na deski tym, czego szukam – oryginalnością. Można było zrobić to wszystko, a nawet więcej, ale się nie zrobiło.
Marne wykorzystanie tematu, w którym przecież nadal można się nieźle naprodukować. Było nudno, nieciekawie i irytująco. Połowa wydarzeń była aż nieśmiesznie łatwa do przewidzenia. Popracuj nad sobą i swoim pisaniem.
Tu nawet za wybór tematu nie mogę dać więcej, skoro sytuacja tak się zarysowuje.

Czytelność i obrazki - 2/5
Obrazek główny jest bomba w porównaniu zresztą bloga. W kwestii czytelności wysiadają tytuły ramek i napis w nagłówku. „Ozdobna” groteskowa czciona... Ach, precz szatanie z mojej głowy!

Dodatkowe punkty: jeden, za ładny rysuneczek, a reszta w polu.

Suma - 16/60
Ocena – mierna.

Dla uspokojenia puszczę sobie „Czas czas czas” od Pidżama Porno, cytuję: „nie ma czego się bać, nie ma czego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz