Imaginarium-czasu ocenia As
Pierwsze wrażenie 9/10
Wyobraźnie nie ma reguł, jak głosi belka załadowanego bloga, niestety jednak język polski ma pewne reguły, według których słowo „imaginarium” nie istnieje. Pozwałabym te reguły do sądu, bo słowo „imaginarium” jest samo w sobie wyimaginowane! Kreatywność w słowotwórstwie wymaga ofiar – w tym wypadku ofiara jest słowo „imaginacja”, które zostało zastąpione nieistniejącym „imaginarium”. Po prostu imaginacja przeszła ona operację zmiany płci, ot co! Belka, jak już wspomniałam, głosi „Nieokreślone, chaotyczne imaginarium. Bo przecież wyobraźnia nie ma reguł.” To prawda, wyobraźnia nie ma reguł, a raczej nie ma granic. To sprawia, że ludzie, którym brak wyobraźni, stawiają nas -marzycieli- poniżej siebie, bo dla nich jesteśmy zwykłymi głupkami. My tymczasem wiemy, że to oni -Szkiełko i Oko Band- są ograniczeni granicami ich własnych umysłów! Ograniczeni granicami – właśnie tak, nie zapomnijcie mi tego nigdy, gdy będę Wam zwracać uwagę, na powtórzenia, dobrze?
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam stronę graficzną bloga poczułam się jak ograniczona płaszczka, która widzi tylko jeden wymiar, mimo iż żyje w wielu wymiarach. Od góry prezentuje się siwe tło, łagodne barwy, brak nagłówka, a po prawej stronie kolumnę rozpoczyna herb we wściekłym pomarańczu i dojrzałym amarancie, a na nim stoi jak gdyby strażnik absurdu – różowy pelikan trzymający słonecznik jak berło. Po chwili wpatrywania dochodzę do wniosku, że amarant to jednak jasny fiolet, a spomiędzy niego i pomarańczu wyłoniła się łagodna blada zieleń, jakby w obronie normalności. Chciałoby się zapytać -co to ma być do jasnej chimery – ale pod spodem widnieje ponownie „Wyobraźnia nie ma reguł” i zaczytam chwytać przekaz, jak przeciętny gimnazjalista. Więc to wszystko jest pomieszane i kolorowe i dziwne, bo wyobraźnia nie ma granic, bo autor miał na myśli, że wyobraźnia, czyli wspomniane „imaginarium”, które inaczej można by określić słowem „wyobrażalnik” nie posiada zasad. Ale nie zasad pH 7 i więcej, tylko zasad, których trzeba przestrzegać. Ale właśnie nie trzeba, bo ich nie ma, czyli nie wiadomo, czy gdyby były, to trzeba by było, czy nie. Dobrze, proszę Pani? Totalny odlot z tym herbem! Jeszcze As nigdzie czego takiego nie widziała, a nawet znalazła podstronę Herbu! Znajdziemy w niej informację o dokładnej kompozycji – okazuje się, ze kolory to oranż, seledyn i fuksja, a pelikan to flaming z gatunku Phoenicopterus roseus dzierżący (tak właśnie pisze autorka – on jest dzierżący) słonecznika z gatunku Helianthus annuus! O ja chromolę, pełen szacunek, za zdziwienie mnie w takim stopniu, że brwi mi zniknęły pod grzywką. Nie wiem, czy kiedykolwiek się otrząsnę – przecież ktoś, kto zrobił taki szablon musi mieć w mózgu połączeń nerwowych jak „Moda na sukces” odcinków! Totalne zaskoczenie wymieszane z ciekawością, co będzie dalej, mówi mi, że zostałam zmiażdżona! Zawsze pożądam kreatywności, a tu kreatywność zawstydziła As. Serio.
Układ jest przyzwoity, dwie kolumny, w lewej mamy post (opowiadanko, mniam, mniam), nad nim komentarz od autorki, że wciąż poprawiasz psoty, żeby wstrzymać się z ocenami. Niestety wisi on tam już bardzo długo i postanowiłam go zignorować. Prawa kolumna to herb, manu/nawigacja bloga, linki do opowiadań i statystyka na szarym końcu. Znaj swoje miejsce statystyko! HA!
Jedynym elementem, który średnio przypadł mi do gustu jest kolor tła – ten szary przywodzi mi na myśl jeden z popularniejszych kiedyś na Ś.P. Blog Onecie szablon, szary z takimi mordeczkami rysowanymi w Paintcie. Nie znosiłam go i szarego koloru też nie znoszę. Za to oranż jest świetną dla tego bladziocha przeciwwagą. Brawo, brawo!
Treść 25/25
Witam Teraźniejszość! Widzę, że piszesz opowiadania, czyli krótkie utwory, czasem jednoczęściowe, czasem wieloczęściowe. Czyli to, czym opowiadania są w istocie a nie to, co blogerzy za opowiadania mają. Powinnam rozstrzelić wybór ocenianych postów w czasie, by nie skupiać się ani na najnowszych, ani na najstarszych, jednak u Ciebie nie ma szerokiej listy, ani archiwum, więc uwaga, bo strzelam! Ene, due, rabe oceniam Danse Macabre, Zrzędzenie losu, Wish you were here, Bóg go ukarał, Żywot nietoperza, Jaki jest kolor abstrakcji. Zakasowuję rękawki i do dzieła!
Danse Macabre
Muszę się otrząsnąć i zaraz wracam. Szoku ciąg dalszy. Opisujesz krótką historię o śmierci, czyli jak może wyglądać dołączenie potępionej duszy do świata umarłych. W Twoim wyobrażeniu to coś równie strasznego, co pięknego, gdzie porwaniu do królestwa umarłych towarzyszą arie i śpiewy unisolo. Interesujący opis, bardzo gęsto przerywany znakami interpunkcyjnymi, które nabijają rytm tekstu i wprowadzają nerwowy nastrój. Las żyje w Twoim opowiadaniu, jest niczym Tolkienowski Fangorn, strach wejść, a po wejściu strach biec, bo coś Cię zacznie gonić! Bardzo klimatyczne opowiadanie, w pełni oddałaś klimat „dance macabre”. Gratuluję! Znalazłam tylko jeden źle postawiony przecinek.
Zrzędzenie losu
Szoku ciąg dalszy. (Nie wiem, czy wytrzymam do końca bloga podnosić brwi coraz wyżej…) Utwór to… dramat. Raczej melodramat, choć szczerze przyznam, że od początku wyczuwa się jego prześmiewczy charakter. Bardzo dobrze napisana parodia stylizowana na dramat, będący karykaturą „Balladyny”. Bohaterami są Harry, Ron i Hermiona, którzy prowadzą ze sobą dialog. Chciałabym powiedzieć, że czytało się wyśmienicie, bo było tak, jeśli patrzeć tylko na treść. Niestety poeta z Ciebie taki, jak z kozich zębów wisiorek. Rymy są niedokładne i bardzo często wykorzystujesz odmianę, do rymów np. „Na nas dwoje – niereformowalnych, Czyli takich nierobiących i niekaralnych.” Dodatkowo wersy nie posiadają stałej ilości zgłosek, a Asetej ma fioła na tym punkcie! Rytmika tekstu ma przez to Parniksona. Oczywiście powiem Ci, że to ma swoja logikę, ponieważ przez te dwie wady tekst jest jeszcze bardziej śmieszny, jak na przykład tutaj „Zaraz, zaraz, odleć wrono! Ej! Hermiono! Hermiono! Hermiono!” Ha, ha, ha! Od razu człowiek widzi przedstawienie szkolne, gdzie dzieciaki wybrane przez polonistkę znaną metoda łapanki lub „chcesz dostać piątkę za aktywność” występują bez przekonania o własnej tożsamości w roli, a czasami wręcz szczerze znudzone. Nie znalazłam błędów, nie wiem, czy ich nie ma, czy te zgłoski mnie rozproszyły… Podsumowując, czekam już tylko na lirykę i możemy przejść do wystawiania ocen. Co ja w ogóle tu robię? To ma być OPIEPRZ a nie analiza tekstu idealnego! Dobra, ostrze zębole i w następnym poście nie dam się zaskoczyć. Mwahaha.
Wish you were here
No, nareszcie sobie postrzępimy ozorka! Opowiadanie przedstawia wypowiedź kobiety, do jej chłopaka, który zmarł w trakcie wspólnej obserwacji burzy. Pasją wyczekiwania na piorun kulisty zaraził bohaterkę, która nawet po śmierci chłopaka nie przestaje śledzić burz. Narracja jest drugoosobowa, ostatnio bardzo modna. Dziewczyna opowiada o fascynacji zdarzeniem burzy jakby opowiadała o sąsiadach kłócących się za ścianą. Musiałam przeczytać dwa razu, żeby rozumieć kunszt tej alegorii! Było warto – ale błędów znów nie znalazłam. W porównaniu do dwóch poprzednich postów ten jest znacznie spokojniejszy. Pierwszy oceniany był niemalże „igrzyskiem śmierci”, jeśli mogę tak go sparafrazować, drugi był parodią, tymczasem ten jest klasycznym opowiadaniem kobiety, która straciła mężczyznę swego życia. Snuje ona rozmyślania nad rzeczami, których nie zdążyła mu powiedzieć, celebruje jego drobne zwyczaje, wspomnienia. Klasyk z gatunku, albo raczej oklepany temat. Choć każde odejście z tego świata jest dramatem, to jednak jest to pewien schemat i gra na uczuciach odbiorców.
Bóg go ukarał i oddał w ręce kobiety
Czyli bajko-ballada o złotym smoku i niezłotej dziewicy – jak sam piszesz, będzie to liryka. Jesteś wszechstronnie uzdolniona, popatrzmy na zgłoski i rymy w tym utworze! Ten humorystyczny liryk opowiada o historii pewnej królewny w wieży, która starą panną zostać nie zamierzała. Bardzo ciekawe i pouczające fragmenty, szczególnie dla mężczyzn, opisałaś przy opieprzaniu smoka przez dziewicę. Bardzo mi się podobało, znów moje ironiczne uwagi mają się do Ciebie jak pies do jeża – kiedy post jest interesujący, nie ma za bardzo jak opieprzać… Swoją drogą lepiej dla królewny, że rycerz od niej uciekł, bo po przeleceniu (tak, dokładnie takim, jak myślicie) połowy królestwa kontakt z nim przypomina wdepnięcie w puszkę pandory. Z całym szacunkiem, dla jego podbojów. Podbojów na wojnie, oczywiście.
Wieczór z życia nietoperza
Poległam. Napisałaś krótkie opowiadanie o Severusie, moim ukochanym Severusie. Nie zgwałciłaś go, oddałaś w pełni jego charakter, ale nie tylko jego. Harry i Dumbledore są książkowi w całości. Spojrzenie Dumbledora może złagodzić wilkołaka, a do trudnej sprawy proponuje herbatkę – dokładnie taki irytująco łagodny był dyrektor. Rozśmieszył mnie Earl Grey, ponieważ przypuszczam, że czarodzieje pijają jakieś lepsze ziółka, ale niczego nie wykluczajmy, przecież dyrektor uwielbiał dropsy! Przeszkadzał mi natomiast wątek biegających ślizgonów, którym Snape darował karę. Zauważ, że Snape publicznie był pobłażliwy dla ślizgonów, tymczasem dla wszystkich był surowy, nawet jeśli nie odejmował punktów swojemu domowi. To w nim lubiłam, że dla wszystkich uczniów był jednakowo „miły”.
Jaki jest kolor abstrakcji
Opowiadanie jest dopiero rozpoczęte, posiada dwa rozdziały i daje mi posmak dobrej literatury. Czytając „Szewców”, u których główna bohaterka gości we śnie, co jest tematem opowiadania, miałam podobne odczucia – kosmos jakich mało. Moje brwi już nie skaczą ze zdziwienia, Twój styl to abstrakcja i to jest świetne. Sen jest genialną abstrakcją, teleportujemy się, przeobrażamy, często zmieniamy płeć, a mimo wszystko nadal w większości snów wierzymy, że to wszystko dzieje się naprawdę. Bohaterka budzi się z ogromną chęcią odnalezienia „Szewców” na półce, co też robi, a po przeczytaniu zapada w dziwny sen, w którym znajduje się w świecie Witkacego. Nie mam słów, żeby opisać to, jak dobrze się czułam czytając to opowiadanie. Czułam się prawie tak dobrze, jak jedząc spagetti własnej roboty. Prawie – bo tego nic nie przebije, aczkolwiek byłaś bardzo blisko. Zastanawiałam się, czy nie zrobić sobie spaghetti do tej oceny i sprawdzić, jak to się komponuje, ale za dużo przyjemności naraz jest niebezpieczna. Tym bardziej, że mam w głowie jutrzejszą (poniedziałkową) pobudkę o szóstej rano i mój humor jutro, kiedy wstanę ze świadomością, że przez cały semestr będę w poniedziałki wstawała o szóstej. W obliczu tej perspektywy wolę sobie przyjemność spaghetti zostawić na jutro, a dziś po prostu upokorzyć się przed całą załogą Opieprzu i dać naprawdę słaby Opieprz – tu nie ma czego Opieprzać!
Opisy 5/5
Słowo pisane przychodzi Ci z taką lekkością i swobodą, jakbyś mówiła na co dzień opisami godnymi Orzeszkowej. Rozczulasz się nad każdym detalem, pejzaże są dopieszczone słowem, sytuacje wiadome i szczegółowo określone. Opisy przeżyć wewnętrznych również są przemyślane, nie zwodzisz czytelnika, tylko podajesz mu na tacy wyimaginowaną sytuację, którą ja łykam jak głupi kluski. Po prostu opisy oddają cały nastrój! Dobór słów do „Danse macabre” świadczy o Twoim bogatym języku, a ten z „Wish you were here” o analitycznym podejściu do postaci. Myślisz, a następnie piszesz, nie odwrotnie. Dodatkowo Twoje opisy są długie jak stąd do Pucka.
Dialogi 5/5
Dialogi są na bardzo wysokim poziomie. Pierwsze i najważniejsze w nich jest to, że są wyszukane. Nie są to gadki-szmatki z podwórka, czy korytarza szkolnego, tylko potężne dialogi bohaterów, którzy mają w głowie coś więcej. Druga ważna kwestia, to personalizacja. Każdy bohater swój charakter oddaje w konstrukcji zdania, w słownictwie, w temperamencie wymowy. Na przykład szewc mówi „A, do diabła”, tymczasem Snape mówi „Jeśli przyjdzie ci do głowy oszukiwanie, wylecisz z tej szkoły szybciej, niż zdążysz powiedzieć „bezoar”. ” Już widzę Alana Rickmana, gdy całe zdanie mówi bardzo szybko i złośliwie, a ostatnie słowo „beozar” jadowicie przedłuża korzystając ze swojej flegmatycznej natury. Godne pozazdroszczenia…
Kreacja świata przedstawionego 5/5
W każdym opowiadaniu mamy do czynienia z czymś zupełnie innym, jednak w każdym mogłam sobie wyobrazić miejsce i czas. Nie dryfujemy oderwani od rzeczywistości, tylko mamy w każdym poście silne korzenie kontekstu. Najlepiej to widać, gdy przeczyta się -jak ja- wszystkie Twoje posty. Wtedy naprawdę widać różnice pomiędzy poszczególnymi światami i bohaterami. Często autorzy blogów piszą bardzo płytkie postaci na potrzeby jednego opowiadania, na przykład płaczliwe ze swoimi byłymi heroiny-nastolatki, lub kobiety-kombajny, które są takimi, jakimi chciałyby być autorki. Tak, znamy to. U Ciebie natomiast mamy księżniczkę z wieży, która jest herod-baba i smoka potrafi opierdzielić. Mamy też w parodii „Balladyny” Ronalda Weasleya, który wierszem mówi o Hermionie jak o miłości swego życia, która nieczuła na umizgi gania go do nauki. Spotkałam też przemiłe dusze z piekła, które z radością odprawiły szał ciał nocą w lesie, a i las nie był martwym elementem wystroju. Często śmiejemy się z kogoś, kto ma zerowy talent aktorski, że powinien grać drzewo na scenie. No, gdyby ktoś dostał rolę drzewa pisaną przez Teraźniejszość powinien najpierw przeczytać jej opowiadania, bo nie ma ona nic wspólnego z martwym staniem na scenie. Skoro już jesteśmy przy drugiem planie, to chciałabym Ci pogratulować ostatniego bohatera w każdym opowiadaniu – natury. Miano ostatniego bohatera nie jest zaszczytne i nie oddaje tego, jak bardzo dopełnia ona smaczek w Twoich opowiadaniach, ale myślę, że każdy zrozumie alegorię. Chylę czoła, absolutnie.
Fabuła 10/10
Asetej zastanawiała się około dwudziestu minut przed napisaniem tej kategorii za co by tu odjąć punkt. No chwilunia, ja sobie nie przypominam, żeby ktoś u mnie dostał maksymalną ilość punktów we wszystkich kategoriach treści! Nie może tak być, trzeba tej idealnej księżniczce trochę nabruździć! Tylko co ja mam wytknąć? Może To, że każde opowiadanie dotyczy innej fabuły, tak, to jest coś! Tylko jest mały problem – to nie jest błąd… W opowiadaniu o Nietoperzu fabuły nie było! No tak, bo to krótkie opowiadanie, jedynie obejmowało jeden wątek. Okej, ale w dramacie nie było fabuły, jedynie sytuacja obecna! Hm… ale jeśli dobrze pamiętam właśnie na tym dramat polega, że przedstawia się sytuację obecną. No dobra, to może zarzucę, że fabuła opowiadań jest ambitna i co głupsi nie zrozumieją przekazu. Tak, to jest to – blog nie dla idiotów! Dramat i Tragedia – wszystko jest idealne i nie ma co opieprzać.
W cholerę z takimi blogami, wszystko w treści mi się podoba, przypomniały mi się czasu kiedy chodziłam na rozszerzony język polski w liceum i analizowałam „rozszerzone” lektury. Tragedia i dramat, już nigdy nie dawaj bloga do oceny, bo moje ego wala się z robactwem na podłodze. A raczej walałoby się, gdyby nie mój pedantyzm, u As wszystko musi być idealne, a kiedy spotka idealnego bloga, to świat jej się wali. Oczywiście z zachwytu!
Ortografia i poprawność językowa 9/10
Język i styl są obłędne. Nie robisz żadnych błędów, to, co znajdziesz poprawiasz, więc sama dbasz o poprawność językową swoich dzieł. Dodatkowo masz wypracowany styl pisania na poszczególne postaci i opowiadania. Jesteś uniwersalną twórczynią, a raczej wszechstronną. Nie straszna Ci proza, dramat, liryka. W prozie jesteś majestatyczna i sroga, budujesz napięcie kropkami i przecinkami – absolut! W liryce jesteś lekka i żartobliwa, jerzykiem ironizujesz i prześmiewasz bohaterów. Potrafisz wysnuć jednakowo świetną historię, jak w prozie, tyle że z groteską w tle. Jeśli zaś chodzi o dramat, to jest on równie podniosły, co parodyjny. Z rozmysłem w parodii używasz słów i zwrotów językowych „ponad stan” postaci Harrego czy Ronalda, czym podkręcasz śrubę humoru. Dlaczego więc nie dziesięć? Po pierwsze odjęłam jeden punkt z zazdrości, że nie mogę być taka, jak Ty. A tak na serio, to odejmuję Ci jeden punkt za te nierówne zgłoski w dramacie. Ja pisząc tego rodzaju utwory wzoruję się na idealnym „Panu Tadeuszu”, gdzie idealna ilość zgłosek przed całą epopeję dopełnia się rymami dokładnymi. Dla mnie w dramatach pisanych wierszem do bardzo ważne. Jeśli już pisać dramat wierszem, to tylko idealnym. Jeśli jesteś innego zdania, lub powiesz, że to przecież była parodia, to ponawiam argument pierwszy – odejmuję z soczystej zazdrości, która dojrzewała od pierwszego przeczytanego postu aż do teraz. Jest nabrzmiała i właśnie pęka, więc szykuj się, że polecą przez nią punkty!
Na koniec dodam kilka szczegółów.
„Trzask. Łamie się gałązka, niczym pod naciskiem stopy. ” Przed „niczym” nie stawiamy przecinka.
„Muzyka. Czarodziejska, niewidzialna, niesłyszalna. Gra.” Przykład budowania rytmu znakami interpunkcyjnymi. Tu nadajesz niemalże liryczny kształt prozie.
„Nic tu nie ma. Jedynie gałązka na mchu leżąca. ” Och, zabij mnie! As KOCHA imiesłowy! „Jedynie gałązka na mchu leżąca” to jedno z lepszych zdań, jakie w życiu przeczytałam! Drodzy współopieprzajacy, czy czytaliście kiedykolwiek, żeby gałązka była „leżąca”??? Czy w ogóle ktokolwiek jeszcze zwykł pisać imiesłowy w opowiadaniach? Przypomniał mi się właśnie feniks z herbu, który był dzierżący… Hm, to ma sens! Autorka jak ja wie, co to jest imiesłów przymiotnikowy bierny i czynny.
„Ona ma w głowie złe myśli…
Czy to runy? Zgubieniśmy!?”
Humor w tych wersetach jest niesamowity, widzę już przerażoną minę Ronalda, który woła jak Hamlet „Zgubieniśmy?!” Parodię też trzeba umieć pisać i stylizować, a Ty to potrafisz!
„Książęta, królewicze, rycerze, żołnierze
Uciekali won, czym prędzej na swe macierze.”
Nie zgodzę się z faktem, że można uciekać „w” macierze. Można „do” macierzy, ale specjalista od staropolszczyzny nie jestem…
„Gdy on, miast palisad, widział jeno patyki.”
Określenie „zamiast palisad” nie jest wtrąceniem i nie wymaga przecinków z dwóch stron.
„(Tam jednak nie czynił tak dużych niesnasek –
Tam też piwo, jadło, tam wszystko się podaje
Wiadomo – alkohol łagodzi obyczaje).”
W przypadku stosowania nawiasu dla całego zdania znak interpunkcyjny kończący zdanie powinien stać przed zakończeniem nawiasu. Skoro znak rozpoczynający zdanie (wielka litera) stoi w nawiasie, to znak kończący, również tam powinien stać. (Rozumiesz?)
Oryginalność tematyki 5/5
Nigdy nie spotkałam kogoś, kto by pisał krótkie opowiadania w różnych kategoriach tematycznych, które by mi się tam podobały. No i nie tylko opowiadania, ale też liryki i jeden dramat! Pojawił się przecudowny dramat w tematyce Harrego Pottera i to był pierwszy dramat z Harrego Pottera jaki czytałam. Parafrazę Witkacego również cenię bardzo wysoko – żeby ją rozumieć trzeba:
a) przeczytać Witkacego
b) próbować rozumieć/interpretować Witkacego
c) zachwycić się Witkacym
Wielu osób spełniających wszystkie trzy powyższe nie spotkałam. Tak samo nie spotkałam nigdy osoby, która stworzyła sama herb swojemu blogowi! To niesamowite, że aż tyle „nigdy nie spotkałam” łączy się w jednej osobie Teraźniejszości.
Dodatkowe punkty 10/10
Jesteś beznadziejna, napisałam jedną z krótszych i gorszych ocen w mojej karierze. W ogóle nie masz talentu do pisania, rzuć to i idź w inną stronę, zacznij zbierać jakieś zdechłe owady, albo karmić dzikie pegazy. Twoja liryka to dramat, Twoja proza to poezja, a Twój dramat to proza. Koniec tematu idź do lasu i nie denerwuj mnie więcej.
Suma: 58/60
Ocena: Celujący
Wbrew temu, co podkreślałam bardzo dobrze mi się czyta takie świetne blogi. Ocenia śmiesznie, bo zauważam, że Opieprz powstał, by oceniać blogi średnie, lub kiepskie. Ocena bloga naprawdę bez wad po prostu wieje nudą, więc można jedynie posłać szyderę z własnej osoby, co też zrobiłam.
Dziękuję za każdy komentarz naszych czujnych czytelników w sprawie naszej poprawności! Staramy się być coraz lepszymi a to nam pomaga. Dzięki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz