Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


środa, 17 lutego 2010

(536) movies-now



Za oknem zapadł czarny, przeplatany złotem latarni zmrok, więc Atrita, korzystając z nagłego natchnienia i powstałego nastroju, postanowiła zasiąść do kolejnej oceny. Zająwszy miejsce sędziego i z radością chwyciwszy drewniany młotek, zaprosiła przed swe czarnowłose oblicze Harlow. Dla zabezpieczenia przed chrypką postawiła obok siebie pełną szklankę wody mineralnej, po czym przeszła do czytania urzędowego pisma.



Pierwsze wrażenie - 2/10

Coś mi zdecydowanie nieprzyjemnie łupnęło w stawach, jak u niektórych osób przed nadejściem paskudnej burzy, jednak nie sądzę, aby miało to cokolwiek wspólnego z pogodą, a także moim strzykającym kolanem. Zapewne moje kostki zmówiły się chytrze z gałkami ocznymi i teraz wspólnie wstawiły się w proteście przeciw tak konstruowanym adresom oraz tym, co one za sobą kryją. Nie mogę nie podzielić ich zdania, a nawet więcej – zgadzam się z nimi w całej rozciągłości naszego szerokiego wszechświata. „Movies-now”, pomijając wspaniałe użycie języka angielskiego, kojarzy mi się z portalem przedstawiającym recenzje filmów lub, o zgrozo, zawierającym plotki na temat aktorów i aktorek. Gdybym tylko mogła rzuciłabym się, niczym foka po rybę, na wariant numer jeden lub, jak kto woli, bramkę „A”. Niestety nie mnie dane jest decydować o treści ocenianego bloga, więc zapiąwszy skórzane pasy bezpieczeństwa i położywszy obok krzesła zapasowy spadochron, nakierowałam mój czarno obramowany kursor myszki na adres. Pozwól, że zamknę oczy dla bezpieczeństwa bezcennych spojówek… No to hop!

Jakże intuicja bywa okrutna w takich sprawach, zagłuszając płonne nadzieje i pozbawiając człowieka złudzeń. Jednocześnie jednak dobrodusznie przygotowuje psychikę na zetknięcie się z nieznanym, dzięki czemu nie zyskujemy trwałego urazu na mózgu; Jest tarczą chroniącą nas przed śmiertelnym szokiem, opiekunką podobną do Artemidy, która dzidą odgania wściekłe lwy. Szkoda tylko, że potwierdziły się jej założenia i dostała, co za tym idzie, również i ja, kopniakiem z pół obrotu godnym Chucka Norrisa.

Z miejsca powitało mnie grono szczupłych, choć bardziej pasuje określenie „chudych”, kobiet wystrojonych w balowe suknie, a do tego oświetlonych światłami reflektorów. Jak mniemam znajdują się na planie filmowym, choć to raczej oczywiste, pozując przed fotografującym je mężczyzną. Dlaczego mężczyzną? Inaczej nie wdzięczyłyby się tak bardzo, starając się uwydatnić swoje zalety cielesne. Ale to już chyba nadinterpretacja, prawda? W każdym razie, szablon nie jest traktowany z należytym szacunkiem, ponieważ moje bystre oczka dojrzały, iż ucięty jest z prawej strony. Autorka zapewne zbyt entuzjastycznie ciachała tasakiem i nawet nie zauważyła brakującego paska. Za popełnienie takiej zbrodni grozi wysoka grzywna, rok w więzieniu o zaostrzonym rygorze oraz trzy lata w zawieszeniu, aby wynagrodzić poszkodowanemu wyrządzone krzywdy. Najbardziej ze wszystkich układów toleruję te dwukolumnowe, więc Twój, mimo iż bestialsko przystrzyżony, zdobył dla Ciebie jeden cenny punkcik.

Następnie zwróciłam uwagę na panujące na blogu barwy, przypominające mi pływającą po wzburzonym morzu górę lodową. Takie zestawienie bieli z szarością i różnymi odcieniami niebieskiego, tudzież granatu, trafia do mnie jak rzucona przez pijanego bywalca knajpy strzałka, mająca niby wbić się w stupunktowy środek tarczy. Mogłabyś zdecydować się na jeden, konkretny oraz stały błękit, zamiast skakać z rażąco jasnego po ciemny, gdyż takowe ekscesy kolorystyczne źle wpływają na czytelnika. Nie czuje się zachwycona, nie skręca mnie z zachwytu, raczej z męki nad analizowaniem szaty graficznej tego pokroju. Na dodatek po prawej stronie znajdują się stare, pleśniejące już śmieci, których należałoby się pozbyć. Wrzucić brudy do kosza na ubrania albo lepiej od razu do automatu, wsypać tony proszku do prania i kroplę płynu do płukania, ażeby całość rozpuściła się bezpowrotnie i nigdy więcej nas nie nawiedzała. Archiwum, „Wkrótce w TVN” i to między nimi możesz bez wyrzutów sumienia rozgnieść w drobny, niedostrzegalny pył. One są całkowicie zbędne.

Jedynym akcentem, który trafił do mnie po prostej ścieżce bez żadnych wybojów, był cytat zamieszczony w belce, w którym jednak zabrakło nazwiska jego twórcy - Jima Morrisona. Radzę to uzupełnić.

Nagłówek - 2/ 5

Zdjęcie dobrej jakości, nie widzę małych, wałęsających się pikselów, oprawione w białą ramkę. Tuż pod nim widnieje nazwa bloga napisana dość przyjemną, czytelną czcionką z gustownymi zawijasami oraz, oczywiście, w innym odcieniu granatu niż linki czy chociażby tekst notek. Nie wywarło to na mnie zbyt pozytywnego odczucia, nie powaliło na kolana. Patrząc na to mam wrażenie, jakby fotografia została wycięta z jakiegoś innego portalu i zwyczajnie podpisana w którymś z programów graficznych.


Treść - 1/10

Osobiście nie jestem zbyt chętna do oceniania czyichś rozmyślań na tematy tak trywialne jak filmy czy występujący w nich aktorzy. Zajmuje mnie to podobnie niczym ilość zjedzonych przez mrówkojada insektów, czyli moje zainteresowanie takowymi treściami jest bliskie zeru. Przejdę więc od razu do omówienia wytypowanych wpisów, żeby mieć to jak najszybciej za sobą.



Slumdog. Milioner z ulicy.

Po zapoznaniu się z tą notką wyobraziłam sobie autorkę jako nastolatkę z manią na punkcie filmów, zaś każde kolejne jej słowo tylko utwierdzało mnie w tym przeświadczeniu. Przebrnięcie przez cały tekst zajęło mi ledwo parę krótkich, bolesnych minut, które to nie były najszczęśliwszymi w moim skromnym żywocie. Niektóre zdania zbudowane są z ciężkich cegieł, które do siebie nie pasują i są dodatkowo zagmatwane bardziej niż węzeł gordyjski. Plączesz się w swoich wypowiedziach, jakbyś nie do końca wiedziała, co chcesz przekazać nam, czytelnikom. Piszesz chaotycznie, często niespójnie – omawiasz jedno zagadnienie, zaraz skaczesz do następnego.

Po przeczytaniu owej „recenzji” (Dlaczego cudzysłów? Omówię to w punkcie następnym) moja wiedza o przedstawionym filmie nadal pozostawała na poziomie: Niski. Nie podałaś żadnych konkretnych danych, nie wymieniłaś aktorów, a tylko wspomniałaś, że dobrze grali. Nie zachęciłaś mnie tym do obejrzenia produkcji ani też nie zniechęciłaś. Stosunek pozostał neutralny, czyli taki, jaki był przed zagłębieniem się w Twój wpis.



Nocny pociąg z mięsem.

Jest to kolejna „recenzja” filmu, którego nie miałam jeszcze sposobności dostać w swoje łapki. Mój wzrok wręcz prześliznął się po malutkich literkach, jak łyżwiarz po tafli lodowiska, pozostając obojętnym na ich przesłanie. Nie robiłam piruetów z zadowolenia ani nie wjechałam w fałdę śniegu z powodu wpadnięcia w uwielbienie dla tekstu jak i autorki. Raczej zahaczyłam niezgrabnie o wystający kamień przez ogarniające mnie znużenie i przejechałam całą drogę do barierki wyciągnięta jak dywan ze skóry polarnego niedźwiedzia. Chyba zdajesz sobie sprawę, że takie upadki bolą?

Wspominasz, że nie chcesz zdradzić fabuły, a chwilę potem uczyniłaś coś okropnego! Nie dość, że zdarłaś chrupką, przypieczoną skórkę, to jeszcze wyssałaś calutki szpik z kurzej kostki! Przedstawiłaś zakończenie, a to jest niczym zbrodnia Prometeusza przeciw Zeusowi, powalenie Uranosa przez jego syna Kronosa. Zepsułaś całkiem niespodziankę tym, którzy chcieli sami zapoznać się z ekranizacją scenariusza Buhlera i przekonać się, co takiego skrywa koniec tego krwawego horroru. Twoja recenzja zaś na końcu posiada tylko niepotrzebne PS-y.



Reese Witherspoon

Ostatnia wybrana przeze mnie notatka, która na domiar okazała się tą najgorszą. Zupełna porażka, nawet w porównaniu do tamtych dwóch „recenzji”. Spadłaś w dół niczym trafiony piorunem ptak i podobnie jak on usmażyłaś się na wiór. Wypowiedzi nadal masz chaotyczne, choć już widać nikłą (ale jednak!) poprawę. Możliwe też, że tylko tak mi się zdaje z powodu zatrważającej długości wpisu oraz faktu, iż to ostatni tekst do prześledzenia moimi czarnymi źrenicami. Nadal nie czuję się poruszona, a co więcej – moje bijące serduszko przyspieszyło z powodu oburzenia. Jak dostanę zawału to będzie tylko i wyłącznie Twoja wina, więc szykuj się lepiej na wystawienie rachunku za usługi szpitalne. Zrzucę to na Ciebie, a co!

Dołączona do Twojego opisu aktorki biografia jest bezczelnie, za przeproszeniem, zerżnięta z portalu stopklatka.pl i to jest właśnie powód przebudzenia młota pneumatycznego w mojej klatce piersiowej oraz wcześniejszego stwierdzenia, iż ta notka najniżej uplasowała się spośród tych trzech przejrzanych przez moją półgłuchą osóbkę. Rozumiem inspirowanie się czy czerpanie danych z fachowych stron, lecz to jest po prostu „kopiuj” plus „wklej”. Bardziej karygodne niż pożarcie własnego potomstwa przez Kronosa albo przycinania szablonów. Doprawdy, ta dzisiejsza młodzież nie ma za grosz honoru, instynktu samozachowawczego, włas… Och, a czy ja przypadkiem nie zaliczam się jeszcze do grona młodzieży? W każdym razie, dostajesz tutaj ogromnego, czerwonego, cudownego w swej prostocie minusa.



Podsumowując:

Zamiast skupiać swoje życie naokoło ekranu, panna Harlow powinna raczej zająć się baczniej nauką w szkole, gdyż spod jej klawiaturowego pióra wychodzą zdania godne osoby w wieku gimnazjalnym, jeżeli nie młodszym.

Ortografia i poprawność językowa - 3/10

Zacznę od wyjaśnienia kwestii z „recenzjami”. Twoje wypociny są jak księżyc w trzeciej kwadrze – jednym słowem: niepełne. Prawdziwe, poprawne teksty z tego gatunku zawierają więcej szczegółów, danych, nazwisk. Ty po prostu przedstawiłaś swoje spostrzeżenia, emocje oraz przeżycia związane z danym filmem dołączając jeszcze jego streszczenie. Nie jest to recenzja, zaś bardziej zwykły opis z czyjegoś punktu widzenia.



Teraz przejdę do błędów w pisowni.

Slumdog. Milioner z ulicy.



„O tym filmie, nie da się nie wiedzieć.”

Już na początku… Bez przecinka.



„Zgarnął aż 8 Oscarów w tym za najlepszą muzykę, scenariusz oraz montaż.”

Osiem wyrażamy słownie, a po za tym po polsku pisze się „Oskarów”.



„Jednak ja, nie miałam go w planach w najbliższym czasie wcale oglądać.”

Przecinek przed „nie” jest zbędny, tak samo „wcale”.



„[…]można wkońcu siedzieć[…]”

„W końcu”, jeśli już.



„Sama fabuła, jest dość prosta na pierwszy rzut oka.”

Przecinek przed „jest” zbędny.



„Bezbłędne odpowiedzi biednego chłopaka Jamala w popularnym teleturnieju, budzą podejrzenie, że musiał oszukiwać. Film to ukazanie jego życia przez pryzmat tych właśnie odpowiedzi. Każda była związana z pewną częścią jego życia. Dlatego też znał odpowiedź.”

Przecinek przed „budzą” również zbędny. Trzykrotne oraz dwukrotne powtórzenie.



„To piekne, ale tak nierelane jak 200 słoni w kieszeni.”

Po pierwsze: piękne (Ogonek został nabity w armatę i wystrzelony). Po drugie: nierealne (Najwyraźniej literki zrobiły bunt). Po trzecie: dwieście.



„Jednakże w każdym filmie, musi być[…]”

Przecinek przed „musi” musi zniknąć.



„Niby pieniądze i miłość. Ale tło w jakim zostało to umieszczone, odgrywa równie istotną rolę.”

Kropka powinna przeistoczyć się w przecinek, następnie „Ale” musi zmaleć, kolejny przecinek powinien wskoczyć przed „w jakim”.



„Czy mieliście kiedyś okazję zobaczeniu prawdziwego Bombaju?”

„Zobaczyć”, nie „zobaczeniu”. Jest tego więcej, jednak ja przejdę do następnego wpisu.

Nocny pociąg z mięsem.



„[…]który przechadzając się nocą po stacji zauważa jak bandyci napadają śliczną kobietę i bez namysłu zaczyna ich fotografować, ratując przy okazji ofiarę.”

Poprawnie:

„[…]"który przechadzając się nocą po stacji zauważył napad bandytów na śliczną kobietę. "

Dalsza część jest według mnie bezsensowna, bo brzmi, jakby uratował ją robiąc zdjęcia.



„[…]którą uratował, zaginęła, wsiadając do pociągu, zaraz po napaści.”

„Wsiadłszy” zamiast „wsiadając” i te przecinki przed „wsiadłszy” oraz „zaraz” są niepotrzebne.



„[…]ze zwykłego fotografa, stał się człowiekiem ratującym[…]”

Znowu zbędny przecinek.



„Również jego narzeczona, nie uwierzyła od razu[…]”

I po raz kolejny zbędny przecinek.



„Przemówił do mnie chyba jedynie sposób w jaki może być[…]”

Przecinek przed „w jaki”.



Reese Witherspoon



„[…]tym bardzeij dostęgałam jak się mylę w jej ocenie.”

Ponownie bunt literek?



„Osoba ta jest utalentowana, i to nie moja skromna[…]”

Przecinek zbędny.



„[…]nie któe przyniosły jej sławę[…]”

Chyba „które”, prawda?



„[…]że wydaje się spokojną i poukładaną, w tym miesiącu[…]”

Przecinek zmienić na kropkę i dać biednemu „w” danonki, żeby urósł.



Z każdego wpisu wyciągnęłam po kilka błędów, aby dać Ci przykład Twojego nierozważnego postępowania z przecinkami. Powinnaś wynająć jakiś buldożer do pomocy przy ich przestawieniu albo zwyczajnie powyrywać jak zbędne chwasty. Polecam kupno rękawic ogrodowych i mocnych nożyc, ale i tak przypuszczam, że namachasz się rączkami nim je wszystkie wyplenisz. Plusem natomiast jest brak błędów ortograficznych, za co mogę przyznać kilka punktów.

Układ - 1/5

Dwukolumnowy układ, którego prawe skrzydło jest zagracone i potraktowane sprayem. Różne barwy błękitu działają na mnie jak ruszająca się płachta na rozwścieczonego byka, a archiwum klaszcze mi tuż przed nosem w swej ogromnej złośliwości. Mam ochotę poszczuć je moim królikiem i rzucić mu na pożarcie, lecz biedaczek dostałby jeszcze wzdęć lub stracił swoje mięciutkie, jasne futerko. Wolę nie eksperymentować takimi toksycznymi substancjami na moich zwierzątkach, ale nie zakazuje mi to chwycić wiszącej na ścianie paletki w kolorach tęczy czy któregoś z moich sztyletów i ukatrupić na miejscu.

Temat - 0/5

W naszym internetowym oceanie pływa wiele rybek z recenzjami. Tak wiele, iż wyłowienie Twojego jest szansą jedną na kilka tysięcy, a na dodatek szczęśliwy rybak wyrzuciłby go z powrotem do bezkresnej wody z powodu kiepskiej jakości. Doprawdy, gdyby ktoś chciałby przeczytać czyjąś opinię przed kupnem filmu czy pójścia na takowy do kina, prędzej wszedłby na stronę typu FilmWeb niż Twój twór. Jeszcze dostrzegam, że zamieszczony jest w kategorii „blogów grupowych”, dopiero na drugim miejscu mając na karku „filmowe”.

Czytelność, obrazki - 2/5

Czcionka w miarę czytelna, jednak kompozycja pozostawia wiele do życzenia – jak złota rybka na emeryturze. Bardziej przypomina mi kompost władowany na tratwę i spuszczony w otchłań zachłannego wiru. Teraz tylko czekać, aż ten go pochłonie, miażdżąc belki w drzazgi i połykając z mlaśnięciem śmieci.



Dodatkowe 0/10

Moje wybredne ja nie przyzna ani jednego dodatkowego punktu, pozostawiając cyferki w ich spokojnej, niezakłóconej tornadem bezsensu zagrodzie. I niech żyją sobie w niewiedzy jak owieczki, a nie zaś niczym świnie czujące niepokój przed ich zagładą w rzeźni.



Podsumowanie: 11 punktów.

Ocena: Mierna.



Atrita stuknęła młotkiem w drewnianą podkładkę, skończywszy czytać przygotowane pismo, a autorkę natychmiast zabrał strażnik i wyrzucił na ulicę przed gmachem sądu. I niech Jashin Cię prowadzi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz