Oceniam dzisiaj bloga zupełnie nie w moim typie i nie przeznaczonego dla mnie. Nie jestem nastolatką, różowego nie lubię i noszę krótkie paznokcie, bo w długich strzelają rękawiczki, dlatego sama się boję tej oceny.
Na100latkowo
Ocenia Aimee.
Estetyka
Wrażenia estetyczne: 8/10Wystarczył mi link, żeby wiedzieć z czym będę miała do czynienia, ale to akurat dobrze. Gdybym nie musiała oceniać tego bloga, wiedziałabym, że mam go ominąć bez wchodzenia. Słit sikstin i wszelkie inne odmiany mam już bardzo dawno za sobą, jestem raczej na etapie konstruowania CV i szukania pracy w zawodzie, tak by móc patrzeć na przyszłość przez pryzmat założenia rodziny. Nie mam pojęcia, co podkusiło Autorkę żeby zgłosić się do mnie, może chęć eksperymentu? Naprawdę mnie to zastanawia.
Podoba mi się, że blog ma faviconę, jakoś zawsze pałam większą sympatią do stron, które ja posiadają, bo mam wtedy wrażenie, że twórca dba o każdy szczegół. Poza tym, jeśli coś bardzo mi się spodoba, ląduje na pasku w przeglądarce, a tam taka favicona ładnie się prezentuje. Uśmiechniętą szeroko buźkę dobrałaś idealnie do tematyki, za co masz u mnie względy.
Obiecuję starać się patrzeć na bloga okiem nastolatki, w końcu aż taka stara nie jestem.
Wbiłam się na bloga i muszę powiedzieć, że troszkę się przestraszyłam, ta panterka… Odkąd pamiętam pałałam ogromną nienawiścią do panterki, bo kojarzyła mi się z centkowanymi legginsami pań stojących przy drodze. Przykro mi, jeśli Cię uraziłam, ale z panterką mam trochę dziwkarskie skojarzenia.
Dostaję również nagłówek, który szczegółowo przeanalizuję najpierw powiem jednak, że wybrałaś go idealnie, świetnie nadaje się do firmowania gniazda nastolatek. Postaram się przeanalizować go krok po kroku, to jest obrazek po obrazku.
Mamy młodą dziewczynę, z jedną słuchawką w uchu i balonem z gumy do żucia. Dziewczę ma piegi i jest bardzo radosne. Nie cierpię piegów, miałam kompleksy z nimi związane i były moim utrapieniem w czasach… gdy miałam lat naście, a więc czyż nie można było lepiej trafić? Dziewczątku dobrze z oczu patrzy, a uśmiechać się trzeba dużo, bo jak to jeden mój pan profesor mówi, jak się uśmiechać nie będziemy, to nam taki grymas na starość zostanie.
Kolejne zdjęcie to paznokcie, to taki jakby synonim bycia nastolatką, prawda? Chociaż ja, już w tej części dorosłej, paznokcie czasem pomaluję jakoś twórczo, ale musi mnie natchnąć do ich zapuszczenia. Długie pazurska są niewygodne i już! Aczkolwiek w gimnazjum zawsze byłam osobą z najlepiej pomalowanymi paznokciami w klasie.
Buty, botki na szpilce. Tenże obrazek gryzie się z moim światopoglądem, takie buty do nastolatek mi nie pasują, co najwyżej do tych wypindrzonych z ciastem zamiast mózgu. Szanująca się nastolatka, która ma życie, to prawdziwe, a nie to w którym patrzy na faceta jak na mięso, które ją przeleci, raczej z takiego obuwia nie skorzysta. Dlatego ten obrazek nie jest dobrą ilustracją.
Malująca się dzieweczka byłaby sporna, gdyby nie fakt, że makijaż robi bardzo delikatny. Każda nastolatka albo coś tam czasem posmaruje, albo o tym marzy, dlatego w tym przypadku jestem zdecydowanie na tak. Zwłaszcza, że fotka pokazuje to, co rozumiem jako normalny makijaż nastolatki.
Dziewczyna z kotkiem po prostu jest. Nie ma niczego, co odznaczałoby się w taki sposób, że natychmiast stwierdzę: TAK, to jest to! Ona jest raczej nijaka, bardziej w jej miejsce pasowałyby dwie dziewczyny uśmiechające się do obiektywu, taka ilustracja przyjaciółek. Psiapsióły na śmierć i życie to takie typowo nastolatkowe… Sugeruję zmianę ostatniego elementu i tego z butami. Zamiast wysokich szpil mogłabyś wrzucić kolorowe trampki. Jednakże to tylko takie moje prywatne, luźne sugestie, których wcale nie musisz brać pod uwagę jeśli nie chcesz.
Została mi jeszcze grafika z cytatem. Po pierwsze, cytat nie ma podanego autora, prawdopodobnie dlatego, że takowy nie istnieje. Trochę poszperałam. Po drugie, jest do bani. Każdy nastolatkowy blog się nim firmuje, a coś powtórzone więcej niż trzy razy jest już oklepane, w mojej klasyfikacji. Śmiem twierdzić, że wybrałaś cytat najgorszy z możliwych. Po trzecie, jest beznadziejny ze względu na swoją prostotę i fakt bycia nic nie wnoszącym zdaniem. Świat by się bez tego obył, naprawdę. Natomiast bez takiego „Litwo, ojczyzno moja!” już nie bardzo. Chwytasz o co mi chodzi?
Rzuciła mi się w oczy czcionka w tytule postów, jest dość popularna na Blogspocie, dlatego przestałam ją lubić. Kiedyś sama jej używałam, teraz nie trawię za to, jak bardzo się rozniosła i za to, że jest na co drugim blogu. Konformizm to zło straszne, dlatego patrząc na te tytuły notek krzywię się boleśnie.
Martwi mnie belka, bo jakoś mało oryginalna i ciekawa. Pasowałoby tu jakiś nastolatkowy cytacik rzucić, albo zdanie o nastolatkach z jakiejś nastolatkowej książki, byle nie takie jak to w nagłówku. Jeszcze ten buziaczek na końcu… Osobiście dopiero niedawno zaczęłam używać tej emotki, dlatego mam jeszcze awersję. Sam fakt umieszczenia EMOTIKONY w belce jest złym pomysłem. Chcesz brzmieć sensownie? Zostaw emotikony na prywatne rozmowy na fejsiku.
Patrząc na tego bloga takim krótkim spojrzeniem i kategoryzując: ładny/nieładny, muszę stwierdzić, że jest… ładny. Dopracowany, estetyczny, harmonijny. Ma elementy, których nie trawię, ale to jestem ja, ale ważniejsi są Twoi czytelnicy, których oczami próbuję spojrzeć. Wzbudzając w sobie niemałe zdziwienie, stwierdzam, że graficzne blog niezwykle się zgrywa i wygląda naprawdę dobrze.
Zajrzę sobie jeszcze w podstrony, szczególnie te, gdzie znajdę coś o tym, jak to nazywacie… redaktorkach. Trochę szumna nazwa jak na autorki blogasa, ale co ja się będę czepiała. Dowartościujcie się, niech wam będzie.
Posty
Treść: 8/25Troszkę się boję, czy zastanę tutaj jakieś pseudomądrości, czy będą jakieś źródła podawanych informacji, czy to co znajdę nie zniszczy mojej psychiki… Po sprawdzeniu waszego wieku, zaczynam bać się jeszcze bardziej…
„Własne zdanie i kontrola dorosłych”
Taka jedenastolatka to ma strasznie dużo do powiedzenia i na pewno jest bardzo uciskana przez rodziców. Te jej straszne życiowe problemy, bo mama kazała zmyć szminkę albo tata powiedział, że ma wrócić przed dwudziestą…
Będzie poradnik jak radzić sobie z rodzicami, o ho ho ho! Może dowiem się czegoś nowego? Muszę koniecznie przeczytać.
Na początek dostaję zdanie, które najpierw wprawiło mnie w osłupienie, potem zaczęłam się śmiać, a na koniec poczułam się osłabiona.
„Jesteś już prawie dorosła i nadszedł czas, żeby inni zaczęli liczyć się z twoim zdaniem, co nie?”
Bardzo bym się na was pogniewała, gdybyście propagowały treści w stylu, „jesteście dorosłe, więc rodzice muszą się z wami liczyć”. Na szczęście, po wniknięciu głębiej w tekst, okazało się, że wy to zjawisko napiętnujecie. Cieszy mnie to niezwykle, bo ta dorosłość nastolatek to jest aktualnie spory problem, zwłaszcza w gimnazjach. Pamiętajcie, nigdy nie sugerujcie czytelniczkom, że są dorosłe.
A tak, komentując ten wasz tekst, zapytam czytelniczek, jesteście więc dorosłe? Takie dorosłe, że przed zaśnięciem musicie przytulić swojego ukochanego misia i zmienić lalce pieluszkę? Takie dorosłe, że możecie przyjąć na swoje klaty z ledwo pączkującymi piersiami problemy całego dorosłego świata? Rozumiem, że za niedługo wyprowadzacie się z domu, idziecie do pracy i utrzymujecie się z ciężko zarobionych pieniędzy? Względnie, zostajecie studentkami, dwieście kilometrów od domu i tak gospodarzycie pieniędzmi od rodziców, żeby starczyło na wszystko? TO jest dorosłość, a nie skończenie osiemnastu lat. Wam nawet do tej przysłowiowej osiemnastki brakuje jeszcze lat świetlnych! Jesteście dziećmi, tak tak, dziećmi, drogie czytelniczki tego bloga. Nie myślcie sobie, że Autorki są ponad wami, one też są dziećmi.
Wiecie kiedy zaczęto liczyć się z moim zdaniem w domu? Jak się wyprowadziłam i zaczęłam mieć pewną wiedzę, w temacie, na który dyskutuje się u mnie w domu. Możecie mieć własne zdanie i należy je respektować, ale nie utożsamiajcie tego z późniejszym powrotem z imprezy, bo to NIE jest własne zdanie.
Przystąpię do czytania tych waszych porad.
„Może wydaje ci się to niemożliwe, ale z dorosłymi... DA SIĘ DOGADAĆ.” – pierwsze mądre zdanie, jakie spotkałam! Macie rację, z dorosłymi, z rodzicami można rozmawiać, ale trzeba umieć to robić.
„Zrozum, mózgi dorosłych i nastolatków działają zupełnie inaczej, to całkowicie normalne, że się nie rozumiecie.” – że co?
Wiecie, ja trochę tam się znam na tym jak działa mózg i nigdy nie słyszałam, żeby jego fizjologia zmieniała się zależnie od wieku… To są ciągle te same neurony, te same neuroprzekaźniki, te same synapsy i te same impulsy elektryczne. Czuję się trochę obrażona, bo mój mózg działa tak samo jak wasz, tylko rozum mamy trochę inny. Właśnie podejściem do życia i rozumowaniem pewnych rzeczy się różnimy, ale nie działaniem mózgu.
Bardzo dobre przykłady rozmów podałyście, świetna ilustracja, tego czego nie rozumiałam pośród moich znajomych. Nigdy nie mogłam pojąć po co wrzeszczą na rodziców i nie dotrzymują danej obietnicy, jak to można dużo prościej załatwić.
Podsumowując, cały ten artykuł jest naprawdę dobry, a nawet mądry. Na poziomie waszych nastoletnich umysłów, można użyć takiego słowa. Bardzo dobrze by było, żeby każda nastolatka sobie przeczytała i przyswoiła, a potem wdrożyła w życie. Macie duży plus za ten tekst!
„Wegetarianizm – jak przekonać rodziców”
O ile poprzedni post naprawdę mi się spodobał, o tyle z tym jest znaczny problem. Zwyczajnie jest do niczego, a wręcz może być szkodliwy i zwiększać ilość kłótni w rodzinach. Radziłabym się tego świństwa pozbyć, bo jedyne do czego namawia, to do darcia kotów z rodzicami.
Wegetarianizm generalnie można podzielić na dwa rodzaje, głupi wegetarianizm i mądry wegetarianizm. Mądry to ten, w którym dobrana jest zbilansowana dieta i brakujące aminokwasy egzogenne dostarczane są w inny sposób. Nie od dzisiaj wiadomo, że najwięcej wspomnianych aminokwasów jest w mięsie, dlatego tak ważne jest jego spożywanie. Docieramy więc do wersji głupiego wegetarianizmu, nieodpowiedzialnego i prowadzącego do wyniszczenia organizmu. Jeśli wegetarianin po prostu przestał jeść mięso i żyje jak królik, to jest zwyczajnym idiotą prowadzącym do awitaminozy, anemii i destrukcji, szkodzi sam sobie i jeszcze jest z tego dumny.
Zastanawiam się, jaką wegetarianką jest Autorka tekstu, wiem jedno, jej porady odnośnie przekonywania rodziców zwalają z krzesła i wołają o pomstę do nieba.
„Odmów jedzenia mięsa, po prostu nie jedz.”
Tak, idealnie! Niech taka dziesięciolatka zasiądzie do obiadu i powie: hola, hola, ja od dwóch godzin jestem wegetarianką! Już widzę miny jej rodziców, już czuję ich irytację wypełniającą kuchnię i sprawiającą, że mucha nie może machnąć skrzydełkami, bo atmosfera jest tak gęsta.
Gdybym miała córkę, która wyjechałaby mi z czymś takim, bardzo szybko wybiłabym jej to z głowy, bo uznałabym takie gadki za fanaberie, których naczytała się w Internecie.
„Opowiadaj, gdy oni jedzą mięso jak te zwierzęta się ruszały, jak ginęły, że czuły…”
Mnie osobiście ruszyłoby to tak samo, jak sekcja zwłok na kawałku mięsa, czyli wcale. Wiesz, co normalny rodzic zrobiłby w takiej sytuacji? Najprawdopodobniej wyśmiał, albo odesłałby dziecko do pokoju głodne aż samo by zmiękło. ŻADEN rodzic nie zostałby przekonany o słuszności teorii swojej córki-niby-wegetarianki, chyba, że jest nienormalny.
„Pokonaj ich naukowymi faktami (człowiek ma krótki przewód pokarmowy i zęby takie jak np. małpa, a to czyni go naturalnie wegetarianinem)”
Powiedz to, a potem miej nadzieję, że twoi rodzice nie mają mózgu. Skąd ty takie pierdoły wytrzasnęłaś? Z ulotek dla królików? Brawo! Nie ma to jak pokazywać „naukowe fakty” bez ich potwierdzenia! Dziecko drogie, człowiek jest ssakiem wszystkożernym. W przeciwieństwie do Ciebie, ja mogę przytoczyć na to dowody: vrg.org/nutshell/omni.htm, autor tego tekstu to dr McArdle, który jest specjalistą w zakresie anatomii i prymatologi i doradcą Amerykańskiego Stowarzyszenia Przeciwko Wiwisekcji. Możesz nie znać dobrze angielskiego więc Ci co nieco zacytuję, pozwolisz?
1. „Człowiek jest wszystkożercą. Rozumieją to nawet co rozsądniejsi wegetarianie.”
2. „Człowiek jest klasycznym przykładem wszystkożercy ze względu na wszystkie istotne cechy anatomiczne. Nie ma żadnych podstaw natury anatomicznej czy fizjologicznej do przyjęcia tezy, jakoby ludzie byli przystosowani do diety wegetariańskiej.[...]”
Już łapiesz? Świetnie, to teraz przestań szerzyć bzdury, dobrze?
„Warzywa i owoce, mają więcej witamin, a rośliny strączkowe czy np. soja mają łatwo przyswajalne białko.”
Znowu podajesz opinię i jej nie potwierdzasz, skąd to wiesz? Gdzie znalazłaś taką informację? Czy to było wiarygodne źródło, czy wpis na forum jakiegoś durnia, jak to było w poprzednim przypadku? Tak, znalazłam ten elaborat o ludzkich zębach. Wracając do witamin, taka sobie witaminka D, albo witaminka B12, jej źródła są tylko w produktach zwierzęcych. Witaminy z grupy B, same w sobie w największych ilościach występują w mięsie, jajach, tłuszczach zwierzęcych. Zgadza się, dużo jest witamin w roślinach strączkowych i ziarnach zbóż, problem polega na tym, że zboża w produktach roślinnych są teraz bardzo mocno oczyszczone, a największa ilość witamin jest w warstwie zewnętrznej ziaren, która nie trafia do produktu. Także mamy problem, moja droga.
„Zabijanie zwierząt dla jedzenia... A twój ojciec chciałby, żyć po to, żeby kiedyś w wielkim bólu zginać w celu stanowienia pożywienia dla kogoś?”
Argument bardzo nie na miejscu. Zakładam, że jesteś katoliczką i zakładam też, że większość czytelniczek jest katoliczkami, a to właśnie w Biblii Bóg dał człowiekowi pozwolenie na jedzenie mięsa. Przykro mi, ale tak się składa, że odkąd ten świat istnieje, taka jest logika, że zwierzątka mają na celu nakarmić człowieka. Możesz się z tym nie zgadzać, zaprzeczysz więc temu, co jest napisane w księdze uznawanej za podstawę Twojej wiary.
„Powiedz im, ile chemii mieści się w takiej kiełbasie od pani Jadzi ze sklepu.”
A skąd Ty to możesz wiedzieć? Poza tym, masz rodziców za idiotów? Myślisz, że oni nie wiedzą ile konserwantów sypie się teraz do produktów? Na dokładkę, nafaszerowane nimi są nie tylko mięsne pokarmy, twoja zielenina to myślisz, że na czym rośnie? Na oborniku?
A co wtedy, gdy rodzice biorą kiełbaskę prosto od wiejskiego rzeźnika, pięć minut po świniobiciu? Albo lepiej, sami ją kręcą! Ale zaraz… Ty pewnie nawet nie wiesz, co to jest świniobicie i co się z tym wiąże.
Nie chcę rozciągać oceny zbytnio, ale zbiłabym każdy z Twoich pseudoargumentów. Wszystkie są absolutnie do niczego, dostałaś nawet komentarz, który idealnie to podsumował.
„Dzięki, uśmiałam się, że hej. W sumie boję się zaglądać dalej, przeraziłabym się chyba.”
Więcej mówić nie muszę.
„Spotkania z przyjaciółmi.”
Pomyślałam sobie, może będą ciekawe rady na spędzanie czasu, zobaczę czy Autorka jest kreatywna. Zobaczyłam… Spis sposób spędzania czasu, który zna każdy bez wyjątku. Nie dałaś mi żadnej nowości, absolutnie żadnej. Wszystko to, co opisałaś jest oklepane i znane jak świat stary.
Nikt nie wpadłby na to, że można świętować Halloween, skoro zrobiło się modne w Polsce. Nie… ja bym na to na pewno nie wpadła, jakbym miała dziesięć lat i zewsząd gapiłyby się na mnie szczerbate dynie.
Oczywiście na pomysł oglądania filmu z przyjaciółką i kolegą popcornem też bym nie wpadła, gdyby nie ty! Dziękuję za bardzo oryginalny pomysł, łapię za kołderkę i lecę szukać przyjaciółki!
Zabawy zwanej Piżama Party też na pewno nikt nie zna, to takie rzadko spotykane zjawisko, jak rozgnieciona dżdżownica na chodniku po deszczu.
Wypad na zakupy? O kurczę! To te wielkie galerie handlowe są po to, żeby tam chodzić? Naprawdę? Nie wiedziałam, ja myślałam, że to po to aby nauczyć się trzaskać drzwiami obrotowymi! Ale mam teraz zagwozdkę!
Zagrać mecz w piłkę? Jejciu… co ty robiłaś we wcześniejszym dzieciństwie? Zaraz… bo Ty to już z ery komputerowych dzieci neostrady jesteś, zapomniałam. Wy gracie w Fifę, nie w piłkę.
Ognisko w lesie? W LESIE?! Kto pali ogniska w lesie?! Dziewczyno!
Post nie wniósł niczego, czego bym nie wiedziała. Myślę, że żadna nastolatka się nie zachwyciła Twoimi pomysłami, bo wszystkie je zna bardzo dobrze.
„Perfumy dla każdej z nas”
Przyszedł czas na perfumy, jedenastolatka, czy tam dwunastolatka będzie radziła, jakie wybrać. Najciekawsze jest to, że większości z nich używała. Nie mówię, że dziewczęta mają śmierdzieć, ale to ciekawe zjawisko.
„Można w nich poczuć karmel, ale broń boże nie pachną tanio!”
Broń Boże, niech nie pomyślą sobie, że jestem biedna! Ma być widać, słychać i czuć żech miastowa dzioucha.
„Zapach utrzymuje się średnio.”
Czyli, że jak? Średnio długo, średnio krótko. Może lekko półśrednio? Co to za określenie? W taki sposób możesz się z koleżanką porozumiewać, a nie pisać na blogu. Wrócę do tego zdania przy okazji poprawności językowej.
„Sa bardzo trwałe, a nadają się i dla nastolatki, i dla dorosłej kobiety. Pachną tak <pozytywnie>”
Pytania me są dwa: skąd wiesz, co nadaje się dla dorosłej kobiety, co to znaczy, że pachną pozytywnie. Jak to jest pachnieć negatywnie? Chyba śmierdzieć no nie? Ewentualnie pachnieć negatywem, to może pachnieć odczynnikami chemicznymi używanymi do wywoływania zdjęć? Sama nie wiem, ciekawa jestem. Popełniasz tutaj ten sam błąd, co w zdaniu wyżej, ale szerzej w odpowiedniej kategorii.
„Mają prosty, klasyczny desing. To klasyka - bardzo je sobie cenię.”
Dziecko, co to sobie klasykę ceni, tego jeszcze nie było…
Mało, mało, mało! Po jednym zdaniu przy każdym z zapachów! Co to za filozofia zajrzeć na opakowanie i przeczytać o tym jak się nazywa nuta zapachowa? Zamiast pisać bzdety, że trzymają się średnio i pachną pozytywnie, trzeba było sięgnąć do Internetu, poszukać testów perfum, gdzie jednym z punktów jest długość utrzymywania się zapachu.
Kolejny beznadziejny i nic nie wnoszący artykuł.
Oryginalność: 0/1
Poziom oryginalności równa się zeru. Dlaczego? Blogów w stylu gazetki dla nastolatek jest w Internecie tyle ile kurzu na moim telewizorze, bo nikt go nie ogląda. Przejadło się już, takie rzeczy powstawały kiedy ja byłam nastolatką, a to trochę już czasu temu było. Nie odkryłyście Ameryki, nie stworzyłyście niczego nowego, ciekawego. Piszecie pierdoły, które niczemu nie służą, niczego nie wnoszą, mogą być za to sposobem na wywołanie kłótni w domu. Nie widzę tutaj żadnych walorów związanych z oryginalnością. Jedyną waszą dobrą cechą jest wygląd.
Ortografia i poprawność językowa: 2/10
Ajajajaj… Tutaj już poszalejemy i to ostro. Przede wszystkim piszecie językiem potocznym aż do bólu. Rozumiem, że nastolatki mogą nie posługiwać się jeszcze literacką polszczyzną, ale zwroty czysto podwórkowe są nie na miejscu. Te dwa zdania z Treści są tego przykładem. W ten sposób się rozmawia, mówi, ale nie pisze. Polszczyzna mówiona, a polszczyzna pisana to dwa odrębne rodzaje, naprawdę.
„Powiemy sobie też o własnym zdaniu i super poradnik JAK PRZEKONAĆ RODZICÓW DO WŁASNEGO ZDANIA oraz JAK OGRANICZYĆ KONTROLĘ DOROSŁYCH I ZYSKAĆ TROCHĘ WIĘCEJ ZAUFANIA.”
Przypadki koleżanka w szkole już miała? „Super poradnik” jest wsadzony w to zdanie na doczepkę, widać, że mu się tam nie podoba, stoi, rozgląda się i myśli jak uciec. Gdyby to zdanie brzmiało: „Powiemy sobie też o własnym zdaniu, dorzucę również super poradnik (…)”, wszystko byłoby w porządku.
„No bo kurczę, też jesteś człowiekiem!”
Nie dość, że „no bo” to jeszcze to „kurczę”. Mówiąc, możesz użyć takiego zwrotu, ale w piśmie to wygląda koszmarnie.
„I w ten oto sposób Ania załatwiła sobie wypad na imprezę. Bez nerwów i fochów, spokojnie.. No, to który sposób wolicie??? ;-P”
Proszę cię, nie zaczynaj zdania od „i”, zostaw sobie spójniki gdzie indziej, a nie knebluj im ust, żeby nie krzyczały i nie wstawiaj ich na początek zdania. One wcale nie chcą tam stać, nie widzisz tego?
Emotki też nie są potrzebne, emocje da się wyrazić bez ich użycia, naprawdę.
„Dziś pokaże wam moje ulubione perfumy.” – POKAŻĘ!
„Prada Candy - idealne dla nastolatki słodziutkie perfumy Prady.” – przecinek po nastolatkach.
„(…) ale broń boże nie pachną tanio!” – ale, broń Boże, nie pachną tanio!
„(…) kiedy pierwszy raz miałam z nimi doczynienia od razu je pokochałam.” – DO_CZYNIENIA
„Zapach jest specyficzny, utrzymuje się aż do prania na ubraniach i ślicznie wygląda na białej toaletce w naszej garderobie.” – zapach nie może stać na toaletce, można tam postawić co najwyżej flakon.
Zapach jest specyficzny, utrzymuje się na ubraniach aż do prania, a flakon ślicznie wygląda na białej toaletce.
„Sa bardzo trwałe” - SĄ bardzo trwałe
„Lubie także inne perfumy, szczególnie te od Marca Jacobsa, Calvina Kleina i różnych projektantów, ale opisze je kiedy indziej :).” – LUBIĘ także inne perfumy, szczególnie te od Marca Jacobsa, Calvina Kleina i różnych projektantów, ale OPISZĘ je innym razem.
Zwrot „kiedy indziej” też brzmi jak z mowy podwórkowej.
„A wiec postanowiłaś przestać jeść mięso?” – notorycznie gubicie ogonki! To już któryś z rzędu taki błąd!
Po drugie, wam w szkole nie tłuką do głowy, że zdania od „więc” się nie zaczyna? To przykre, więc ja was uświadomię: NIE ZACZYNA SIĘ ZDANIA OD „WIĘC”!
„(…)skoro zainteresował cie ten post” – CIĘ!
„Ja nie miałam takich problemów, a jednak przez internet, nie jednemu już pomogłam, np. na zapytaj.” – nie zaczynamy zdania od „ja”, Internet piszemy wielką literą, podobnie jak nazwy portali, „niejednemu” w tym sensie musi być napisane łącznie.
Nie miałam takich problemów, a jednak przez Internet niejednemu już pomogłam, np. na portalu Zapytaj.pl.
„Macie dość jedzenia, żebyś nie musiała jeść mięsa. Nie żyjecie w prehistorii.” – Macie dość jedzenia, żebyś musiała jeść mięso, nie żyjecie w prehistorii.
„Warzywa i owoce, mają więcej witamin, a rośliny strączkowe czy np. soja mają łatwo przyswajalne białko.” – oto przykład zdania, pt. „jak ukazać swój brak wiedzy”. Piszesz „rośliny strączkowe, czy np. soja”. Soja jest rośliną strączkową.
Równowaga, harmonia, ład i estetyka, cztery słowa, które opisują szablon i to, co najlepsze na waszym blogu. Trzeba przyznać, że stronę graficzną macie zadbaną i odpowiednią do kategorii bloga. Wzrok nastolatki zostanie z pewnością przyciągnięty.
Podoba mi się podział postów na kategorie, sama z tego korzystałam, bardzo łatwo znaleźć to, co interesuje czytelniczkę. Macie dużego plusa za to. Umieszczenie archiwum nie jest konieczne, wystarczyłaby szeroka lista. Archiwum trochę zajmuje miejsca, a przy podziale na kategorie nie jest aż tak bardzo potrzebne. Dostęp do poszczególnych postów wspaniale zapewni wspomniana lista.
Ramka z ogłoszeniami ma zupełnie niepotrzebny dopisek „duszpasterskie”, po pierwsze można uznać to za faux pas, ze względu na obrazę uczuć religijnych (dzisiejsza poprawność polityczna to bardzo drażliwa sprawa). Po drugie, stwierdzenie „ogłoszenia duszpasterskie” jest zwyczajnie oklepane i mało oryginalne. Ramkę z newsami można nazwać zupełnie inaczej, kreatywnie i tak, żeby wzbudzało śmiech.
Mamy kolejną ramkę, „Redaktorki bloga x)” z zupełnie niepotrzebną i infantylną emotikoną. Wyjaśnijcie mi w miarę mądrze sens umieszczenia jej tam, a zwrócę wam honor. Inna rzecz, że podstrony redaktorek są albo fragmentem tego bloga, albo odrębnymi blogami, albo ich nie ma. Zupełny chaos, trzeba byłoby to uporządkować, nie sądzicie? Przymuście tę jedną leniwą, co to nie ma podstrony, żeby ją zrobiła.
Świetną sprawą jest ankieta na najlepszą redaktorkę, pochwalam, angażuje to czytelnika i daje wam świadomość komu trzeba dać prztyczka w nos, bo może pisze za nudno, albo na zbyt oklepane tematy.
Zupełnie niepotrzebna jest ramka z możliwością tłumaczenia, prawdopodobieństwo, ze zainteresuje się wami nastolatka posługująca się językiem urdu, jest takie jak prawdopodobieństwo wygrania w totka. Nie widzę sensu umieszczania translatora.
Nie wiem dlaczego banner macie na samym dole. Polecenie kopiowania go i wklejania u siebie powinno być dobrze widoczne. Banner to wasza Reklamówka, wizytówka, to coś co zachęca do wejścia. Osoba, która chce was rozreklamować musi szukać po blogu banneru, więc odechciewa jej się i porzuca pomysł. Reklama dźwignią handlu, pamiętajcie! Nawiasem mówiąc dziewczyna na bannerze ma taką minę jak kobieta z banneru „bo zupa była za słona”. Radziłabym to zmienić, bo zdjęcie zniechęca, przywodzi na myśl raczej bloga o przemocy w rodzinie, a nie miejsce dla nastolatek.
Demotywator na dziś miałby sens, gdyby faktycznie był zmieniany codziennie, a uwierzcie mi, obserwuję was i nie zauważyłam zmiany. Tak się składa, że ocenę piszę trochę dłużej niż jeden dzień i mogłam spostrzec, że ciągle wisi ten sam. Nie od dwóch ani od trzech dni, co najmniej od tygodnia, a może i dłużej. Poza tym, powinien wisieć wyżej, jest schowany tak, że go nie widać. Jednakże, jeżeli tego nie aktualizujecie na bieżąco, to wywalcie w cholerę. Widać tylko wasze lenistwo i zapominalstwo po braku zmiany demotywatora.
Troszkę macie napaćkane tego wszystkiego, bardzo dużo jest ramek, niektóre są niepotrzebne. Przedyskutujcie sobie razem, co wam jest naprawdę niezbędne, co trzeba wyeksponować, a co schować. Na chwilę obecną wszystko jest trochę bezładne, trzeba to uporządkować.
Dodatkowe punkty: 1/5
Jeden, jedyny punkt jaki wam dam, to za pierwszy artykuł, który przeczytałam. Nie miał on błędów, które znalazłam we wszystkich innych notkach, miał sens i zawierał pewną mądrość. Sprawdzałam co krok, czy nie jest skopiowany, moje poszukiwania wskazały, że nie jest. Dlatego dostajecie punkcik.
Punkty: 26/60
Ocena: dostateczna
O ile poprzedni post naprawdę mi się spodobał, o tyle z tym jest znaczny problem. Zwyczajnie jest do niczego, a wręcz może być szkodliwy i zwiększać ilość kłótni w rodzinach. Radziłabym się tego świństwa pozbyć, bo jedyne do czego namawia, to do darcia kotów z rodzicami.
Wegetarianizm generalnie można podzielić na dwa rodzaje, głupi wegetarianizm i mądry wegetarianizm. Mądry to ten, w którym dobrana jest zbilansowana dieta i brakujące aminokwasy egzogenne dostarczane są w inny sposób. Nie od dzisiaj wiadomo, że najwięcej wspomnianych aminokwasów jest w mięsie, dlatego tak ważne jest jego spożywanie. Docieramy więc do wersji głupiego wegetarianizmu, nieodpowiedzialnego i prowadzącego do wyniszczenia organizmu. Jeśli wegetarianin po prostu przestał jeść mięso i żyje jak królik, to jest zwyczajnym idiotą prowadzącym do awitaminozy, anemii i destrukcji, szkodzi sam sobie i jeszcze jest z tego dumny.
Zastanawiam się, jaką wegetarianką jest Autorka tekstu, wiem jedno, jej porady odnośnie przekonywania rodziców zwalają z krzesła i wołają o pomstę do nieba.
„Odmów jedzenia mięsa, po prostu nie jedz.”
Tak, idealnie! Niech taka dziesięciolatka zasiądzie do obiadu i powie: hola, hola, ja od dwóch godzin jestem wegetarianką! Już widzę miny jej rodziców, już czuję ich irytację wypełniającą kuchnię i sprawiającą, że mucha nie może machnąć skrzydełkami, bo atmosfera jest tak gęsta.
Gdybym miała córkę, która wyjechałaby mi z czymś takim, bardzo szybko wybiłabym jej to z głowy, bo uznałabym takie gadki za fanaberie, których naczytała się w Internecie.
„Opowiadaj, gdy oni jedzą mięso jak te zwierzęta się ruszały, jak ginęły, że czuły…”
Mnie osobiście ruszyłoby to tak samo, jak sekcja zwłok na kawałku mięsa, czyli wcale. Wiesz, co normalny rodzic zrobiłby w takiej sytuacji? Najprawdopodobniej wyśmiał, albo odesłałby dziecko do pokoju głodne aż samo by zmiękło. ŻADEN rodzic nie zostałby przekonany o słuszności teorii swojej córki-niby-wegetarianki, chyba, że jest nienormalny.
„Pokonaj ich naukowymi faktami (człowiek ma krótki przewód pokarmowy i zęby takie jak np. małpa, a to czyni go naturalnie wegetarianinem)”
Powiedz to, a potem miej nadzieję, że twoi rodzice nie mają mózgu. Skąd ty takie pierdoły wytrzasnęłaś? Z ulotek dla królików? Brawo! Nie ma to jak pokazywać „naukowe fakty” bez ich potwierdzenia! Dziecko drogie, człowiek jest ssakiem wszystkożernym. W przeciwieństwie do Ciebie, ja mogę przytoczyć na to dowody: vrg.org/nutshell/omni.htm, autor tego tekstu to dr McArdle, który jest specjalistą w zakresie anatomii i prymatologi i doradcą Amerykańskiego Stowarzyszenia Przeciwko Wiwisekcji. Możesz nie znać dobrze angielskiego więc Ci co nieco zacytuję, pozwolisz?
1. „Człowiek jest wszystkożercą. Rozumieją to nawet co rozsądniejsi wegetarianie.”
2. „Człowiek jest klasycznym przykładem wszystkożercy ze względu na wszystkie istotne cechy anatomiczne. Nie ma żadnych podstaw natury anatomicznej czy fizjologicznej do przyjęcia tezy, jakoby ludzie byli przystosowani do diety wegetariańskiej.[...]”
Już łapiesz? Świetnie, to teraz przestań szerzyć bzdury, dobrze?
„Warzywa i owoce, mają więcej witamin, a rośliny strączkowe czy np. soja mają łatwo przyswajalne białko.”
Znowu podajesz opinię i jej nie potwierdzasz, skąd to wiesz? Gdzie znalazłaś taką informację? Czy to było wiarygodne źródło, czy wpis na forum jakiegoś durnia, jak to było w poprzednim przypadku? Tak, znalazłam ten elaborat o ludzkich zębach. Wracając do witamin, taka sobie witaminka D, albo witaminka B12, jej źródła są tylko w produktach zwierzęcych. Witaminy z grupy B, same w sobie w największych ilościach występują w mięsie, jajach, tłuszczach zwierzęcych. Zgadza się, dużo jest witamin w roślinach strączkowych i ziarnach zbóż, problem polega na tym, że zboża w produktach roślinnych są teraz bardzo mocno oczyszczone, a największa ilość witamin jest w warstwie zewnętrznej ziaren, która nie trafia do produktu. Także mamy problem, moja droga.
„Zabijanie zwierząt dla jedzenia... A twój ojciec chciałby, żyć po to, żeby kiedyś w wielkim bólu zginać w celu stanowienia pożywienia dla kogoś?”
Argument bardzo nie na miejscu. Zakładam, że jesteś katoliczką i zakładam też, że większość czytelniczek jest katoliczkami, a to właśnie w Biblii Bóg dał człowiekowi pozwolenie na jedzenie mięsa. Przykro mi, ale tak się składa, że odkąd ten świat istnieje, taka jest logika, że zwierzątka mają na celu nakarmić człowieka. Możesz się z tym nie zgadzać, zaprzeczysz więc temu, co jest napisane w księdze uznawanej za podstawę Twojej wiary.
„Powiedz im, ile chemii mieści się w takiej kiełbasie od pani Jadzi ze sklepu.”
A skąd Ty to możesz wiedzieć? Poza tym, masz rodziców za idiotów? Myślisz, że oni nie wiedzą ile konserwantów sypie się teraz do produktów? Na dokładkę, nafaszerowane nimi są nie tylko mięsne pokarmy, twoja zielenina to myślisz, że na czym rośnie? Na oborniku?
A co wtedy, gdy rodzice biorą kiełbaskę prosto od wiejskiego rzeźnika, pięć minut po świniobiciu? Albo lepiej, sami ją kręcą! Ale zaraz… Ty pewnie nawet nie wiesz, co to jest świniobicie i co się z tym wiąże.
Nie chcę rozciągać oceny zbytnio, ale zbiłabym każdy z Twoich pseudoargumentów. Wszystkie są absolutnie do niczego, dostałaś nawet komentarz, który idealnie to podsumował.
„Dzięki, uśmiałam się, że hej. W sumie boję się zaglądać dalej, przeraziłabym się chyba.”
Więcej mówić nie muszę.
„Spotkania z przyjaciółmi.”
Pomyślałam sobie, może będą ciekawe rady na spędzanie czasu, zobaczę czy Autorka jest kreatywna. Zobaczyłam… Spis sposób spędzania czasu, który zna każdy bez wyjątku. Nie dałaś mi żadnej nowości, absolutnie żadnej. Wszystko to, co opisałaś jest oklepane i znane jak świat stary.
Nikt nie wpadłby na to, że można świętować Halloween, skoro zrobiło się modne w Polsce. Nie… ja bym na to na pewno nie wpadła, jakbym miała dziesięć lat i zewsząd gapiłyby się na mnie szczerbate dynie.
Oczywiście na pomysł oglądania filmu z przyjaciółką i kolegą popcornem też bym nie wpadła, gdyby nie ty! Dziękuję za bardzo oryginalny pomysł, łapię za kołderkę i lecę szukać przyjaciółki!
Zabawy zwanej Piżama Party też na pewno nikt nie zna, to takie rzadko spotykane zjawisko, jak rozgnieciona dżdżownica na chodniku po deszczu.
Wypad na zakupy? O kurczę! To te wielkie galerie handlowe są po to, żeby tam chodzić? Naprawdę? Nie wiedziałam, ja myślałam, że to po to aby nauczyć się trzaskać drzwiami obrotowymi! Ale mam teraz zagwozdkę!
Zagrać mecz w piłkę? Jejciu… co ty robiłaś we wcześniejszym dzieciństwie? Zaraz… bo Ty to już z ery komputerowych dzieci neostrady jesteś, zapomniałam. Wy gracie w Fifę, nie w piłkę.
Ognisko w lesie? W LESIE?! Kto pali ogniska w lesie?! Dziewczyno!
Post nie wniósł niczego, czego bym nie wiedziała. Myślę, że żadna nastolatka się nie zachwyciła Twoimi pomysłami, bo wszystkie je zna bardzo dobrze.
„Perfumy dla każdej z nas”
Przyszedł czas na perfumy, jedenastolatka, czy tam dwunastolatka będzie radziła, jakie wybrać. Najciekawsze jest to, że większości z nich używała. Nie mówię, że dziewczęta mają śmierdzieć, ale to ciekawe zjawisko.
„Można w nich poczuć karmel, ale broń boże nie pachną tanio!”
Broń Boże, niech nie pomyślą sobie, że jestem biedna! Ma być widać, słychać i czuć żech miastowa dzioucha.
„Zapach utrzymuje się średnio.”
Czyli, że jak? Średnio długo, średnio krótko. Może lekko półśrednio? Co to za określenie? W taki sposób możesz się z koleżanką porozumiewać, a nie pisać na blogu. Wrócę do tego zdania przy okazji poprawności językowej.
„Sa bardzo trwałe, a nadają się i dla nastolatki, i dla dorosłej kobiety. Pachną tak <pozytywnie>”
Pytania me są dwa: skąd wiesz, co nadaje się dla dorosłej kobiety, co to znaczy, że pachną pozytywnie. Jak to jest pachnieć negatywnie? Chyba śmierdzieć no nie? Ewentualnie pachnieć negatywem, to może pachnieć odczynnikami chemicznymi używanymi do wywoływania zdjęć? Sama nie wiem, ciekawa jestem. Popełniasz tutaj ten sam błąd, co w zdaniu wyżej, ale szerzej w odpowiedniej kategorii.
„Mają prosty, klasyczny desing. To klasyka - bardzo je sobie cenię.”
Dziecko, co to sobie klasykę ceni, tego jeszcze nie było…
Mało, mało, mało! Po jednym zdaniu przy każdym z zapachów! Co to za filozofia zajrzeć na opakowanie i przeczytać o tym jak się nazywa nuta zapachowa? Zamiast pisać bzdety, że trzymają się średnio i pachną pozytywnie, trzeba było sięgnąć do Internetu, poszukać testów perfum, gdzie jednym z punktów jest długość utrzymywania się zapachu.
Kolejny beznadziejny i nic nie wnoszący artykuł.
Oryginalność: 0/1
Poziom oryginalności równa się zeru. Dlaczego? Blogów w stylu gazetki dla nastolatek jest w Internecie tyle ile kurzu na moim telewizorze, bo nikt go nie ogląda. Przejadło się już, takie rzeczy powstawały kiedy ja byłam nastolatką, a to trochę już czasu temu było. Nie odkryłyście Ameryki, nie stworzyłyście niczego nowego, ciekawego. Piszecie pierdoły, które niczemu nie służą, niczego nie wnoszą, mogą być za to sposobem na wywołanie kłótni w domu. Nie widzę tutaj żadnych walorów związanych z oryginalnością. Jedyną waszą dobrą cechą jest wygląd.
Ortografia i poprawność językowa: 2/10
Ajajajaj… Tutaj już poszalejemy i to ostro. Przede wszystkim piszecie językiem potocznym aż do bólu. Rozumiem, że nastolatki mogą nie posługiwać się jeszcze literacką polszczyzną, ale zwroty czysto podwórkowe są nie na miejscu. Te dwa zdania z Treści są tego przykładem. W ten sposób się rozmawia, mówi, ale nie pisze. Polszczyzna mówiona, a polszczyzna pisana to dwa odrębne rodzaje, naprawdę.
„Powiemy sobie też o własnym zdaniu i super poradnik JAK PRZEKONAĆ RODZICÓW DO WŁASNEGO ZDANIA oraz JAK OGRANICZYĆ KONTROLĘ DOROSŁYCH I ZYSKAĆ TROCHĘ WIĘCEJ ZAUFANIA.”
Przypadki koleżanka w szkole już miała? „Super poradnik” jest wsadzony w to zdanie na doczepkę, widać, że mu się tam nie podoba, stoi, rozgląda się i myśli jak uciec. Gdyby to zdanie brzmiało: „Powiemy sobie też o własnym zdaniu, dorzucę również super poradnik (…)”, wszystko byłoby w porządku.
„No bo kurczę, też jesteś człowiekiem!”
Nie dość, że „no bo” to jeszcze to „kurczę”. Mówiąc, możesz użyć takiego zwrotu, ale w piśmie to wygląda koszmarnie.
„I w ten oto sposób Ania załatwiła sobie wypad na imprezę. Bez nerwów i fochów, spokojnie.. No, to który sposób wolicie??? ;-P”
Proszę cię, nie zaczynaj zdania od „i”, zostaw sobie spójniki gdzie indziej, a nie knebluj im ust, żeby nie krzyczały i nie wstawiaj ich na początek zdania. One wcale nie chcą tam stać, nie widzisz tego?
Emotki też nie są potrzebne, emocje da się wyrazić bez ich użycia, naprawdę.
„Dziś pokaże wam moje ulubione perfumy.” – POKAŻĘ!
„Prada Candy - idealne dla nastolatki słodziutkie perfumy Prady.” – przecinek po nastolatkach.
„(…) ale broń boże nie pachną tanio!” – ale, broń Boże, nie pachną tanio!
„(…) kiedy pierwszy raz miałam z nimi doczynienia od razu je pokochałam.” – DO_CZYNIENIA
„Zapach jest specyficzny, utrzymuje się aż do prania na ubraniach i ślicznie wygląda na białej toaletce w naszej garderobie.” – zapach nie może stać na toaletce, można tam postawić co najwyżej flakon.
Zapach jest specyficzny, utrzymuje się na ubraniach aż do prania, a flakon ślicznie wygląda na białej toaletce.
„Sa bardzo trwałe” - SĄ bardzo trwałe
„Lubie także inne perfumy, szczególnie te od Marca Jacobsa, Calvina Kleina i różnych projektantów, ale opisze je kiedy indziej :).” – LUBIĘ także inne perfumy, szczególnie te od Marca Jacobsa, Calvina Kleina i różnych projektantów, ale OPISZĘ je innym razem.
Zwrot „kiedy indziej” też brzmi jak z mowy podwórkowej.
„A wiec postanowiłaś przestać jeść mięso?” – notorycznie gubicie ogonki! To już któryś z rzędu taki błąd!
Po drugie, wam w szkole nie tłuką do głowy, że zdania od „więc” się nie zaczyna? To przykre, więc ja was uświadomię: NIE ZACZYNA SIĘ ZDANIA OD „WIĘC”!
„(…)skoro zainteresował cie ten post” – CIĘ!
„Ja nie miałam takich problemów, a jednak przez internet, nie jednemu już pomogłam, np. na zapytaj.” – nie zaczynamy zdania od „ja”, Internet piszemy wielką literą, podobnie jak nazwy portali, „niejednemu” w tym sensie musi być napisane łącznie.
Nie miałam takich problemów, a jednak przez Internet niejednemu już pomogłam, np. na portalu Zapytaj.pl.
„Macie dość jedzenia, żebyś nie musiała jeść mięsa. Nie żyjecie w prehistorii.” – Macie dość jedzenia, żebyś musiała jeść mięso, nie żyjecie w prehistorii.
„Warzywa i owoce, mają więcej witamin, a rośliny strączkowe czy np. soja mają łatwo przyswajalne białko.” – oto przykład zdania, pt. „jak ukazać swój brak wiedzy”. Piszesz „rośliny strączkowe, czy np. soja”. Soja jest rośliną strączkową.
Detal:
Dodatki: 7/10Równowaga, harmonia, ład i estetyka, cztery słowa, które opisują szablon i to, co najlepsze na waszym blogu. Trzeba przyznać, że stronę graficzną macie zadbaną i odpowiednią do kategorii bloga. Wzrok nastolatki zostanie z pewnością przyciągnięty.
Podoba mi się podział postów na kategorie, sama z tego korzystałam, bardzo łatwo znaleźć to, co interesuje czytelniczkę. Macie dużego plusa za to. Umieszczenie archiwum nie jest konieczne, wystarczyłaby szeroka lista. Archiwum trochę zajmuje miejsca, a przy podziale na kategorie nie jest aż tak bardzo potrzebne. Dostęp do poszczególnych postów wspaniale zapewni wspomniana lista.
Ramka z ogłoszeniami ma zupełnie niepotrzebny dopisek „duszpasterskie”, po pierwsze można uznać to za faux pas, ze względu na obrazę uczuć religijnych (dzisiejsza poprawność polityczna to bardzo drażliwa sprawa). Po drugie, stwierdzenie „ogłoszenia duszpasterskie” jest zwyczajnie oklepane i mało oryginalne. Ramkę z newsami można nazwać zupełnie inaczej, kreatywnie i tak, żeby wzbudzało śmiech.
Mamy kolejną ramkę, „Redaktorki bloga x)” z zupełnie niepotrzebną i infantylną emotikoną. Wyjaśnijcie mi w miarę mądrze sens umieszczenia jej tam, a zwrócę wam honor. Inna rzecz, że podstrony redaktorek są albo fragmentem tego bloga, albo odrębnymi blogami, albo ich nie ma. Zupełny chaos, trzeba byłoby to uporządkować, nie sądzicie? Przymuście tę jedną leniwą, co to nie ma podstrony, żeby ją zrobiła.
Świetną sprawą jest ankieta na najlepszą redaktorkę, pochwalam, angażuje to czytelnika i daje wam świadomość komu trzeba dać prztyczka w nos, bo może pisze za nudno, albo na zbyt oklepane tematy.
Zupełnie niepotrzebna jest ramka z możliwością tłumaczenia, prawdopodobieństwo, ze zainteresuje się wami nastolatka posługująca się językiem urdu, jest takie jak prawdopodobieństwo wygrania w totka. Nie widzę sensu umieszczania translatora.
Nie wiem dlaczego banner macie na samym dole. Polecenie kopiowania go i wklejania u siebie powinno być dobrze widoczne. Banner to wasza Reklamówka, wizytówka, to coś co zachęca do wejścia. Osoba, która chce was rozreklamować musi szukać po blogu banneru, więc odechciewa jej się i porzuca pomysł. Reklama dźwignią handlu, pamiętajcie! Nawiasem mówiąc dziewczyna na bannerze ma taką minę jak kobieta z banneru „bo zupa była za słona”. Radziłabym to zmienić, bo zdjęcie zniechęca, przywodzi na myśl raczej bloga o przemocy w rodzinie, a nie miejsce dla nastolatek.
Demotywator na dziś miałby sens, gdyby faktycznie był zmieniany codziennie, a uwierzcie mi, obserwuję was i nie zauważyłam zmiany. Tak się składa, że ocenę piszę trochę dłużej niż jeden dzień i mogłam spostrzec, że ciągle wisi ten sam. Nie od dwóch ani od trzech dni, co najmniej od tygodnia, a może i dłużej. Poza tym, powinien wisieć wyżej, jest schowany tak, że go nie widać. Jednakże, jeżeli tego nie aktualizujecie na bieżąco, to wywalcie w cholerę. Widać tylko wasze lenistwo i zapominalstwo po braku zmiany demotywatora.
Troszkę macie napaćkane tego wszystkiego, bardzo dużo jest ramek, niektóre są niepotrzebne. Przedyskutujcie sobie razem, co wam jest naprawdę niezbędne, co trzeba wyeksponować, a co schować. Na chwilę obecną wszystko jest trochę bezładne, trzeba to uporządkować.
Dodatkowe punkty: 1/5
Jeden, jedyny punkt jaki wam dam, to za pierwszy artykuł, który przeczytałam. Nie miał on błędów, które znalazłam we wszystkich innych notkach, miał sens i zawierał pewną mądrość. Sprawdzałam co krok, czy nie jest skopiowany, moje poszukiwania wskazały, że nie jest. Dlatego dostajecie punkcik.
Punkty: 26/60
Ocena: dostateczna
Przeczytałam i na części "Treść" popłakałam się. Tego jeszcze nie było, Phoe przecieka xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Phoe
O, mimo braku aspiracji do bycia w NASA wyłapałam mankament:
Usuń"ale zwroty czysto podwórkowe nie są miejscu."
* są nie na miejscu
Dorzucam jeszcze jeden mankament, a co mi tam ;)
Usuń"przeczysz więc temu, co pisze w księdze uznawanej za podstawę Twojej wiary."
* co jest napisane w księdze
Poprawki naniesione ;-).
UsuńPodpisuje się pod Phoe - podpunkt "Treść" miażdży jak zgniatarka do aut xD. Ogólnie ocena pozytywna, też wyłapałam błąd - "Blogów w stylu gazetki dla nastolatek jest w Internecie tyle ile kurzu na moim telewizorze, bo nikt go nie ogląda." - [...] tyle, ile [...].
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :).
W imieniu wszystkich redaktorek "blogasa" dziękuję za ocenę, za pochwały i krytykę, bo właśnie na to czekałyśmy :) Niektóre rzeczy zmieniłam w sumie jeszcze przed publikacją Twojej oceny, a inne wprowadzę już niedługo, po konsultacji z dziewczynami. Zastanawia mnie tylko to, skąd wytrzasnęłaś, że mam 11 lat?! Jestem trochę starsza (dokładnie to o 3 lata). Jeszcze raz dziękuję Ci bardzo i proszę o wyjaśnienie tej sprawy z wiekiem...
OdpowiedzUsuńAishiteru
Nie pamiętam już, która miała po ile lat, wiem że wykopałam to albo z waszych podstron, albo z numerów gadu.
UsuńTo oceniający takie rzeczy robią - wieku się dopatrują takimi niecnymi metodami jak po numerze gg? *turla się* Strach się bać przed Waszymi metodami inspekcji xD
UsuńAha, to już wszystko jasne :) Jakiś czas temu połapałam się, że wpisałam zły nr GG (któraś cyferka się nie zgadzała). Teraz jest już zmieniony... Jeszcze raz dzięki, zaraz napiszę na forum o ocenie bloga i o tym, jakie zmiany chcę wprowadzić :)
UsuńPozdrawiam cieplutko,
Aishiteru
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJako, że minęły już 3 dni od opublikowania oceny, miałam nadzieję, że gdy kolejny raz tu zajrzę, to w ocenie nie znajdę już tych bzdur o 11-letnich redaktorkach bloga. Niestety, pomyliłam się, dlatego uprzejmie proszę o wykasowanie tych nieprawdziwych części tekstu!
UsuńOcena... Ekchem.
OdpowiedzUsuńW sumie to chciałabym się odnieść do fragmentu o wegetarianiźmie. Oceniająco droga, jako wegetarianka mogę ci z całą mocą powiedzieć, że część twoich tez to bzdury. Zwłaszcza to dotyczące rodziców. Mądry rodzic SZANUJE poglądy swojego dziecka. Sama zostałam wege w wieku 12 lat, dziś mam 18 i moi rodzice nigdy, przenigdy złego słowa na to nie powiedzieli. Do tego, jako córka dentystyki mogę z całą stanowczością stwierdzić, że żywienie się po "króliczemu" jest zdrowe i dla zębów, i dla całego organizmu.
A ten argument z Biblią... Akurat to on jest nie na miejscu. Jak można z góry założyć, że autor bloga jest danej religii? O.o Jeżeli nie ma tego napisanego wprost to w życiu bym sobie nie pozwoliła na takie przypuszczenie. Ja wiem, że bardzo lubi się mówić o Polsce jako kraju katolickim, ale bez przesady, co? Poza tym, uwierz mi, sama zaprzeczasz zapewne wielu zasadom, które są zapisane w Biblii, a wiesz dlaczego? Ponieważ coś, co w czasach jej powstania było nie do przyjęcia, dzisiaj jest zupełnie normalne. I całe szczęście.
A, i jeszcze jedno. Co w botkach na szpilce nie pasuje do nastolatek? Bardzo bym chciała wiedzieć, co jest nie tak z moim stylem ubioru.
Nie będę się spierać co do tego, czy wegetarianizm jest zdrowy, czy nie. Jednak odniosę się do stwierdzenia o rodzicach - nie wszyscy rodzice są tacy, jak Twoi, Rinceoir. Sama znam zbyt wiele dobrych przykładów, gdzie reakcja na tego typu słowa byłaby niemal kropka w kropkę jak ta wyżej. Mówimy tutaj chyba o zatrważającej większości rodziców, którzy nie zarabiają średniej krajowej i nie są za tym, żeby im syn/córka wybrzydzali przy stole, bo "ta zupa była robiona na żywym zwierzęciu!" bądź "ten kurczak kiedyś sobie swobodnie biegał po oborniku!". Faktem jest, że mądry rodzic uszanuje wolę swojego dziecka, tylko - bądźmy szczerzy - ilu z nas ma takich rodziców, którzy po natychmiastowy przerzucie swojej pociechy z soczystego karczku kupionego od sąsiadki, która ma masarnie, na pryskane chemikaliami warzywa zareaguje "dobrze skarbie, od dzisiaj będziesz miał/a na śniadanie tego twojego pomidora z ogórkiem". [celowa hiperbola].
UsuńCo do butów - jako nastolatka kończąca w tym roku gimnazjum podpisuję się pod słowami Aimee. Nawet nie chodzi o to, że do nastolatek bardziej pasują buty na niskim obcasie bądź jego braku - są dowody na to, że buty na obcasach szkodzą zdrowiu. Nie będę przytaczać, sami sprawdźcie - kimono.pl/Nowe-badania-dowodza-szpilki-naprawde-szkodza-a3413. Dla zweryfikowania tych słów popytam się wykwalifikowanych osób, czy to prawda - ot, dla mojej satysfakcji. A jeśli ktoś chciałby się spytać o to - piszcie.
Pozdrawiam serdecznie :).
A ja tak się zastanawiam, kto szanuje poglądy rodziców, Rinceoir? Jeśli rodzic nie zgodzi się na to, by jego dziecko stało się wege, to już głupi rodzic, bo nie sznuje poglądu swojej pociechy? A mnie się od zawsze wydawało, że to na rodzicach ciąży odpowiedzialność za życie i zdrowie dziecka, a nie na dziecku... Artykuł blogowiczek wyraźnie pokazuje, jak "wymusić swoje" - gdzie tu dialog? Gdzie ten osławiony szacunek?
UsuńTylko, że sposób odżywiania dopóki nie podchodzi pod przypadki krytyczne (anoreksja, bulimia, jedzenie tylko w fast foodach) jest sprawą prywatną, tak samo jak religia. I, jakkolwiek by popularny nie był pogląd, że rodzice mają prawo narzucać dziecku swój punkt widzenia to wciąż jest to bzdura.
UsuńJeżeli moje dziecko powie, że nie chce być wegetarianinem - uszanuję to jako matka. Ale jeśli powie, że skoro ono nie jest to ja też nie mogę być - to już jest brak poszanowania moich poglądów. Trzeba umieć wyznaczyć granicę.
Jeżeli dziecko od małego jest uczone przez rodziców szacunku i tego, że ma możliwość dokonywania wyborów - ono ten dialog podejmie. A jeśli nie... W takim wypadku stanowcze "NIE, nie zgadzam się z wami" jest często jedynym wyjściem z sytuacji. Bo żeby nawiązać dialog, druga strona musi chcieć wysłuchać.
Tylko że dla wielu rodziców wegetarianizm podchodzi właśnie pod przypadek krytyczny. I taki rodzic powie ci, że to nie jest sprawa prywatna, bo oni odpowiadają za zdrowie swojego dziecka. Poza tym skąd dziecko ma wiedzieć, jak się odżywiać na zieleninie, by jednocześnie nie zrobić sobie krzywdy? Czy w ogóle wie, jakie witaminy są niezbędne, za co odpowiadają, w jakich produktach się znajdują? Nie sądzę, że taka na przykład trzynastolatka będzie w stanie zabawić się w dietetyka z pozytywnym skutkiem. Najpierw musiałby sprawę gruntownie przestudiować, a powiedzmy sobie szczerze, ile tak naprawdę będzie takich sumiennych dzieciaków, co będą parać się profesjonalną literaturą? Będą w ogóle w stanie to ogarnąć? Padło poniżej zdanie - ludzie są wege i jakoś żyją. Ja bardzo chciałabym zobaczyć wyniki badań ludzi, którzy są wege, ale kompletnie nie mają pojęcia jak zrekompensować straty. Naprawdę chciałabym.
Usuń"Buty, botki na szpilce. Tenże obrazek gryzie się z moim światopoglądem, takie buty do nastolatek mi nie pasują, co najwyżej do tych wypindrzonych z ciastem zamiast mózgu. Szanująca się nastolatka, która ma życie, to prawdziwe, a nie to w którym patrzy na faceta jak na mięso, które ją przeleci, raczej z takiego obuwia nie skorzysta. Dlatego ten obrazek nie jest dobrą ilustracją." !!!
OdpowiedzUsuńOczy wyszły mi z orbit i smętnie dyndają. Nie, nie mam sił, by przeczytać tę ocenę do końca, jeśli reszta jest w podobnym tonie. Nie wiem, sąd ten światopogląd u oceniającej się wziął. Smutno mi, jak o tym myślę, chociaż nie potrafię się też pozbyć ukłucia irytacji, że właśnie zostałam wsadzona do wora nastolatek nieszanujących się. Dziękuję ślicznie za tę piękną analizę.
Wiesz, Aimee, świat nie składa się tylko z lafirynd na obcasie lub skromnych dziewczątek na płaskiej podeszwie. Nie sądziłam, że tutaj trzeba będzie wykładać takie podstawy...
Zawsze tutaj pojawiały się takie dziwne opinie w ocenach, czy to jakaś nowość?
Tjaaaaaa. Gdybym miała streścić tę ocenę jednym zdaniem, brzmiałoby ono "Jesteście ode mnie młodsze, więc udowodnię wam tu błyskotliwie, jak bardzo jesteście głupie i na niczym się nie znacie, w przeciwieństwie do mnie, DOROSŁEJ".
OdpowiedzUsuńAlbo jeszcze krócej: "Dzieci i ryby głosu nie mają".
Tylko co to ma wspólnego z oceną BLOGA?
Zastanawiałam się nad wytypowaniem trzech najgłupszych kawałków tej oceny. W końcu jednak udało mi się i oto lista:
OdpowiedzUsuńMiejsce trzecie: "Wiecie, ja trochę tam się znam na tym jak działa mózg i nigdy nie słyszałam, żeby jego fizjologia zmieniała się zależnie od wieku…" (Zmienia się i to nie wielu płaszczyznach.)
Miejsce drugie: "Buty, botki na szpilce. Tenże obrazek gryzie się z moim światopoglądem, takie buty do nastolatek mi nie pasują, co najwyżej do tych wypindrzonych z ciastem zamiast mózgu. Szanująca się nastolatka, która ma życie, to prawdziwe, a nie to w którym patrzy na faceta jak na mięso, które ją przeleci, raczej z takiego obuwia nie skorzysta." (Nie wypowiem się na temat światopoglądu osoby, która uważa, że chodzenie w butach na wysokich obcasach czyni z ludzi dziwki, bo nie warto)
I miejsce pierwsze! "Zakładam, że jesteś katoliczką i zakładam też, że większość czytelniczek jest katoliczkami, a to właśnie w Biblii Bóg dał człowiekowi pozwolenie na jedzenie mięsa. Przykro mi, ale tak się składa, że odkąd ten świat istnieje, taka jest logika, że zwierzątka mają na celu nakarmić człowieka. Możesz się z tym nie zgadzać, zaprzeczysz więc temu, co jest napisane w księdze uznawanej za podstawę Twojej wiary." (Tak cudownego argumentu wysuniętego na podstawie bezpodstawnych domysłów i podejścia "bóg tak chciał" dawno nie widziałam.)
Honorowe miejsce zerowe: doszukiwanie się wieku autorek w miejscach poza blogiem. Jeśli ktoś nie podaje swojego wieku, to chyba to robi specjalnie, a nie po to, aby ktoś bawił się w Bonda i szukał danych.
A właśnie, a propos "dziwkarskich" szpilek, panterek i czego-tam-jeszcze. Aimee, wyguglaj sobie hasło "slut walk", może da Ci to coś do myślenia...
OdpowiedzUsuńA, jeszcze to rozkoszne założenie, że autorka na pewno jest katoliczką (...bo? Jakiekolwiek uzasadnienie?), w związku z czym jeśli nie chce jeść mięsa, to zaprzecza podstawom swojej wiary.
OdpowiedzUsuńAż chciałoby się zakrzyknąć za którąś z naszych analiz: Do książek, poetesso! A konkretnie do tejże Biblii, na jaką radośnie się powołujesz. Otóż, uwaga, otwieramy Księgę Rodzaju...
"I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem" (Rdz. 1, 29)
Nawiasem mówiąc, jest sobie taka pani doktor Ewa Dąbrowska, która powołując się na te właśnie słowa z Biblii propaguje pogląd, że to właśnie wegetarianizm jest jedynie słusznym i nakazanym przez Boga sposobem odżywiania, a jedzenie mięsa jest wysoce szkodliwe. Naprawdę, warto czasem doczytać, zanim zacznie się pouczać innych...
Co to ma byc? "Rzuciła mi się w oczy czcionka w tytule postów, jest dość popularna na Blogspocie, dlatego przestałam ją lubić. Kiedyś sama jej używałam" - hipster alert, czcionka jest zbyt mainstreamowa?
OdpowiedzUsuńAimee, jesli pamietasz gimnazju (jak napisalas) i jestes na studiach (jeszcze) to znaczy, ze albo zawalilas rok, albo jestes mlodsza ode mnie. Tymczasem ton twojej wypowiedzi to ton zgrzybialej matrony, co jest zabawne w ustach kogos, kto doroslym stal sie calkiem niedawno...
"Wiecie, ja trochę tam się znam na tym jak działa mózg i nigdy nie słyszałam, żeby jego fizjologia zmieniała się zależnie od wieku… To są ciągle te same neurony, te same neuroprzekaźniki, te same synapsy i te same impulsy elektryczne. " - koszmarna bzdura. Studiujesz ratownictwo medyczne, tak? Nie mieliscie jeszcze zajec na ten temat, czy w ogole nie ma ich w programie?
"Ognisko w lesie? W LESIE?! Kto pali ogniska w lesie?! " - no..my palilismy. Ognisko bylo przy bunkrze, dokola bunka polana, dokolo polany las. Nikt nigdy nie zginal, nic nigdy poza ogniskiem nie splonelo. Ciekawe kto tu jest wiekszym dziekciem Neostrady A w takim Szczecinie, w lesie, nad jeziorem, sa nawet specjalnie przygotowane miejsca na ogniska. W moim obecnym miejscu zamieszkania również... Kolezanka harcerka raportuje, ze tez pala.
"Dziecko, co to sobie klasykę ceni, tego jeszcze nie było…" Jak ja nie lubie wrzut ad personam. Oceniasz bloga, czy autorki, bo to jednak spora roznica?
Twoja opinia na temat wegetarian sklania mnie do zsatanowienia sie nad tym jak, kurcze, ci wszyscy wegetarianie sobie radza w zyciu ;) Sama napisalas, ze wegetarianizm moze byc madry, dlaczego z gory zakladasz ze te dziewczeta nie podejda do tematu powaznie?
Bardzo kiepska ocena...
Pozdrawiam,
Gayaruthiel
"Buty, botki na szpilce. Tenże obrazek gryzie się z moim światopoglądem, takie buty do nastolatek mi nie pasują, co najwyżej do tych wypindrzonych z ciastem zamiast mózgu. Szanująca się nastolatka, która ma życie, to prawdziwe, a nie to w którym patrzy na faceta jak na mięso, które ją przeleci, raczej z takiego obuwia nie skorzysta."
OdpowiedzUsuńSama jestem w III klasie gimnazjum i powiem szczerze, że trudno w tej chwili znaleźć dziewczynę, która obcasów nie nosi chociażby na jakieś apele.
Zakładam, że jesteś katoliczką i zakładam też, że większość czytelniczek jest katoliczkami, a to właśnie w Biblii Bóg dał człowiekowi pozwolenie na jedzenie mięsa. Przykro mi, ale tak się składa, że odkąd ten świat istnieje, taka jest logika, że zwierzątka mają na celu nakarmić człowieka. Możesz się z tym nie zgadzać, zaprzeczysz więc temu, co jest napisane w księdze uznawanej za podstawę Twojej wiary."
Może popełnię błąd, ale wydaje mi się, że oceniający nie ma prawa do rozliczania kogoś z jego poglądów religijnych. A co jeśli autorka bloga znajduje się w tym nielicznym procencie nie-katolików?
Zgodzić się jednak muszę, że wegetarianizm wśród młodzieży wcale dobry nie jest. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale moim zdaniem zmiana diety u dojrzewającego człowieka raczej nie skończy się zbyt dobrze. Taka osoba powinna dostarczać organizmowi witamin, substancji odżywczych i to każdego rodzaju: rośliny, cukier, mięso...
Pozdrawiam!
Według mnie ocena była konkretna i szczera - tyle powiem. Niech nikt nie spodziewa się, że oceniająca będzie zachwalać bloga od góry do dołu, bo to nie na tym to polega. Tak w ogóle czytałyście treść tego ów bloga? Jak nie, to zapraszam do lektury. Nie dość, że nic nowego nie wnoszą, to jeszcze głupoty wypisują. Zabawne jest to, że jak jedna się wypowie źle, to zaraz znajdzie się dwadzieścia podobnych odpowiedzi ;] Lubię czytać oceny na tym blogu, robiłam to jednak po kryjomu. Wolałam się nie wtrącać w jakieś tam kłótnie, ale te trochę mnie zirytowały.
OdpowiedzUsuńWegetarianizm? Dobra, jak ktoś chce stosować taką dietę, nikt nie zakazuje. Ale wypadałoby o tym porozmawiać z rodzicem, a nie rzucić tekstem podczas obiadu "Jestem wegetarianką i tego nie zjem" czy coś w tym guście, bo to wywoła tylko bezsensowną sprzeczkę. Gdyby rodzicom wszystko ładnie wytłumaczyć, to by na pewno zrozumieli. Ale nie narzucać się! Gdybym to ja się zbuntowała jeśli chodzi o jedzenie, zostałabym zmieszana z błotem, ewentualnie wyśmiana. Rodzice to rodzice, będą dbać o swoje dziecko w ten czy w inny sposób. Nie każdy ma "super tatę" i "super mamę" którzy się na wszystko zgadzają. Moi na nic by się nie zgodzili, dopóki bym z nimi nie porozmawiała. No cóż, każdy rodzic jest inny. Zauważyłam, że coraz więcej młodych dziewczyn idzie na wegetarianizm. Mnie to osobiście zwisa i powiewa, ale niech to robią mądrze! I niech się zdecydują czy chcą faktycznie nie sprawiać cierpienia zwierzątkom czy też nie, bo jedzenie mięsa to jedno, ale teraz w kosmetykach znajduje się bardzo dużo składników pochodzenia zwierzęcego. Jeśli wegetarianizm ma wyglądać tak, że nie je się mięsa, bo zwierzęta cierpią, a później myć się żelem czy też mydełkiem z tłuszczu zwierzęcego, to nie wiem czy to ma sens... Ale w końcu czymś trzeba się umyć, a na rynku istnieją "wegańskie" kosmetyki ;) Tylko to trzeba wiedzieć, bo niektóre nastolatki idą na wegetarianizm pod wpływem impulsu lub nalegania koleżanki.
Jest to tylko moje zdanie, jeśli wam się nie podoba, trudno. Macie pecha. Nie mam zamiaru bawić się w żadne kłótnie.
Co do tych nieszczęsnych butów - nie wiem gdzie wy mieszkacie, ale jak ja widzę, jak przede mną idzie dziewczyna gimnazjalistka, z piętnastocentrymetrowym obcasem, spódniczką wielkości mojego szalika, siatkowanymi rajstopami i wydekoltowaną bluzeczką do pasa, to mam ochotę zwymiotować, albo walnąć ją w łeb i zapytać "Co ty ze sobą robisz dziewczyno?!". Nie twierdzę, że wszystkie co noszą obcasy są dziwkami! Nie! Teraz gdziekolwiek bym nie spojrzała, to wszędzie buty z obcasem! I jak tu kupić coś ładnego na płaskim? Ale ja nie o tym xD No wybaczcie, ale musiałybyście jechać na jedną z moich okolicznych dyskotek. Oczy wyszły by wam z orbit, gdybyście widziały te dziewczyny, wymalowane, niemal nagie, a fe! Żeby to jeszcze lata miało, a to piętnaście, szesnaście lat ma! Przesada? Dla mnie tak. Wspomnę też, że buty na obcasie szkodzą naszemu zdrowiu, co już napisała Phantom. Tak w ogóle to w takich butach trzeba umieć chodzić, bo już widziałam jedną nastolatkę, co miała botki na szpilce i nogi wykręcały jej się na cztery strony świata...
Co do religii - nie będę się tutaj wypowiadać. Faktycznie, autorka oceny mogła trochę przesadzić, ale Biblia nikomu nie narzuca jedzenia mięsa czy też spożywania tylko zieleniny! Zwłaszcza, jeśli ktoś jest nie - katolikiem!
UsuńCo do ognisk w lesie:
Po pierwsze, musi być do tego wyznaczone miejsce! Nie możemy sobie od tak wejść do lasu, nazbierać chrustu i zrobić sobie ognisko. Jest to nielegalne, grozi to mandatem 500 zł (niby). Po drugie, ognisko powinna robić osoba doświadczona, która będzie stosować wszelkie środki ostrożności. Wystarczy małe niedopatrzenie, a można doprowadzić do pożaru. Sama osobiście uwielbiam ogniska, więc tutaj nie będę aż taka czepialska. Tylko nie oszukujmy się - nie wszędzie są zrobione te wyznaczone miejsca. A szkoda ;/
Na temat fizjologi mózgu wypowiadać się nie będę, bo się na tym nie znam. Przyznam jednak, że ten tekst mnie rozśmieszył. Tyle w temacie.
Pozdrawiam wszystkie oceniające i wszystkich ocenionych ;)
Chan Lee
"Zabawne jest to, że jak jedna się wypowie źle, to zaraz znajdzie się dwadzieścia podobnych odpowiedzi ;]" Co w tym zabawnego? Dla mnie właśnie to dobrze, że ludzie reagują na głupoty.
UsuńChan Lee, ale chyba rozumiesz, czym różni się Twoja wypowiedź na temat tych nieszczęsnych butów, od tekstu Aimee? Ty piszesz o prawie nagich dziewczętach na obcasach do nieba, a oceniająca jasno stwierdziła, że kto się szanuje, to na takie botki na szpilce nawet nie patrzy. Prosto, wyraźnie i chyba bez głębszego zastanowienia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWedług mnie ocena była konkretna i szczera - tyle powiem. Niech nikt nie spodziewa się, że oceniająca będzie zachwalać bloga od góry do dołu, bo to nie na tym to polega. Tak w ogóle czytałyście treść tego ów bloga?
OdpowiedzUsuńChamstwo równa się szczerość? Ciekawe podejście, ale, zdaje się, bardzo popularne w internetsach ostatnimi czasy.
Ależ może krytykować.Nikt nie każe oceniającej zachwycać się blogiem. Ale oceniająca ma oceniać BLOGA, nie robić wycieczki ad personam do jego autorek, co w niniejszej ocenie jest nader dobrze widoczne. Przez całą ocenę przewija się właściwie jeden motyw: wy jesteście młode, głupie i nic o życiu nie wiecie. Gdzie tu zatem merytoryczna ocena?
ÓW bloga nie czytałam. Kilka wpisów na owym blogu przejrzałam. Ot takie tam sobie pisanie młodych jeszcze dziewczątek - żadna rewelacja, ale też nic straszliwego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo do butów na szpilce bądź na wysokim obcasie... tutaj muszę wtrącić parę słów. Swoje pierwsze buty na wysokim obcasie (12 cm) kupiłam co prawda w wieku 15 lat, ale chodziłam w nich sporadycznie, na naprawdę duże okazje. Regularnie zaczęłam chodzić "na słupku" dopiero w okolicach osiemnastki. Dlaczego? Otóż moja dużo starsza siostra jest lekarzem ginekologiem. Kiedy pokazałam jej swoje świeżo kupione buty na obcasie, ona w odpowiedzi pokazała mi parę przykładowych zdjęć rentgenowskich kobiecej miednicy, po czym długo i obrazowo opisała mi, co się dzieje z kośćmi, kiedy za wcześnie zacznie się nosić szpilki. Podała mi też parę przykładów, jak wygląda poród u kobiet z miednicą zdeformowaną przez zbyt wczesne chodzenie na wysokich obcasach. Przekonała mnie na wiele lat :)
OdpowiedzUsuńAimee - zgrzybiała matrona? Dobra, wyciągam lekcje - zacznę pouczać i oceniać 11-latki jak bd miał 40 lat, bo wtedy bd już taki dorosły. Chociaż nie, jeszcze skończę w celi z Waśniewską oskarżony o pedofilie, czy coś tam. Myślę, że po przejrzeniu bloga śmiało można ocenić czy te, jakże dojrzałe, 11-latki są świadome co to jest wegetarianizm, a ich wiedza nie bierze się z Wikipedii i chęci zwrócenia na siebie uwagi. Nie chce mi się już dalej pisać...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńmogą być 14 latki. whatever.
OdpowiedzUsuńChyba zostałam wypindrzoną nastolatką z ciastem zamiast mózgu, która patrzy na faceta jak na mięso, który ma je przelecieć, bo mam szpilki w szafie i noszę je do teatru, żeby nie drażnić mamusi glanami. Ups. POZDRAWIAM! *macha energicznie łapką*
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń