Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 12 września 2009

(336) wallpapersy

Compositeur powraca po śmiertelnym ciosie, zadanym jej przez rosyjskiego szpiega, by zmierzyć się z http://wallpapersy.blog.onet.pl

Pierwsze wrażenie - 6/10
Wallpapersy. A więc dodatki. Świetnie, świetnie, dawno nie znalazłam lepszego pretekstu do otworzenia paczki ciastek. No to na osłodę życia...
Chrupiąc sobie błogo, spoglądam na adres. Nieładne spolszczenie, brzmi infantylnie i wygląda nieestetycznie. Wiadomo, że słowa mogą brzmieć ładnie lub brzydko. Podobnie jest z ich wyglądem na papierze czy ekranie. Jednym słowem: adres nie jest zbyt zachęcający.
Dobrze, zobaczymy, czy wytrzymam miliony klonów Miley Cyrus, pędzące prosto na mnie i tratujące mój biedny grzbiet podeszwami różowych trampków lub obcasikami szpilek. Zaciskam zęby, wkładam pod sweter deskę do prasowania i ruszam w dal.
Zaskoczenie. Tym jednym słowem można określić mój obecny stan ducha i serduszka, które, czarne i zwiędłe, kuliło się ze strachu przed gwiazdami Disneya, otoczonymi girlandami kwiatów i innego śmiecia. Tym razem jest inaczej. Lepiej. Co wcale nie znaczy, że mi się podoba.
Ciemność, widzę ciemność! - woła Jerzy Stuhr, brykając wokół mnie na swych oślich kopytach. A ja nie mogę się z nim nie zgodzić. Blog utrzymany jest w czerni i fiolecie. Połączenie dość dobre, choć nie najlepsze. Osobiście wolę śliwkowy odcień, wygląda pięknie i miękko otula oczy czytelnika. Kolor, który wybrała autorka (ella - Mariollo! Mariollo! Moja dollo i niedollo!), drażni mój wzrok, lecz, jak wiadomo, jaskra młodzieńcza nie wybiera.
Zerknijmy tymczasem na belkę. "Tapety na pulpit" - oto, co głosi. Nie jest to odkrywcza myśl, ani słodkie hasełko typu "Komciaj! Komciaj, albo zabiję!" i dlatego właśnie nie budzi we mnie bestii. Ale i nie chwyta za serce.
Nagłówek - 3/5
Widzimy dwie kobiety różnych narodowości. Jedna tuli się do łanów zboża, przetykanych jaśminem, krokusem, czy "oograah", jak mawiają trolle Pratchetta. Druga patrzy marzycielsko w dal. Spokój ogarnia człowieka... do czasu. Oto wielki, lśniący napis zakłóca idylliczny nastrój, co bardzo mi się nie podoba.
Efekt mieszania warstw jest mi znany nie od dziś i - mówiąc szczerze - nie przypadł mi do gustu w przypadku tego konkretnego nagłówka. Wygląda jak gdyby sklecono go na szybko - ot, by po prostu był. W dodatku "Wallpapersy" ("Hej! To jak <<Pampersy!>>" - wrzasnęła moja siostra, spoglądając mi przez ramię) są tu zupełnie niepotrzebne. Każdy, kto odwiedził twego bloga, droga autorko, zna na pewno jego adres. Nie trzeba rzucać nim w twarz biednym czytelnikom, lub raczej oglądaczom, gdyż to tapety są prezentowane w twych skromnych progach.
Treść - 5/10
"No i po co powitanie? :P" - No i po co ocenianie?
Nie znoszę emotikon w tytułach. W treści zresztą też ich nie cierpię...
Autorka mówi "hejka!" (co wcale powitaniem nie jest, a już na pewno nie wśród młodzieży) i oznajmia, że na blogu pojawiać się będą tapety jej autorstwa. Zabrania kasować jej podpis. I poszukuje chętnych do prowadzenia bloga wraz z nią. Amen.
Oglądam tapety, przecież w tym przypadku to również treść. Oczywiście z miejsca natykam się na gwiazdkę Disneya, która na dodatek chce mnie pocałować! Nieeee...
Następna grafika również nie jest do mnie przyjaźnie nastawiona. Ulizany wampir i jego ukochana flegmatyczka pysznią się na ekranie, wzbogaceni dodatkowo o napis "Twilight Love". Nie podobają mi się wytwory twej pasji i wyobraźni, autorko, wybacz. Są dla mnie zbyt... zbyt. I tym inteligentnym stwierdzeniem zakończę komentarz do niniejszego posta.

"Tapety 002" - jak tapety to 002, a jak agent to 007. Lub rosyjski.
Tym razem tyrada przed częścią właściwą (tj. tapetami) dotyczy szablonu. Autorka obawia się, że komuś mógłby się nie spodobać, choć, jak sama uważa, to nie wygląd jest najważniejszy... więc o co chodzi? Z drugiej strony, blog z dodatkami nie zawiera zbyt wielu refleksji o życiu, więc wygląd, zarówno strony jak i dodatków, liczy się. I to bardzo. I w ten sposób się zapętlamy...
Dziękuję państwu za uwagę.

Ortografia i poprawność językowa - 7/10
Oznak nienawiści żywionej do języka polskiego nie dostrzegam. Autorka nie popełnia błędów ortograficznych, czasami tylko zjada kropkę lub przecinek. Jest kryzys, trzeba żywić się tym, co jest.
Jedyne, co bardzo mi przeszkadza, to ogromna ilość powtórzeń. Używasz tych samych wyrazów niemal w każdym zdaniu. Słowo "blogi" można zamienić na "one", w dodatku odmieniane przez wszystkie przypadki. "Szablon" równie dobrze prezentuje się jako "szata graficzna".
I jeszcze jedno: ostatnie zdanie w notce również należy kończyć kropką! Lub wykrzykniem czy też pytajnikiem. Nie można pozwolić, by litery pouciekały z zagrody zdania, bo nieuważna autorka zapomniała zamknąć bramę.
Układ - 4/5
Podstrony w niełasce. Choć, mówiąc szczerze, tym razem nie przeszkadza mi to. "O mnie" na stronie głównej w tym przypadku nie wygląda źle. Pod nim można podziwiać piękny button naszej ocenialni, wzbogacony pochwałą autorki (lizus, lizus... ) na nasz temat. No i księga gości. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, po co ona komu. Może to jakaś pilnie strzeżona tajemnica...
Temat - 1/5
Cóż mogę rzec? Tapety. Dużo tapet. Bierzcie tapety. Oglądajcie tapety.
Tapety dla was mam.
Czytelność, obrazki - 3/5
Czcionka jest zbyt mała, a jej kolor odstrasza. Nawet ciasteczka nie pomogły w ukojeniu moich biednych ocząt. Ale nie zmieniasz co chwila wielkości liter, by wywołać u czytelnika stan odurzenia, więc wybaczam pisanie maczkiem.
Punkty dodatkowe - +1
Nie robisz błędów ortograficznych, co w przypadku bloga z dodatkami graniczy z cudem. Dzięki ci!
Nie ma linka do Opieprzu, za to wkleiłaś nasz button. Niczego ci nie zabiorę.
Podsumowanie - 30/60
Ocena - dostateczna
Gratuluję mocnej trójki, a nawet trójki z plusem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz