Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


sobota, 19 stycznia 2013

(799) natsu-lucy-love

Czy Wy też tak macie, kochani czytelnicy, że miejsce przy komputerze mogłoby śmiało konkurować z biegunem południowym w kwestii rekordu zimna? Ja nie mam wątpliwości i nie pomaga nawet szybkie tempo pisania ocen.
Mogłabym się też zastanawiać, czy to nie jest jakiś efekt uboczny opowiadania na podstawie mangi "Fairy Tail" - najwidoczniej Gray, mag lodu, jest bardzo niezadowolony z faktu, iż na głównych bohaterów autorka Tanoshiku-sama wybrała Lucy oraz Natsu, nomen omen maga ognia. Tylko dlaczego to ja muszę cierpieć? Mam nadzieję, że przynajmniej u Was kaloryferki grzeją w najlepsze!

Blog nastu-lucy-love ocenia Dziabara.

Estetyka


Wrażenia estetyczna 0/10
Chyba najlepiej oddaje moje przemyślenia fakt, że po rozpoczęciu oceny i otworzeniu Twojego bloga, napisałam mejla z zapytaniem, czy nie masz przypadkiem jakichś problemów z szablonem. Biednie to wygląda - ciemnoniebieskie tło, czarny pasek menu, czarne napisy i błękitny tekst. Żadnych obrazków z bohaterami mangi w nagłówku, żadnego przykuwającego oko szablonu, żadnej przyjemnej czcionki. A, przepraszam, jest obrazek maskotki bloga, Kona z "Bleacha", który tematycznie pasuje jak wiatrówka do kolana. Gdyby nie adres bloga i napis na belce, pomyślałabym, że zabłądziłam w pustym oceanarium. Legendarna wojna między Poznaniakami i Krakusami zakończyła się w sekundzie, w której otrzymałaś tytuł niekwestionowanego mistrza skąpstwa i minimalizmu. Pożałowałaś błyskotliwości w adresie bloga, tytułu samemu fanfikowi, nawet potrzebnej spacji w napisie na belce nie dałaś. Żeby wykrzesać z siebie tylko pomysł na "Natsu i Lucy(Fairy Tail)", to trzeba mieć nieskalaną ambicją wyobraźnię. Mojej uwagi do Twojego dzieła nie przykuwa nic, a masa brakujących spacji resztki ciekawości tylko do grajdołka wpycha. Grzechem ciężkim niczym betonowe butki tonącego mafioza jest takie traktowanie wizualnej strony swego bloga, tworu, który jest nie tylko tekstem, ale i obrazem. To nie jakieś forum czy strona internetowa, na której administrator bawi się w stworzenie ładnego, zachęcającego wizerunku, a Ty, zadowolony użytkownik olewający takie przyziemne sprawy jak wygląd, wrzucasz swoje opowiadanie i cieszysz się z komentarzy. Jeśli to ma być wizytówka Twoich możliwości i reklama dla treści, to nikt z własnej, nieprzymuszonej woli nie zatrzyma wzroku dłużej niż dwie sekundy potrzebne na ogarnięcie nagłówka i kliknięcie przycisku "dalej". Może spamowanie komentarzami zapewni Ci sztucznie wygenerowane zainteresowanie, jednak na szperających po Internecie, przypadkowych fanów "Fairy Tail" nie licz.

Posty


Treść 5/25
Smukłe ciało Dziabinelli opadło bez życia na fotel. "Zgroza! Zgroza!" zakrzyknęła. "Morderczy cień padł na ten tekst! Zły duch wbił sztylet zła między litery i sączy truciznę nieopisaną! Tu nie ma miejsca dla mnie, nie ma miejsca dla oczu niewieścich!"
A, tak, koniec dramatu na wyrost. Wspomnę o tym raz, a dobitnie - brak spacji między znakami interpunkcyjnymi to zło większe niż ceny biletów kolejowych. Tekst czytało się okrutnie ciężko. Kto oszczędza palce na stukaniu po klawiaturze, ten w te palce ode mnie dostanie. Gdyby kodeks Hammurabiego miał jeszcze jakichś odważniejszych zwolenników, to kazałabym Ci przez kilkanaście godzin pisać kolejno litery polskiego alfabetu, oddzielając je skrupulatnie przerwami. Nawet szatan by się rozpłakał, gdyby otrzymał taki wyrok i miał do dyspozycji wspaniałą klawiaturę "qwerty".

Rozdział 1:Leya i Lentoki
Może pierwszy opis w tej opowieści nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii, nie zdeklasuje Tolkiena i Mickiewicza w kategorii wodolejstwa, ale przynajmniej sprawia wrażenie przyzwoite jak wystrojony w bieluchną koszulę przedszkolak na pierwszego września. Sam rozdział aż prosił się o zatytułowanie go "Była sobie gildia" na znak hołdu pewnym francuskim kreskówkom edukacyjnym, bo o Leyi i Lentokim po skondensowaniu informacji czytelnik dowiedział się tyle, co jedna tabletka multiwitaminowa. Uprzejmie się przedstawili i ze swobodą godną stuletnich magów oznajmili, że od jednego dnia są członkami Fairy Tail. Było sobie także dziewczę "o blond włosach i brązowych oczach". Brzmi jak normalny opis nowej postaci? Ja o mało co nie fiknęłam ze zdumienia koziołka z potrójnym axlem! Co prawda w całym rozdziale czterokrotnie pojawia się barwne określenie "białowłosa" albo "białowłosy", jednak o wiele, wiele częściej dopatrzyłam się normalnych "kobiet", "dziewczyn", "chłopaków", "blondynek", "osób", imion czy zdrobnień. Żadnych "niebieskookich", żadnych "-chanów" i "-kunów"! Mniejsza z tym, że akcja stoi w miejscu niczym biegacz z przepukliną, ale bardzo spodobała mi się zgrabna różnorodność, jaką stosujesz podczas określania osoby mówiącej.

Rozdział 2:Czuj się wyróżniona
Nagle fabuła aportuje się w restauracji, do której Lucy zostaje zaciągnięta przez Lentokiego. Gwałtowność tego manewru wskazuje na dwie możliwe opcje: albo chce się oświadczyć, albo w kolejnym etapie zaciągnąć do swojego mieszkania. Jakby nie patrzeć, obydwie sytuacje przewidują finał na porodówce. Sama Lucy wydaje się Lenem oczarowana. "Zwłaszcza jego poczucie humoru,niczym nie skażone." Wiecie, tarcze przeciwpromienne, odporność na rad, polon, skażenia biologiczne i inne świństwa. Taki humor z kompletem dokumentów i teczką pełną atestów. Oczywiście nie testowano na zwierzętach. Poza tym Lentoki jest chodzącym, nowoczesnym spektrometrem masowym, bo w oczach Lucy "widział (...) tonę ciekawości". Wartość podana z dokładnością pomiarową jedna setna grama. Jako chemik jestem Lentokim zafascynowana.
O ile w poprzednim rozdziale zostałam miło zaskoczona, to tutaj wylano mi na głowę... nie, wyrzucono mi z kubła wielką bryłę lodu. Co miał znaczyć zabieg: "a on,jak zaczarowany,wychodził z pokoju zdenerwowany(mistrzyni rymów,bitches ^^)"? Albo: "Len był zaskoczony(ty się tak nie zaskakuj,bo orgazmu dostaniesz -.-)"? Operację pilniczkiem i chochlą na otwartej czaszce? Stop, światło czerwone, wykroczenie w postaci pięciu lat uwstecznionej wyobraźni, a mandat karny przyjmuje postać natychmiastowego wykasowania tych wtrąceń rodem od Niekrytego Krytyka. Ta ironia czająca się w człowieku robi się bardziej natarczywa od głodnej Baby Jagi!

Rozdział 4:Rodząca panda,debilu!
Logika opowiadania zaczyna od drugiego rozdziału, niczym Felix Baumgartner, pikować w kierunku ziemi z prędkością iście naddźwiękową. Różnica jest jedna, drobniutka - logika nie ma kombinezonu, więc sfajczyła się prędzej niż zdążyłam powiedzieć "McGywer by umiał". Nazywać zagadkowy, rozwijający fabułę rozdział od... słabego żartu, który pojawił się pod jego koniec? Ta dziecinna obelga nie miała się nijak do treści rozmowy Leyi z tajemniczym przeciwnikiem, który wyraźnie groził dziewczynie i wspominał coś o nieciekawej przeszłości rodzeństwa, powiązanej w jakiś sposób z Fairy Tail. Odcinek był poważny, intrygujący i dość dobrze skonstruowany, więc tym bardziej razi takie rozwiązanie rodem z "Faktu". "Rodząca panda zjadła mojego chomika. Gdzie była policja?" pasowałoby na rozkładówkę. Odstaw różowe landrynki i nie sięgaj po nie przed publikacją kolejnej części. Nazwa "chodnik" albo "umywalka" byłaby o lata świetlne bardziej stosowna od tego zawołania.
Znalazłam jednak wybitne zdanie na osuszenie łez. "Lucy siedziała przy barku,popijając żołądkową mocną,przyciągając uwagę Miry i Lisanny." Co ty, szwagier, ze mną się nie napijesz? I tym miłym, polskim akcentem w tworach tak-jakby-japońskich zakończmy szacowanie tego rozdziału. A już w następnym odcinku - żubrówka.

Rozdział 7:Pytanie tylko,czy przetrwasz....
Rzeczywiście - ja nieustannie zadaję sobie to pytanie, a już do bólu je zapętlam, kiedy widzę w tytule cztery kropki w zmutowanym wielokropku. A mówili, że to dinozaury z "Parku Jurajskiego" były niebezpiecznym wybrykiem badań genetycznych...
To miała być historia o miłości dwójki głównych bohaterów mangi - Natsu i Lucy. Podczas czytania pierwszych rozdziałów wyszło na to, że romans będzie dodatkiem do przygody, nie odwrotnie, co mnie całkiem ucieszyło. Jednak szósty i siódmy rozdział zadziałały niczym metaforyczna łopata, którą jakiś szalony, seryjny morderca postanowił mnie zaciukać. Skończyła się historia oparta na "Fairy Tail", a zaczął fanfik na podstawie "Koraliny" Neila Gaimana. Czy raczej animacji, bo kto dziś czyta książki. Ten miks powstał tak nagle i niespodziewanie, że zaczynam bać się kolejnych wybryków radosnej, fanowskiej natury. Niby sytuacja jest poważna, nawet jeśli jest żywcem zerżnięta z oryginału: ludzie z guzikami zamiast oczu, brak możliwości zaufania komukolwiek, konieczność wydostania się z tego świata... I co z tego! "Tytułowi" bohaterowie gadają o oświadczynach, widzeniu się nago i w efekcie na koniec fragmentu następuje skonsumowanie fikcyjnego związku Lucy z kopią ukochanego człowieka, który ma czarne kropy zamiast ślepi! A truskaweczką wieńczącą dzieło zniszczenia, apokalipsy i totalnej rozwałki niczym we wszystkich częściach "Wormsów" naraz było zdanie: "Ognistowłosa kobieta stała pod oknem mieszkania blondynki,która miała właśnie kilkuminutowy orgazm." oraz napis "THE END" kończący rozdział. Nie dość, że numerek zaczyna być uniwersalnym remedium na wszystkie bolączki tego i każdego innego świata, to jeszcze jakaś niewyżyta baba podsłuchiwała całe zajście, z pewnością wyobrażając sobie, ile to ogierów ona sama nie zaliczyła w młodości. O bogowie, to już jest takie zło i takie wynaturzenie, że Cruella de Mon powinna Ci spódniczki prasować, a Neron płacić rachunki za ogrzewanie.

Merikurimasu,czyli Wesołych Świąt cz.3-Wigilia
Poza normalnymi rozdziałami mamy jeszcze trzy dodatki i odciągnięcie mnie od przyjemności opisania jednego z nich byłoby trudniejsze niż Burka od kiełbasy krakowskiej. W końcu dodatki też są dla czytelników, a Dziab radośnie chwyta się tej definicji. Kochani współtowarzysze Opieprzu! Ów zastosowany w tytule dodatku zabieg jest specyficznym żartem z Japończyków, którzy nie umieją wypowiedzieć angielskiego słowa bez wsadzenia samogłoski między dwie spółgłoski. Autorka też ma jakieś dalekowschodnie korzenie, bo zeżarła sylabę "su" w "merikurisumasu". Spokojnie, rozumiem, notka była opublikowana dzień przed Wigilią, więc trzeba było jeszcze kilka godzin przepościć na samych literkach.
Przygotowania do Wigilii z postaciami "Fairy Tail" zapowiadały się nieciekawie, żeby nie nadużywać określenia "tragicznie". Panna Julcia, autorka przez wielkie "a", była załamana obecną sytuacją niczym kruche wafelki po przejściu stada słoni. Chyba nie spodziewała się po trzystu rozdziałach mangi, że jej ulubieńcy są do bitki szybsi niż Sylvester Stallone. Nagle w jej główce narodził się pomysł - zadzwoniła do Miecia, aby czym prędzej sprowadził jej na chatę dawnych kumpli z podstawówki. Musiałam przerwać czytanie, po zapowietrzyłam się niczym karp podczas podróży między wanną a tasakiem. Mieciu! Bohater ma na imię Mieciu! Ktoś wreszcie spełnił moje prośby, moje modły składane wszystkim bożkom, bóstwom, horoskopom z "Tele Tygodnia" i porcelanowym słonikom. Jedyna w swoim rodzaju ekipa "Mieciu, Zbysiu, Henio & Co." przybyła czym prędzej do autorki, grzecznie pytając o rozmiar rozróby, jaką mieli urządzić w ramach bożonarodzeniowego dzielenia się miłością i szczęściem. Skończyło się jednak tylko na rozdzieleniu prac porządkowych pod szefostwem łysych panów oraz raźnym akompaniamencie "kuźwa" panny autorki. Gdyby nie tytuł rozdziału, pomyślałabym, że mamy tu podręcznikowy przypadek popołudniowych zajęć w poprawczaku, bo z "Wigilią" to miał łącznie tyle wspólnego, co czerwony nos Miecia z Rudolfem.

Dialogi 1/5
Zamówiłam na wieczór chór anielski, miały być złote trąby, "Alleluja" na jazzową nutę i ptasie mleczko do wcinania... Skończyło się na wielkich nadziejach i rachunku długim jak kolejka do dziekanatu. Osobiście zgłaszam reklamację, bo choć choć dialogi są dość sensownie skonstruowane i dopasowane do danej sytuacji, jednak jako historia jest to kupka dziwnych, przypadkowych zdarzeń. Lentoki mógłby robić za fundację charytatywną, bo zapraszanie bez powodu nieznanych panienek na wystawne obiady, gdy nie ma się na myśli sprzedaży do burdelu ani innych, niecnych działań, nie należy do rzeczy normalnych. Lucy w tamtym momencie powinna zapalić się wielka, migająca żarówka, a lektor wprost z "avasta!" powinien swym monotonnym głosem wygłosić komunikat o ostrzeżeniu, bo kolacja z porwaniem na deser przydarzyła jej się w pierwszym rozdziale mangi. Albo z innej beczki - dlaczego Lucy w guzi-świecie, mimo wyraźnych próśb i gróźb o konsekwencjach kontaktu z guzi-członkami gildii, na jedną gadkę guzi-Natsu "no chodź, przecież jestem fajny", poszła szybciej niż sałata na wyprzedaży? Owszem, przestrzegła ją jakaś dziwna, nieznana kobieta, ale chyba nikt nie traktuje za normalne wytłumaczenie "był wypadek i kilka milionów ludzi ma teraz guziki zamiast oczu". Nawet w świecie magii. Siostro Bożenko, proszę przynieść kroplówkę z sensem dla ostatnich rozdziałów!

Opisy 1/5
Jedne są poprawne i nawet rozwinięte jak na tak krótkie rozdziały, niektóre znów tak brawurowe, że o mało nie skręciłam na nich kostki. Albo karku. Nie da się traktować poważnie zdania, które w zamyśle miało budować przygnębiający klimat, a wzbudziło moją brew w niekontrolowane wibracje pod tytułem "zdziwić się czy czytać dalej?". Lepiej poszukam numeru do kliniki House'a, bo jeszcze mnie telepie po terapii szokowej. "Wieczór zbliżał się dużymi krokami i nikt nie przypuszczałby,że w ten piękny,słoneczny poranek,który przeminął,zacznie padać deszcz." Po przeczytaniu na głos tego zdania zdecydowałam się na konsultację z bratem i zaczęliśmy spierać się, co z tego opisu właściwie wynika. Brat zaczął gubić się w zeznaniach, czy deszcz miał padać rano, ale było ładnie, czy padał wieczorem. Niestety, wreszcie obstawił za tym pierwszym, ja natomiast nie jestem już niczego pewna, także sensu życia, istnienia Boga ani cen "Kinder Bueno".
Nie mogę nie wspomnieć także kilku słów o wspaniałej piosence Lucy, która do rymów częstochowskich miała daleko jak Peruwiańczyk do Krupówek. No, sporadycznie, przecież obcokrajowców ci u nas dostatek, zwłaszcza po Euro. Jeden fragment zniszczył mnie niczym samonaprowadzająca rakieta: "Ręką skrzywdził i porzucił/w morze jak butelkę wrzucił." Ja się pytam, po co szaleć na punkcie jakiegoś "Ja uwielbiam ją", skoro Internet kipi niczym wrząca grochówka od tak genialnych tekstów?! Niesmak pozostawiają jedynie ostatnie dwa wersy: "Niechaj ten,co to słyszał/imię w liście swe zapisał.(w waszym przypadku o komentarz)". Co to ma być - miejsce na reklamę? Jeśli tak, to ja poproszę o takie ogłoszenie: "Sprzedam tanio używane volvo. Przebieg 20.000km i trzy potrącone staruszki". Nawet Ci hojnie dopłacę za wielkie litery.

Bohaterowie i świat przedstawiony 3/10
Nie powiem, żebyś postaciom z mangi wyrządziła jakąś wielką krzywdę. Nie znaczy to jednak, że w trakcie czytania tego fanfika nie poszły w ruch walce drogowe, piły mechaniczne i zgrzytająca po tablicy kreda. Poza okrutną niekonsekwencją zaprezentowaną w siódmym rozdziale i trochę nijakimi charakterami, przedstawionymi w kilku krótkich częściach opowiadania, bohaterowie nie odbiegają od oryginałów. Jest z nimi jednak inny, ilościowy problem. Owszem, Lucy to mniej więcej Lucy, Natsu to Natsu, Mirajane to Mirajane. I na tym właściwie koniec. Happy został sprzedany do płockiego zoo, Gajeel do huty na Śląsk, a Gray robi za kostkarkę lodu do napojów w jednym z warszawskich KFC. Natomiast Dziab to już nie ta sama Dziab co kilka dni temu. Postacie są zrobione w porządku i swoimi zachowaniami nie wywołują częstych napadów epilepsji, jednak już sam świat został zaatakowany przez żarłocznego jamochłona. Jeśli kreacja Magnolii kończy się na nazwie miasta, istnieniem drogiej restauracji, ciemnego zaułku oraz rachunku wystawionym za zbitą wazę, to wygląda to gorzej niż Rów Mariański podczas zaćmienia Słońca. Opisy są, jednak jakimś nieznanym nawet Fairy Tail czarem ominęły one miejsca, a skupiły się na przedmiotach, najczęściej przypadkowych i nic dla fabuły nie znaczących. Świat przedstawiony funkcjonuje niczym wujcio Snape - ani on jest dobry, ani zły, tylko poza niedomytymi włosami zawsze było go za mało. Tak samo jest ze światem magów. Lecisz, skaczesz i kluczysz w historii zbyt często, dlatego na chwilę obecną nie wiem nawet, czy Leya i Lentoki doczekają się swoich pięciu minut w tym show, czy tak pochłonęła Cię guzikowa fantazja, że fanfik ewoluował w kulawego Charizarda.

Fabuła 0/5
Czy przyrzekasz być wierną towarzyszką Wtrąceniom Autora w Nawiasach? Czy nadal będziesz służyć Przypadkowi, a Twoje rozdziały opowiadań nie skalają się ani razu śladem Spójności? Czy będziesz używać memów internetowych nadaremno? Wreszcie, czy jako twórca obiecujesz, że jako Jedyne, Słuszne i Niezależne od Wszystkich Wątków Zakończenie przewidujesz romantyczny pocałunek Natsu i Lucy? Jeśli złożyłaś tę przysięgę, to przed NASĄ i resztą czytelników ogłaszam Cię "uciekającą panną autorką" jako wyraz hołdu dla Twego protestu przeciwko logicznym historiom i ciągom przyczynowo-skutkowym. Możesz pocałować swój monitor.
Między wątkami popylasz sprawniej niż Justyna Kowalczyk na swych nartach - pytanie tylko, czy nazywasz się Bjoergen i jesteś na tajnych wczasach w Polsce.  Standardowa teoria z grzybkami-halucynogenkami na przypływ weny niestety zaliczyła falstart i rypła w zaspę, bo to nie ten sezon. Co wspólnego mają ze sobą Lucy na kolacji z Lentokim, Len wyrzucający swe traumy z dzieciństwa, zbita waza, super-uber-śmiertelnie-trudny trening Lucy, zastraszana przez skrytobójcę Leya, guzi-świat i numerek z guzi-Natsu? O czym wreszcie jest ta historia i jaki ma tytuł, żeby czytelnik mógł mieć jakiekolwiek złudzenia? Moje DNA tak zafalowało w skupieniu, że o mały włos nie zmutowałam się w jeden, wielki, kościsty znak zapytania. Aż mi się zmarszczki na kciukach zrobiły od myślenia, taki zasięg złapał mój mózg! Aby można było coś nazwać fabułą, musi przedstawiać powiązane ze sobą sytuacje. Ani to fantasy, ani dramat obyczajowy, ani harlequin, ani mickiewiczowski poemat. Masz chcicę na wprowadzenie zupełnie rewolucyjnego pomysłu? Skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy zabieg niewłaściwie stosowany zagraża Twojej postaci lub czytelnikom. Ja dostałam czkawki.

Oryginalność 0/5
Fanfik był tak wystrzałowy jak westerny z Clintem Eastwoodem - aż mi skarpetki popękały z wrażenia niczym przestrzelone butelki po whisky. Były w nim tajemnice, mroczne wspomnienia, niebezpieczne sytuacje, momenty śmiechu, wzruszeń i uniesień... Ostatecznie nic z tego nie zrozumiałam i niczego wartościowego z lektury nie wyniosłam. As zawsze nam mówiła, żeby w tej kategorii zadać sobie kilka pomocniczych pytań odnośnie przyznania punktów. Zatem - czy sama chciałabym napisać coś w tym stylu? Niekoniecznie użyłabym słowa "chciałabym". Prędzej pasowałby tu zwrot "dałoby się lepiej", opcjonalnie "gdybym miała czterdziestostopniową gorączkę, a w majakach goniłaby mnie zielona krowa z trzema rogami, to tak". Zamiary z przedstawieniem miłości Natsu i Lucy były szlachetne niczym chęć oswobodzenia królewny Brunhildy, szkoda tylko, że okazała się starą, pryszczatą Niemką. Za dużo źle pojętej "oryginalności" to żadna dla opowiadania pociecha. Albo inaczej - fanfik był oryginalny poza skalę, bo jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak radośnie konstruowaną i tak przypadkową fabułą.

Poprawność językowa 1/10
Interpunkcja to fikcja większa niż cały ten fanfik. Prędzej uwierzę w paskowane pegazy niż w to, że nie znasz magicznego klawisza jakim jest spacja. Nie przyjmuję do wiadomości tłumaczeń, że to Twój styl pisania, bo to nic więcej jak chińska zasłona dymna. Włącz sobie dowolną stronę internetową i przyjrzyj się, jaka jest reguła pisania zdań. Odstęp po kropce, odstęp po przecinku, odstęp po myślniku, wykrzykniku, nawiasie i dowolnym innym paciarajstiwe, które dumnie zwie się znakiem interpunkcyjnym. Nie polecam wysyłać mejli do nauczycieli czy przyszłych wykładowców, bo zrobisz sobie tragiczną reklamę jako osoba piśmienna. Nie wspominając o Twoich fanfikowych zapędach. Wielokropki nie mają wiele kropek, chociaż tak wskazywałaby nazwa - mają zawsze trzy. Czy Ty dostajesz drgawek przy zbliżeniu palca do klawisza? A może na lekcjach też nie robisz odstępów między zdaniami? Pismo to nie konserwa, nie trzeba wszystkiego na siłę "przyciaśniać". Odpuszczę sobie wytykanie braku spacji, bo łatwiej byłoby mi pokazać, gdzie przypadkiem ona wpadła.
"-O!Zgodziłaś się.Przepraszam za tą elegancję,ale jestem przyzwyczajony.-uśmiechnął się zmieszany."
Brzydką elegancję ma Lentoki, oj brzydką. Powinno być "tę elegancję" - zawsze spójrz na rzeczownik, a nie na to, co Ci akurat przypasuje. "Uśmiechnął" z wielkiej litery, ponieważ wkracza narrator z opisem, który nie podkreśla czynności mówienia.
"Nasza matka,zamiast powiedzieć tego jednego słowa,rzekła coś innego.Powiedziała ,,ty,któryś stał się tyranem.Zgiń,przepadnij.Niech otworzą się wielkie wrota diabła,przywołajmy śmierć,niech swą kosą cię dosięgnie.Tak piękna muzyka tylko w twoich uszach(chodzi o Past Story) brzmi.Zwariujesz,nigdy nie będziesz(...).Niedopowiedzenia niech w twej głowie brzmią.Na wieki.On,który jest tyranem przepadnie....."-tak powiedziała."
Len powinien czym prędzej zapisać się na korespondencyjny kurs poprawnej polszczyzny, jednak rozumiem, że te wszystkie problemy z wypowiedziami są genetyczną spuścizną po kochanej mateczce. Zadaj sobie pytanie "powiedzieć - kogo? co? - słowo". Dalej jest już prosto. "Nasza matka, zamiast powiedzieć to jedno słowo, rzekła coś innego." I tu pojawia się problem zbzikowanej słownie mamci. Czy ona chciała zostać Kordianem w spódnicy? Pomińmy to, że Len zapamiętał jej szalony monolog super dokładnie, jednak w środku opowieści o poemacie matki musiał użyć wtrącenia o piosence z blogowego odtwarzacza oraz wielokropka w nawiasie dla pominięcia cytatu. Szaloną strukturą jest również samo przytoczenie słów matki: "Powiedziała (...) - tak powiedziała" . Wielokropek z pięciu kropek, be, do wyrzucenia. Na geny ciężko coś poradzić, ale niech wspomnienia Lentokiego będą jakieś bardziej przystępne dla czytającego.
"Wyciągnął sztylet i przebił ją wskroś."
I wskroś, i wszerz, i wzdłuż, i ukos, i piętę dziabnął. Mówi się "na wskroś", jednak jeśli chodziło o dramatyczny opis, trzeba było napisać: "Wyciągnął sztylet i ugodził ją w brzuch/między żebra/w klatkę piersiową." Sztylety raczej są nieporęczne do przebijania ludzi na wskroś - wiesz, duża gęstość organów, te wszystkie okropnie przeszkadzające w zabijaniu kości, długość narzędzia...
"-Co on na to?Wiedział,dlaczego znikałaś na noc,a rano wracałaś ubrudzona czerwoną wydzieliną?"
"Przecięła swój palec,po czym przejechała nim po zwojach,zostawiając czerwoną wydzielinę."
Ani razu w całym opowiadaniu nie wystąpiło słowo "krew" - zastanówmy się wspólnie nad tym zajmującym problemem. Czy stało się tak dlatego, gdyż to potworny, obrzydliwy wyraz ma tak okropne, sprasowane w czterech literach brzmienie? A może jest zupełnie odwrotnie, może to zwrot "czerwona wydzielina" daje plus dwadzieścia do mrocznego klimatu, od którego nawet coca-cola robi się ciemniejsza i bardziej zbąbelkowana?
"-Nieprawda!Jesteś młodsza,o rok!Nie rządź się tak.-powiedział oburzony chłopczyk-Mam 6 lat,ty 5.Nie możemy tak ciągle iść!Zrozum,nie jesteś zmęczona?Leya,słuchaj mnie!
Rzeczona Leya zatrzymała się i popatrzała z litością na brata."
Zaczynamy rozbebeszanie tego fragmentu! Zbędny przecinek po "młodsza", niepotrzebna kropka po "tak" (ponieważ narrator rozpoczął od "powiedział", więc bohater nie kończy kropką, a narrator zaczyna z małej litery), kropka po "chłopczyk" (bo narrator kończy wypowiedź), liczebniki piszemy słownie. "Rzeczona Leya" brzmi jak z aktu notarialnego, poprawniej byłoby "dziewczynka nazwana Leyą".
"Gdzie byłam?
Dlaczego się tu znalazłam?
Co z treningiem?
I czemu wszyscy w gildii mają....guziki zamiast oczu?!"
To już nie tylko Lentoki, ale i Lucy zaraziła się stylem mówienia od pewnej nadpobudliwej mateczki. Oszczędzaj entery, fanfik nabiera przez to tylko długości, ale nie objętości ani klimatu.
"-Em,nic mi nie jest.Po prostu nie mam swoich kluczy,więc trochę się martwię.Wiesz jaki jest wodnik.Zabije mnie gdy się dowie,że znowu zgubiłam klucze."
Wodnik w "Fairy Tail" to ona, na dodatek nazwa zodiaku to jej imię, więc powinno być z wielkiej litery. "Wiesz, jaka jest Wodnik."
"-Tak,rozumiem.Ale wiesz,możemy poszukać ich razem.-uśmiechnął się szeroko.(Wiecie,że jak Natsu się uśmiecha szeroko,to zamyka oczy?No to jest ważna teraz informacja). Zrobiło mi się lżej,gdy widziałam jego uśmiech.Przecież oczu nie było widać,a on zawsze.....ale po chwili cała magia prysła i znów poczułam się obco."
Droga Tanoshiku - czy to Ty sobie w nawiasie tłumaczysz scenę, czy uważasz czytelników za totalne kapucynki z Alzheimerem? Może nie załapią, kiedy dwa zdania później im się opisze, że Lucy przez chwilę nie widziała oczu Natsu i wydawało jej się, że rozmawia z tym z prawdziwego świata? "Uśmiechnął" z wielkiej litery, wielokropek do kastracji.
"-I co ja teraz zrobię?Wigilia jest za 2 godziny.....nie zdążymy zrobić wszystkiego na czas..-żaliła się autorka,obserwując wszystko swoim spokojnym wzrokiem."
Liczebniki słownie, a wielokropki trzeba pogonić poziomicą - jeden ma pięć kropek, drugi dwie, zatem i tak źle, i tak niedobrze. Pozdrawiam autorkę, która mimo swych żali potrafi przybrać prawdziwą pokerową twarz do każdej gadki.
"-Kuźwa,teraz mi tu krzyżówkami będziesz pierdzielić?Zwariowałaś,dziewczyno?!
-Mówisz zbyt nieładnie.Są święta,trochę kultury.-powiedziała pretensjonalnie Wendy."
I to jest właśnie różnica poziomów między Julcią, lat trzynaście, a Wendy, lat dwanaście. "Mówisz bardzo nieładnie" powinno być, zbędna kropka po "kultury".
"-Halo?...No cześć Mieciu......tak,wiem....kuźwa,czasu teraz nie mam na twoje problemiki.....tak,wyżywam się na tobie,a teraz słuchaj.........tak,kupię ci ten prezent...no...słuchaj,jest taka sprawa....tak,wykorzystuję cię......dobra,do rzeczy.Czy masz kontakt z naszą starą paczką?......to spytaj się ich czy mają teraz czas....tak,przed wigilią.......no wiem że to głupie z mojej strony.....no potrzebuję ich......załatwisz?.......to mi zadzwoń i powiedz,czy są wolni.....ale na chwilę,na wigilię wrócą....no....ok.....dzięki,Mieciu....tylko też przyjdź...no,na razie.-po czym się rozłączyła."
Najpierw myślałam, że to jakaś nowa interaktywna zdrapywanka, ale po kilku rowkach oraz prześwitach instalacji, które powstały po ścieraniu monetą, stwierdziłam, że nie tędy droga. W tym fragmencie jest więcej kropek niż w jakiejkolwiek uzupełniance, jaką Dziab miała nieprzyjemność rozwiązywać w swej długiej karierze angielskiego ćwierć-jepoła.
"Chwilę później zadzwonił jej telefon.Z prędkością chytrej babki,która sięga po 3 cytryny odebrała."
Myślałam, że jedynie ja na Opieprzu wycieram sobie papucie w słowo "profesjonalizm", wykorzystując w ocenach memy internetowe. A tu proszę, poważne fanfiki oparte na fantasy i chytre babki z Radomia. Dobrze, dobrze, zatajam fakty - to cytat ze świątecznego dodatku, więc szeroko macham ręką na takie mało interesujące wybryki. "3 cytryny" jako nazwa powinna być w cudzysłowie, przecinek po "cytryny".

Detal


Dodatki 0/10
Zacięty odtwarzacz, trzy zdania w zakładce "O blogu" oraz błędy w zakładce "Bohaterowie". Przykładowo Natsu nie "został przygarnięty przez Igneel", tylko przez Igneela. To imię się odmienia. Podobnie nie wiem, co miała znaczyć ciekawostka o Lucy o "utracie ubrań niemalże w każdej z serii". Seria jest jedna i nosi ona nazwę "Fairy Tail". Może chodziło Ci o przygody, misje, ewentualnie "arce", ale tak naprawdę Lucy gubi ubrania po każdej walce, ku uciesze męskich czytelników mangi. Rozśmieszyła mnie obecność charakterystyk Gray'a, Erzy i Happy'ego - najwięcej było ich w dodatkach świątecznych, a i to bez szału. We właściwej opowieści robią za wyrazy zapychające czas antenowy. O, nawet Leya i Lentoki mają własne charakterystyki! Bez szału, ale też bez linków do obrazków - ktoś jeszcze gotów pomyśleć, że to oryginalne projekty, a nie przykładowo takiego Vocaloida IA. Kłóciłabym się też, czy Leya ma białe włosy dzięki takiemu doborowi "zdjęcia". Po co Ci i archiwum bloga, i oddzielna zakładka na rozdziały? Nie masz pięćdziesięciu rozdziałów, żeby ktokolwiek mógł się w nich zgubić. Informacje parafialne też nie nastajają mnie optymistycznie - faktycznie, przepraszaj publikę, że nie komentujesz innych blogów, a sama piszesz fanfik na brudno i w pośpiechu. Minus dwadzieścia do wiary, że przykładasz się do poprawiania błędów i planowania fabuły.

Punkty dodatkowe 0/5

Suma: 6/60
Ocena: niedostateczna


Owszem, jak na blog pisany naprędce gdzieś między matmą a fizyką to jeszcze nie jest szczyt bałwaństwa. Uch, jak mi zimno... Ale czy coś tu nie wymknęło się spod kontroli? Czy zamiast powoli rozwinąć sytuację, nie chciałaś wysłać czytelników pośpiesznym kursem w kosmos od nadmiaru wrażeń? Mam dla Ciebie radę - porzuć wielorozdziałowe historie, a skup się na one-shotach, ewentualnie małych fanfikach. Masz tak dużo pomysłów, że to nie umie się pomieścić w jednym tytule i właśnie stąd wychodzą koszmarne błędy. Gdyby szósty i siódmy rozdział wykopać jako oddzielną historię, zakończoną banalnym "Lucy obudziła się we własnym łóżku, a obok na podłodze spał normalny Natsu", to ładnie zamknęłoby jedną, powtarzam, jedną przygodę. Właśnie te dwa ostatnie rozdziały zniszczyły całe opowiadanie. Choć było ono przeciętne, to rozumiem, że w tym wieku zaczynasz pisać i mistrzem od razu nie zostaniesz. Podobał mi się pierwszy rozdział, powolny, ale ładnie odwzorowywał oryginał. Gdybyś porzuciła rozdział drugi, a przeszła od razu do trzeciego, to fabuła zyskałaby na ciągłości. Pomyśl nad tym i życzę wystrzałowych fanfików za kilka lat.

Pozdrawiam!
Dziab

13 komentarzy:

  1. Chytra Baba z Radomia jak zwykle wszechobecna :P Już nawet zespół PSY dorobił się własnej przeróbki, więc taka fanfickowa wersja... W sumie, czemu nie? xD
    "Czy nadal będziesz służyć Przypadku, a Twoje rozdziały opowiadań nie skalają się ani razu śladem Spójności?" - Błąd zamierzony, jakiś ukryty sens, którego nie potrafię dostrzec, czy może moje nauczycielki myliły się twierdząc, iż "przypadek" w dopełniaczu brzmi "przypadkowi"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Memy są wszędzie, chociaż bardziej cieszyłyby mnie w parodii, niż fanfiku bardziej serio. Chytra Baba w wersji "Fairy Tail"? Może Juvia zabierająca Gray'a (nie powiem, że ze stołu)? :D

      Kurczę, może niespecjalnie zamierzone, ale przypadku też nie pomyliłam. W trakcie pisania często przekształcam zdania na lepiej brzmiące i mi się wyraz zapomniał XD Ale jak najbardziej to poprawię, więc tak, babol jak się patrzy. O ile As znowu nie zgłosi sprzeciwu, to ode mnie masz punkt!

      Niah, niah, widziałam rozdział. Dziab wpadnie lada chwila ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. "[...]są do bitki szybsi niż Sywester Stalone." Może to celowe, ale jak nie to podkreślam, że powinno byc Sylvester Stallone. No i źle wpisane punkty na końcu. Ale oprócz tego to tragedia! Nie znalazłam ani jednego malutkiego błędu, mimo czytania bardzo dokładnie, słowo po słowie. Kochani Oceniający, ostatnio odbieracie nam pracę :c! Ale cóż zrobic... Przynajmniej herbatka dobra :D! I ocena jak najbardziej też ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, zapomniało mi się wspomiec, że zmarszczki na kciukach od myślenia to absolutna wspaniałośc! Dawno się tak nie śmiałam :)

      Usuń
    2. Ołki, Sylwester wyskoczył mi z "Looney Tunes" i przegonił biednego Rambo XD Poprawiam, punkt. A jeśli chodzi o punkty, to musisz mi, Ester, jak ciołkowi wyjaśnić, o co chodzi, bo nie wiem, gdzie zbłądziłam. Pięć było za treść (opisy, dialogi i te rzeczy), jeden za poprawność, razem sześć na sześćdziesiąt, plus nieliczone w ogólnej punktacji dodatkowe.

      I nie mów, że nie ma ani jednego malutkiego błędu, bo potrafię w swoich żartach robić masę takich niecelowych, które tylko się kamuflują na ironię XD Przepraszam, przepraszam, ciężką macie ze mną przeprawę...

      Zmarszczone kciuki wdzięcznie pąsowieją za komplement. O, nawet dygnęły w stawie :)

      Pozdrawiam!
      Dziab

      Usuń
    3. Z tego co ja widzę to jest tak: pięc za treśc, jeden za dialogi, jeden za opisy, trzy za świat przedstawiony i poprawnośc jeden. Chyba, że nie bardzo ogarniam punktację to przepraszam.
      No, kciukom się należy ;)

      Usuń
    4. A, no właśnie taki to bidny system opieprzowy ^^" Pod kategorię "Treść" wliczają się "Dialogi", "Opisy", "Świat przedstawiony i bohaterowie" oraz Fabuła". W "Treści" zawsze wpisujemy podliczone punkty z tych czterech kategorii jako całość (tak dla łatwego ogarnięcia liczenia), bo samych notek nie oceniamy. Dlatego wychodzą takie nieścisłości. Niemniej dobrze, że poruszyłaś taką kwestię - widocznie musimy porzucić pisanie punktów przy "Treści", bo się czytelnicy gubią. Także nic nie szkodzi i choć punktu nie będzie, to bardzo dobrze, że napisałaś! :D

      Pozdrawiam!
      Dziab

      Usuń
    5. Ooo, tak to działa! Dziękuję za wyjaśnienie :D Rzeczywiście, można by tam nie pisac bo trochę myli, chyba, że to tylko ja taką gapą jestem ;)

      Usuń
  3. Dziab, masz maila, jak coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiem, uśmiałam się przy tej ocenie :) Z wieloma rzeczami się tutaj zgadzam, niektórych rzeczy sama nie zauważyłam czytając ów bloga xD

    Jak tak teraz pomyślę, to jestem ciekawa jak wyglądać będzie ocena mojego bloga 0.0
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chan Lee, nie wpadaj w panikę, proszę XD Niestety, musisz mi wybaczyć, ale z uwagi na to, że zaczyna mi się sesja, nie będę w stanie szybko napisać oceny Twojego bloga (bo pisać oczywiście będę, ale jako "chwilę rozrywki" w przerwie nauki). Z drugiej strony możesz to doskonale wykorzystać! Zerknij raz jeszcze na swojego bloga, co uważasz za podejrzane - popraw, może znajdź jakiegoś miłego wafla, który pokazałby Ci najbardziej rażące błędy. Ucz się na błędach innych autorów.

      No bo za taki szablon Ci mimo wszystko zera dać nie powinnam. Takie gagatki jak ten u Tanoshiku zdarzają się bardzo rzadko.

      Pozdrawiam!
      Dziab

      PS. Ładny Gil w avku ;3

      Usuń
  5. Dziękuję za ocenę,madame Dziabara!
    Jeśli chodzi o szablon,to właśnie na niego czekam xD.
    Jeśli chodzi o treść,to zrobię tak,jak mi radzisz!
    Dziękuję za szczerość ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, jeśli pomogłam i będę mocno trzymała kciuki o to, żebyś była jak najlepsza :) Masz fajną bazę jeśli chodzi o te siedem istniejących rozdziałów - nic tylko podpicować jak wysłużoną furę i zdobywać nowych fanów!

      Pozdrawiam!
      Dziab

      Usuń