Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 13 września 2009

(338) w-sidlach-uczucia


Fumiko ijiri zmaga się z w-sidlach-uczucia.blog.onet.pl

Pierwsze wrażenie - 2/10
Stwierdzam brak pierwszego wrażenia. Zamiast niego jest utrata przytomności spowodowana zderzeniem się z betonową płytą, z której blog najwyraźniej się składa. Nie wpadło Ci nigdy do głowy, że ten kolor może komuś przywodzić na myśl ścianę śmietnika osiedlowego? Tym bardziej z tą kartką wyrwaną z notesu, która idealnie wpasowuje się w klimat, przybierając wyraz ogłoszenia „sprzedam kanapę, tanio”.
Belka też nie zachwyca, wręcz smuci. „Zabierz mnie, gdzie wolniej płynie czas”. Mam teorię: na blogu czas płynie tak szybko, że wszystkie kolory zlały się w jedną, wszechobecną szarość, a w belce zawarta jest prośba o przywrócenie koloru... Odmawiam współpracy, próbuj dalej.
W desperackim akcie poprawienia pierwszego wrażenia, by nie stał się traumatycznym przeżyciem oczerniającym resztę oceny zerkam zlękniona na adres bloga. W sidłach uczucia. Cóż, jeżeli ktoś lubi przytulać się do chodnika to z pewnością wyjdzie stąd z dobrymi wspomnieniami. Ja się bardzo staram, żeby stąd nie zwiać, nawet jeśli wspomnienia mają nie być najszczęśliwsze. W końcu stwierdzam, że jedyny prawdziwy plus pierwszego wrażenia z tego bloga dla osoby postronnej może być taki, że po wyjściu z niego po raz pierwszy dostrzeże i doceni piękno tęczy. To i tak dość przygnębiające.





Nagłówek - 1/5
Oryginalna bestia z Ciebie. Jeżeli Twój nagłówek to ten potargany brzeg kartki, to ja chyba pójdę spalić szkołę. Cały dzień nie robię nic innego, tylko siedzę w tej cholernej ławce, słucham bełkotoku nauczycieli i rwę kartki z zeszytów w ramach kiepskiej imitacji rozrywki, jedynej zresztą, na jaką mi takie spartańskie warunki pozwalają. Jak myślisz, czy notes na blogu jest czymś, co chcę widzieć po powrocie do domu? Nie. Nawet tak mała jego część wprawia moje wnętrzności w taneczny nastrój, a wszyscy wiemy czym to się najczęściej kończy.
Wychodzę z założenia, że kwestia nagłówka już omówiona, a tą skromnie odzianą, nieprzytomnie patrzącą dziewoję w dole bloga omówię w innym podpunkcie. Tak się składa, że mam taką możliwość.





Treść - 3/10
Mam też możliwość obniżenia oceny za krytycznie niską ilość łatwo dostępnej treści. Wiesz, że rezygnowanie z archiwum/ kalendarza/ szerokiej listy/ linków do notek na głównej stronie to nie jest sprytne posunięcie? Teraz już wiesz. Rozumiem, że to było w ramach akcji potwierdzania faktu, ludzie nie wiedzą już, jak sobie utrudniać życie, ergo utrudniają je innym.
Wrzesień to miesiąc obecny, więc zacznę od niego. Wyskakuje mi jedna notka. Nadmierną produkcją nie grzeszysz, zobaczmy jak się miewa styl.
Cytat: „Tak, więc pytam Was... Może macie jakiś konkretny sposób na przejście przez życie bez szwanku?” - cytat ten zaczerpnięty jest z półmetka postu. Pierwszą połowę przepełniają sprzeczne przemyślenia pod tytułem „szybko czy dokładnie”. Wracając do Twojego pytania, oto moja odpowiedź: czy ja Ci wyglądam na Boga? Jesteś człowiekiem, prawda? Jesteś człowiekiem jak każdy z nas i masz swoje wzloty i upadki, skąd więc pomysł, że ktokolwiek z nas, zwykłych śmiertelników zna sposób na życie w szczęściu i dostatku, gdzie wszystko jest do przewidzenia i każdego niepowodzenia losu da się uniknąć? Twoje przemyślenia z pierwszej połowy notki są sprzeczne i kłócą się ze sobą, a to pytanie jest absurdalne i skutecznie obniża sens zawarty w poście. Czytam dalej.
Cytat: „Nie macie. Tak, właśnie myślałam.” - jaki zaskakujący zwrot akcji. Co konkretnie chcesz mi udowodnić zadając pytania, na które doskonale znasz odpowiedzi?
Cytat: „Dążę do tego, że miano ironii losu, sprowadza się do hasła, jakże pesymistycznego: co nie zrobisz i tak będzie źle, a takich sytuacji w moim życiu coraz więcej.” - dobijasz mnie. Z tego stwierdzenia wynika, że wszystko co robimy jest bezsensu i najlepiej byłoby napisać list pożegnalny (którego i tak nikt nie zdąży przeczytać) i rzucić się z najbliższego mostu. Nie wpadło Ci do głowy, że niezależnie jak bardzo byś się starała, nie da się nie osiągnąć zamierzonego celu, jeżeli jest nim napisanie słowa „kotek” na kartce papieru? Puki jeszcze potrafisz dokonać tak małych rzeczy, istnieje jakiś sens w życiu, a nawet jeśli nie potrafisz ich dokonać, nie nazywamy tego „ironią losu”. Wątpię, żeby sparaliżowane osoby zwalały wszystko na ironię losu, ponieważ nie jest ona stwierdzeniem jednoznacznym z pechem, który to tak zgrabnie opisałaś jako „co nie zrobisz i tak będzie źle”. Dążę do tego, że miano ironii losu zinterpretowałaś idealnie na opak. Pech to jedno, ironia losu to drugie i nie mieszać ich proszę, bo pogryzę.
Zakończenie notki jest jak olej, podczas gdy reszta postu to woda. Cholernie spójne. Fascynujące jednak jest, jak zgrabnie przeskakujesz między tematami i tworzysz iluzję mądrego pisania na jeden temat. Punkt wyjścia to los płatający figle i wielka niewiadoma, czy warto jest czekać z podejmowaniem decyzji. Zwrot akcji następuje, gdy życie nie ma sensu, a w kulminacyjnym momencie dochodzi do całkowitego zaprzeczenia treści notki, poprzez stwierdzenie, że ludzie myślą kierunkują własne życie. Kwintesencja purnonsensu.
Lubię lipiec, tak więc wybiorę sobie coś do poczytania z tegoż miesiąca.
Rozumiem, piszesz jeden post na miesiąc. Na szczęście to nie jest żaden pamiętnik, lecz refleksje. Dobra, powal mnie kolejną genialną myślą i miejmy to za sobą.
Cytat: „"Piszę bloga dla siebie, nie zależy mi na komentarzach." Co za brednie, nieprawdaż? Piszemy blogi, bo chcemy krzyczeć, chcemy mieć komu opowiadać o swoich wzlotach i upadkach.” -krzycz ciszej, bo zagłuszasz mi muzykę. Jesteś ograniczoną osobą, jeśli uważasz, że wszyscy posiadający blogi robią to dla komentarzy. Ponownie robisz błędne porównania: wsadzasz do tej samej szufladki „piszę dla komentarzy” i „piszę, żeby wyrazić siebie”, choć to są dwie, bardzo różne rzeczy. Można robić i jedno i drugie, ale ostatnio coraz częściej trafiają się blogi, w których możliwość komentowania jest wyłączona. Istnieje też wiele blogów, które pomimo niskiej, niemal zerowej ilości komentarzy nadal istnieją i to nie dlatego, że autorzy liczą, że im się poszczęści. Dostaniesz ciasteczko jeśli zgadniesz, dlaczego takie blogi wciąż działają po upływie kilku miesięcy.
Piszesz, że człowiek to stadne zwierzę. Namawiasz, by stadnym zwierzęciem pozostał, by był sobą, a w następnej linijce piszesz, że trafia cię alienacja. Następnie pytasz się co jest właściwe: że jesteśmy samotnikami jednoczącymi się ze społeczeństwem czy towarzyskimi stworzeniami które czasami mają dość. W tak krótkim czasie udało Ci się zaprzeczyć sobie aż dwa razy. Niesamowite.
Na koniec jak zwykle palnęłaś olejem w sam środek tej wodnistej mazi. Ludzie potrzebują drugiej połówki, a jak na nią trafią to są szczęśliwi, ale najczęściej tego nie dostrzegają, więc natura ludzka jest „przekorna. Albo raczej ciągle niezaspokojona”? Masz tok myślenia bardziej skomplikowany niż budowa silnika rakietowego.
Przetrwałam lekturę dwóch postów tego komicznego tworu, reagując na każdy absurd wybuchem śmiechu. Uśmiałam się, naprawdę. Styl pisania masz całkiem dobry, ale wykorzystujesz go w sposób kretyński, czyli po prostu się marnujesz. Chcesz pisać mądrze, a wychodzą Ci bzdurne samozaprzeczenia. Podejrzewam rozdwojenie jaźni z naprzemienną osobowością i stanami hipomaniakalnymi. Jedz więcej czekolady z orzechami – czekolada poprawia nastrój i zapobiega depresji, a orzechy dobrze wpływają na pracę mózgu.





Ortografia i poprawność językowa - 5/10
Cytat: „Życie wymaga od nas wiele uwagi, każdy nasz krok, może okazać się zgubny, choć z pozoru bagatelny.” - składnia trochę mi się gryzie, to „choć z pozoru bagatelny” pasowałoby lepiej przed „może okazać się zgubny”.
Cytat: „może okazać się zgubny, choć z pozoru bagatelny. Co nie znaczy, że trzeba” - przecinek zamiast kropki.
Cytat: „rozmyślać, nad wyborem.” - wytnij ten przecinek, będzie Ci jeszcze potrzebny.
Cytat: „ przekorna. Albo raczej” - tu możesz wstawić ten przecineczek, zamiast tamtej kropeczki.
Cytat: „Zwykle przechodzi, po dniu, czasem dwóch” - no i znowu strzeliłaś przecinkiem nie tam gdzie trzeba. Ten pierwszy hamulec jest tu całkowicie zbędny, zabierz go nim się z rozpędu na nim rozwalę.





Układ - 0/5
Jedna kolumna, co tu dużo mówić. Odebrałaś mi przyjemność opieprzania wszystkich niepotrzebnie wstawionych ramek, lub ich debilnej kolejności, tak więc jedyne co mogę skrytykować, to ich brak, co wydaje się mijać z celem, ale co tam, to moja ocena. Jeżeli ze wszystkich dostępnych elementów do opieprzania mam tylko nagłówek plus blog, to z czystym sercem stwierdzam brak układu. W końcu nie jest wyższą szkołą jazdy odhaczenie dwóch modułów na stronie konfiguracji bloga.
Link do menu jest oczywistą oczywistością i wliczając go do układu muszę przyznać, że w życiu nie widziałam czegoś tak kiepsko pomyślanego jak Twoje menu. Ono błaga, by z nim skończyć. Wykopałaś je tam na środek bloga, zrobiłaś z niego pośmiewisko i na dodatek ukryłaś za nim najważniejszą funkcję bloga, którą jest archiwum. To jak dać najgłupszemu dziecku w klasie pieczę nad dziennikiem. Dostrzegasz logikę mojego myślenia?





Temat - 1/5
Umieściłaś blog w kategorii całkiem kobiece. Nie przeczytałam tu ani jednej typowo kobiecej, feministycznej myśli. Każdy facet przy odrobinie wysiłku mógłby spłodzić coś równie ambitnego. Kolejna kategoria w której tkwi ten nieszczęsny twór to świat młodych. To już trochę bardziej do mnie przemawia, ponieważ młodzież znana jest nie tylko ze swojej głupoty, ale i zdolności do postrzegania świata na wiele różnych sposobów. W wieku nastoletnim najwięcej rzeczy dzieje się w naszych głowach i wyciągamy to na światło dzienne – Twój blog jest tego chodzącym dowodem.
Ostatnia z trzech kategorii to felietony, refleksje. Zgadzam się, refleksje są. Nie ma za to ewolucji stylu, fascynacji tekstu, oryginalności porównań, rewolucji samych refleksji. Jest szaro i pusto, jak w śmietniku osiedlowym po wizycie śmieciarki.





Czytelność i obrazki - 2/5
Tutaj dochodzimy do pewnej ciekawostki, którą stanowi obrazek w dole bloga. Sprytnie ukryty, ledwo zauważalny kawałek zdjęcia poraża górnolotną edycją w photoshopie. Przy ocenianiu go biorę pod uwagę różne elementy bloga: szarą kolorystykę, nagłówek przedstawiający kartkę wyrwaną z notesu oraz te genialne przemyślenia, którymi autorka zadręczała mnie przez ostatnie godziny.
Zdjęcie przedstawia, jak już wcześniej wspominałam, jakąś dziewczynę, odzianą skromnie, wpatrzoną nieprzytomnym wzrokiem we mnie. Co ma ona wspólnego z szarym tłem bloga? Niewiele, ale jeszcze mniej ma wspólnego z notesowym nagłówkiem i tą zacną treścią. Jest nudna, bezimienna, ciężko zauważalna i równie dobrze mogłoby jej nie być, ale rozumiem, że pełni rolę przedłużenia bloga. Żadne jednak przedłużenie bloga, niezależnie jak tajemnicze w swej bezsensowności nie zapewni polepszenia efektu, który od początku do końca malował się w kolorach betonu.
Blog wygląda jak chodnik, treść trawi się jak chodnik, a zdjęcie nadaje się wyłącznie do ukrycia pod tym chodnikiem, żeby zaoszczędzić na betonie.





Dodatkowe punkty – ups, zamurowałam.





Suma - 14/60
Ocena - mierna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz