Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


poniedziałek, 28 października 2013

(820) deus ex machina

Poniedziałek z Zoltanem i Machiną. 

Estetyka 

Wrażenia estetyczne 5/10 
Deus ex machina” - bóg z maszyny. Brzmi ładnie, ale mnie kojarzy się z rozczochranym publicystą, pisarzem i prezenterem telewizyjnym Giorgiem Tsoukalosem i jego teoriami o starożytnych kosmitach i ich wpływie na nasz cywilizacyjny i ewolucyjny rozwój. Skoro odnalazłem trop, to teraz muszę tylko poszukać ich śladów. Może są tu linie jak na Płaskowyżu Nasca, może megality z Carnac albo chińskie piramidy, do których dostępu broni Pekin. Nie? Szkoda, byłem tak blisko rozwiązania zagadki wszechświata. 
„Deus ex machina” to dobry adres dla bloga i całkiem niezły tytuł dla jakiejś powieści. Od razu sugeruje, że autor ma już za sobą podstawowy trening organu myślotwórczego, jakim jest mózg. Niewiele tekstu musiałem przeczytać, by odkryć, że autor przewrotną duszę w ciele nosi, a adres strony zmienia się w zależności od jego potrzeb i sytuacji. „Deu sex machina” to napis na koszulce, którą można było dostać od autora pod warunkiem, że się ma biust. 
Łaciński termin i wszystko, co się z nim wiąże oraz, co może się z nim skojarzyć, wprawił mnie w swego rodzaju ekscytację, wręcz podniecenie. I kiedy kliknąwszy odnośnik „o autorze”, otworzyła się strona, a mym oczom ukazało się zdjęcie i opis twórcy bloga – w wieku zbliżonym do mojego – para ze mnie uszła. Boże, pomyślałem, czym godzien? Czy zdołam ogarnąć temat? Czy może okaże się, że wiedza moja zbyt mała, a kompetencje zbyt niskie. Zakasałem jednak rękawy, poprawiłem gutrę, bo trochę dzisiaj zimno, i z kubkiem grzanego mleczka postanowiłem zabrać się do roboty. Odpaliłem stronę główną, zerknąłem na wysmarowany wielką czcionką tytuł i uśmiechnąłem się, czytając napis pod nim: „Uczcie się pływać, bo modlę się o deszcz”. Pod tą groźbą czy zapowiedzią znajduje się rycina przedstawiająca wygnanie z raju. Wszystko utrzymane w surowym, spartańskim klimacie bieli i czerni doprawionej odrobiną pikanterii w czerwonym kolorze. 
Niczego więcej bym się nie spodziewał, niczego więcej nie dołożył i nic więcej nie zmienił, powinienem napisać, by przypodobać się autorowi. Ale ja mam wręcz wrodzoną awersję do bieli, która kojarzy mi się z zimnem, higieniczną czystością i zapachem chloru. Cóż... nie mogę mieć wszystkiego, a to w końcu blog Kuby, a nie mój. 
Dzięki tej bieli przejrzystość jest na najwyższym poziomie, dostępność postów również bez zarzutu, a że jest tak czysto i sterylnie to nawet plus... bo widzę, że treść o wiele więcej wnieść może niż wrażenia wizualne. Dzisiaj wszystko musi być pięknie podane, kolorowe, krzykliwe, głośne, nagie, a w środku puste. Przeto w myśl tego, co obecnie modne, proponuję Ci, autorze, zmianę szablonu. W tle dwie nagie kobiece piersi – żeby było bardziej mniam, to niech będą mokre, taka prysznicowa akcja – między nimi treść. Tą zaś przejmować się nie będziesz musiał, bo sutki wszystko załatwią. Nie? Nie podoba Ci się ten pomysł? Dobra, cofam wszystko. Zostaw tak, jak jest, bo jest dobrze. Wolę czytać inteligentne teksty, niż dostawać oczopląsu i ślinotoku. 
A teraz zagadka. Co należy zrobić, by przed domeną „pl” nie pojawiał się napis: blogspot, blog, bloa czy inne? Tak tylko wspominam, żeby nie było, że nie zauważyłem. 

Treść 15/25 
Jest tak: nie wiem, czy masz, autorze, jakieś specjalne życzenia co do tej kategorii. Odnalazłem tylko ostrzeżenie, że blog jest przeznaczony dla osób pełnoletnich. No zobacz, jak się składa. To mi się trafiło... O, człowieku, nie będzie łatwo. Bo widzicie... zawsze mam problem z tego typu blogami. Taki refleksyjny pamiętnik, który ciężko gdziekolwiek upchnąć to zmora oceniających. Po pierwsze dlatego, że tworzone są z oczywistej potrzeby wygadania się. Po drugie, bo często opowiadają o ważnych dla autora sytuacjach z życia, nierzadko intymnych. Po trzecie zawierają przemyślenia i opinie, z którymi nie zawsze oceniający musi się zgadzać – a gębę na kłódkę trzeba trzymać. Powinienem opisać pięć losowo wybranych postów, ale wyjątkowo odstąpię od tej reguły i po prostu ogólnie omówię całą dostępną treść. Wiele postów zablokowanych jest hasłem, bo zapewne dotyczą spraw prywatnych autora - takich, którymi nie chce dzielić się z czytelnikami. Owe hasło udostępnia tylko wybrańcom. 
Treść podzielona jest na kategorie. „Bazgroły” to skromne określenie całkiem niezłych rysunków, poważnie jestem pod wrażeniem. Machina własnymi łapkami takie cudeńka tworzy i aż dziw, że żaden akt się tam nie znalazł. Naga prawda ukrywa się w szufladzie? 
    „Moje, poza światem” to kategoria, do której autor przypisał dwa wiersze, prolog własnej powieści i jej fragmenty – niestety, niedostępne bez hasła. O wierszach mogę powiedzieć tyle, że czytywałem lepsze, ale mam świadomość, że poezja nie jest dla każdego. Nie imputuję, że są złe, raczej, że nie wzbudzają we mnie żadnych emocji, a przynajmniej nie robi tego ten drugi pod tytułem „Azyl”. To słowo kojarzy mi się z miejscem spokoju, bezpieczeństwem, a wiersz sugeruje raczej uwięzienie, przytłoczenie sprawami doczesnymi. O wiele lepiej czyta mi się „Zanim zniknę”, może dlatego że mowa w nim o gwiazdach i wyczuwa się jakąś tęsknotę, melancholię. Przecinki trochę „kulawią” teks, bo znajdują się w miejscach, w których nie powinno ich być, albo nie ma ich wcale. Zabieg pominięcia interpunkcji jest dopuszczalny w poezji i pozwala czytającemu na dowolną interpretację tekstu, ale, kolego, albo wóz, albo przewóz. Nim nauczysz się biegać, spróbuj chociaż raczkować, a na bycie Różewiczem masz jeszcze czas. W obu wierszach mogłeś z czystym sumieniem pominąć interpunkcję, bo nie ma w nich zdań, których sens zatraciłby się bez przestankowania, ale ja radziłbym jednak ją zachować. 
    Jest tu jeszcze prolog, zapowiedz, czy jak to nazwać, powieści „Lazarus”. Napisałem do Machiny, żeby do tej jednej części bloga udostępnił mi hasło, ale odpowiedział, że nie chce, aby ten blog był oceniany przez pryzmat powieści – szanuję to i rozumiem. 
Sam prolog jest napisany bezpośrednio do czytelnika i odwołuje się do jego wyobraźni. Narrator prosi by wyimaginować sobie, że jest się małą dziewczynką, która bawiąc się klockami, tworzy cały świat i ożywia go – bo jest bogiem. Sama idea powieści zapowiada się ciekawie, ale z tak krótkiego fragmentu, który z powieścią - poza ideą - nie ma nic wspólnego, ciężko cokolwiek wywnioskować. Dlatego pozostawiam ten temat. 
    Osiemdziesiąt trzy wpisy umieścił Machina w „Niecodzienniku” i nie ma się co dziwić nazwie, bo przecież nie codziennie umieszcza się posta na blogu. Znajdziecie tu wszystko, od pobieżnych opisów życia „młodego wilka”, poprzez polecane i niepolecane, lubiane i nielubiane przez autora filmy, książki, muzykę, do wywodów prawie filozoficznych. Jak przystało na człowieka, który pod nosem mleka już nie ma, a do piersi przytula się tylko w jednym celu, autor ma ugruntowany światopogląd i zdanie swoje potrafi wyrażać w składny i przyswajalny sposób. Zdarza mu się nawet pisać o rzeczach, nad którymi ja sam się jeszcze nie zastanawiałem. W „Byliśmy młodzi, o coś nam chodziło” Kuba porusza temat ogólnoludzkiej znieczulicy, niemej aprobaty i poczucia bezsilności. Teks jest konkretny i prosty w odbiorze, ale zmusza do zastanowienia, przynajmniej mnie. Ma też Kuba ciągutki do jadu sączenia i najzwyklejszych w świecie głupot wypisywania. Do buntu i wybijania szyb nawołuje, a o ostrzeżeniu, które na opakowaniu znaleźć się powinno, zapomniał. Masz Ci zatem, ode mnie dla Cię. „Przed zastosowaniem kostki brukowej, skontaktuj się z prawnikiem, bądź znajomym Policjantem, celem skonsultowania, gdyż zastosowanie wyrobów betonowych może grozić uszkodzeniem ciała, karą materialną lub więzieniem”. Młodzież należy uświadamiać, że nie wszystko, co fajne, jest zdrowe. Ale cóż... Machina kaganka wiedzy nieść nie zamierza i co do jednego może być pewny – reprymendy Wuja na FB nie dostępne, bo nie odmówił i „maszeruje naprzód”. On wiedzieć będzie „o co kaman”, a ja rozwodzić się zanadto nie zamierzam, bo delikatnie mówiąc, mam problem z jego blogiem. Zdania jestem, że dla faceta, takiego jak ja, strona owa nie jest przeznaczona, a przynajmniej ja nie znajduję w niej nic, co mogłoby mnie pochłonąć. A może po prostu wkurza mnie fakt, że można tak otwarcie i bez skrępowania pisać o tym, co się czuje. Panny, laski i laleczki wszelkiego wieku i rozmiaru biustu znajdą tu to, czego od własnego faceta nie usłyszą, więc pod pewnym względem strona jest wartościowa – pokazuje, że mężczyzna też ma uczucia, a nie tylko popęd płciowy. Coś jest ze mną nie halo i jeśli się zaraz nie zamknę, strumienie bzdur wypłyną spod mych palców. Basta! 

Oryginalność 2/5 
Czy można oceniać czyjeś życie w kategorii: oryginalne i nieoryginalne? Jakie mam prawo napisać, że uważam taki blog za nieciekawy czy mało inspirujący tylko dlatego, że takie strony stały się dzisiaj swoistym społecznym psychiatrą dwudziestego pierwszego wieku? To, co dla jednych jest zajmujące, innym wydaje się nudne. Co jedni kochają, inni nienawidzą. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, pytanie tylko, czego szuka. Zrozumienia, wyjaśnienia, może wskazówki lub taniej rozrywki. Cudze życie zawsze jest ciekawsze, cudze problemy bardziej zajmujące, a myśli bardziej poskładane lub odwrotnie, bardziej rozpiep... Sięgam myślą wstecz, by przypomnieć sobie, czy miałem okazję oceniać blog, którego autorem był mężczyzna, jakikolwiek mężczyzna. Odpowiedź jest prosta - nie. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z takim tworem, więc siłą rzeczy powinienem uznać go za oryginalny, ale... nie szczególnie jestem zachwycony. Zrozum, proszę, ja po prostu nie mam biustu. Czyżbym czwarty raz wspomniał o tej części kobiecego ciała? 

Poprawność 7/10 
Perfekcja chyba nie leży w naturze Kuby, lubi ład – to widać po stronie – ale pewne niedociągnięcia w interpunkcji zdradzają jego ciągutki do niechlujstwa. Pomylić się w zawiłych zasadach to jedno, ale pomijać przecinki w miejscach oczywistych to drugie – tego tolerować nie będę. Gdybym tylko wychwalał, to nie byłbym sobą, dlatego przytoczę parę kompromitujących cytatów, coby nie było, że Kuba ma u mnie jakieś „chody”. 
„Wiele znajomych osób pyta mnie po co tam, na Woodstock, do brudu jeżdżę[,] skoro nie interesują mnie koncerty”. 
„Cóż, jeżeli odpowiedź „dla klimatu” nie jest odpowiednio satysfakcjonująca to dodam również do tego „by siać chaos”, co można odebrać dwuznacznie, ale skłaniać się należy ku rozumieniu dosłownym”. - Cóż, jeżeli odpowiedź „dla klimatu” nie jest odpowiednio satysfakcjonująca, to dodam do tego również „by siać chaos”, co można odebrać dwuznacznie, ale skłaniać się należy raczej ku rozumieniu dosłownemu. 
„[...] abym wiedział[,] z jakim stadkiem przyjdzie mi się zmagać [...]”. 
„Czuję się trochę zaszczuty przez życie, jak pies bity przez sadystycznego właściciela. Gdy nagle okazuje mi ono trochę dobroci[,] to jestem nieufny, boję się, że tylko mnie wabi[,] żebym podszedł bliżej i dał sobie sprzedać solidnego kopniaka. Kiedy widzę szczęście[,] zawsze dopatruję się w nim ukrytego haczyka i sprytnie rozłożonej pod listowiem żyłki, bo jeżeli czegokolwiek się do tej pory nauczyłem, to tego, że nic nie spada z nieba za darmo”. 
„Wszystko[,] co miało znaczenie[,] wydaje się być na swoim miejscu”. 
„Zbyt bardzo się w tej szarości nurzają, aż w końcu, z czasem, sami stają się szarzy – puści i nijacy”. - Ciekawe połączenie "zbyt bardzo". 
„[..] w te gorsze dni, kiedy panowanie nad sobą wydaje się zbyt czynnością zbyt męczącą”. 
„każdego z osobna poprosili się o wylegitymowanie się” 

Detal 

Dodatki 6/10 
Głównym i najważniejszym dodatkiem na tej stronie są zdjęcia i prace autora. Niektórym, zwłaszcza zdjęciom, daleko do ideału, ale kto by się tym przejmował. Chętnych do podziwiania z pewnością nie zabraknie. Ja sam, przyznaję, też oczęta swe na nich zatrzymałem, aż mnie autor poraził widokiem, nie powiem przyjemnym, lecz bardzo intymnym. Jestem lekko zażenowany, bo przeczytawszy zapiski autora i poznawszy go trochę, jak intruz się czuję. Rozumiem, że Ona wie, iż jej półnagie zdjęcia na Twoim blogu dumnie goszczą? Trochę się zrobiło dziwnie, ale żeby nie było, że mnie to miejsce między dużymi palcami u nóg swędzi, to zajmę się układem. Tu jest klasycznie, po lewej treść, po prawej reszta, a wszystko wydzielone czarnymi liniami. Te linie to kolejny, wręcz niezbędny dodatek. Dzięki nim rozlazłe myśli Machiny trzymają się kupy i jego laski du... Boże, głupawka mi się włączyła, bo zaczynam rymować. Autor jeszcze gotów mnie odnaleźć i po pysku mi natłuc, co mi się bez wątpienia należy. Blogowi zaś mały retusz by się przydał, bo jeśli jeszcze kilka zdjęć autor tu upchnie, to mu się prawa kolumna strasznie rozwlecze, a dodać muszę, że już jak Masaj wygląda, który krowy wypasa, na jednej nodze stojąc. Czy on jest biedny, czy bogaty, tego osądzać nie będę. Może zamiast tych wszystkich kolorowych okienek umieścić odnośnik do Instagramu, bo przecież aż tak długich postów nie piszesz, żeby to zgrabnie wyglądało. Z każdym miesiącem rozwlekać się też będzie Archiwum, w którym wciąż przybywa zawartości. Dlatego lewa strona bloga jest uboga i pusta, a wystarczyłoby upchnąć pod nią wspomniane już zdjęcia. Ups, zwracam honor, jam to zawinił, zapisując sobie w ulubionych jedynie jeden post, przez co strona wyglądała tak „kalecznie”. Na głównej wyświetla się aż sześć postów, więc Masaj ów na lewej nodze stoi. Teraz prawa strona świeci pustką, tak źle i tak niedobrze. Może ustaw dwa wpisy na stronie. 
Na uwagę zasługują też „rodzyneczki” w postach, czasami zdjęcia, czasami filmy lub pliki audio. Jedne mają w sobie głębszy przekaz, inne cieszą golizną. Jako że miałem ubaw przy paru z nich, chyba dlatego że nie jestem maniakiem przekopywania Internetu w celach rozrywkowych, punkciki poszybowały w górę. 

Dodatkowe punkty 0/5 
Dzień dobroci dla blogerów był trzydziestego pierwszego sierpnia, a charytatywnie ta ja wspomagam kopanie studni w Afryce i kształcenie dwójki czarnoskórych dzieci. Salam. 

Punktacja: 35/60 
Ocena: dobra 

3 komentarze:

  1. Jak zawsze Zoltan niezawodny w dostarczaniu rozrywki :D Wyborna ocena! Ale żeby nie było zbyt pięknie ;p
    "Niewiele tekstu musiałam przeczytać [...]" musiałem...?
    "czy maiłem" miałem
    Pozdrawiam i miłego wieczoru :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, te Twoje dociekliwe oczęta. Hańba mi! Masz Ci, niewiasto, te dwa punkty, boś je słusznie zdobyła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słowo się rzekło, dwa punkty dla Ester.

    OdpowiedzUsuń