(dzień jak co dzień, co, córka?)
Część I: Treści
Tak właśnie prezentuje się Twój spis treści. Upiekłam dwie pieczenie na jednym ogniu: ułatwiłam sobie nieco życie i przy okazji popisałam się, że umiem zrobić skrinszota. Więc każdą kategorię omówię, powybieram ciekawsze posty (znowu podwójna treść: informuję czytelników, co będę robić, i jednocześnie imputuję, że są mniej ciekawe posty. Ta dwuznaczność mnie zabije kiedyś).
Mój ksiądz (znaczy nie, że mój) kiedyś powiedział, że kto ma po kolei w głowie, ten robi zadania na sprawdzianie po kolei, a kto ma nie po kolei, to nie. Więc jedziem od kategorii pierwszej.
Książki:
Coś tam sobie czytujesz, ale wszystkie książki, pomijając „Kod Leonarda da Vinci”, są bardzo mało znane. Nawet nie kojarzę tytułów. Tej pozycji nie czytałam, obecnie zabieram się za „Inferno”, a do przeczytanych zaliczam „Anioły i Demony”. Więc co nieco o autorze mogę powiedzieć, dlatego to właśnie tę recenzję wybiorę. Jedna mała uwaga, bo potem zapomnę: używaj polskich cudzysłowów. Polski cudzysłów otwierający jest w indeksie dolnym. Prowadzisz bloga literackiego i ociupinkę nie godzi się takiego byka strzelać w każdym poście. Post bardzo estetycznie wygląda. Miło zobaczyć okładkę książki, nie wiem, po co komu data wydania i liczba stron, to szczegóły na stronę wydawnictwa, a nie do recenzji, ale uznam to za pełen profesjonalizm z Twojej strony. Prezentujesz krótki opis fabuły, potem fenomen Browna w kilku zdaniach. Osobiście uważam, że Brown za mało udowadnia, za dużo bajdurzy, ale temat wybrał gorący jak zwycięzca ostatniego „Big Brothera”, to i szum medialny się zrobił, i książka się sprzedaje, i ludzie czytają. Recenzja jest za krótka. Ocena Twego bloga, do tego momentu, jest dłuższa, a jeszcze nic konkretnego nie napisałam. Nie napisałaś nic od siebie o tej książce. Dokładnie cztery zdania wyszły od Ciebie. Nie rozumiem takich zabiegów jak pisanie, iż fabułą jest bezsensowna, a potem kryjesz się za stwierdzeniem, że nie będziesz zdradzać szczegółów. Wiesz, tak po prawdzie, to można się zastanowić, czy w ogóle książkę czytałaś. Cały materiał na tę recenzję można było spisać z tylnej okładki. A ja po prostu nie umiem uwierzyć, że ktoś czyta sześćset stron i ma do napisania cztery zdania na ten temat. Patrz, jak ja się rozwlekam. Czasami też coś mieszasz: „Fabuła książki jest momentami lekko (jakby to delikatnie nazwać?) bezsensowna”. A linijkę dalej: „Warto się z nią [książką] zapoznać, chociażby dla zaskakującej fabuły”. Niby bez sensu, nie wiadomo dlaczego, ale jednak zaskakująca, też nie wiadomo dlaczego. Może jeszcze jakąś inną recenzję przejrzę, bo ta należy do tych nie do końca udanych.
Zerknęłam do posta „Kryminalna jesień”, bo co jak co, ale kryminały nie są mi obce. A tam kilka zdań o jesieni i przygotowałaś dla czytelników przegląd kryminalnych nowości. Kilkanaście książek, linki do stron wydawnictw… to ja może dalej przejdę. Do trzech razy sztuka.
Trafiłam na recenzję „Wintercraft”. I chyba pora zostawić te książki. Dziewięćdziesiąt procent tekstu to streszczenie, siedem zdań Twojej opinii, która nic nie wnosi. Przypadła Ci do gustu. Ano fajnie. Ale dlaczego?
Książki to nie najlepsza część tego bloga, a to przecież główny temat. Nie wystarczy wkleić ładnej okładki i napisać o treści, recenzja to coś całkiem, całkiem innego.
Jeśli nie książki, to…
Filmy:
O, widzę pozycję idealną dla mnie. W sensie, że chodzi mi o tytuł filmu! Brzmi on „Jak zostać królem”. Już tradycyjnie - tak jak przy książkach - mamy plakat filmowy, garstka informacji o filmie rodem z Filmwebu i dalej już recenzja. Recenzja nadal nie ma odpowiedniej konstrukcji. Na kij wszystkim wielgachny akapit, który opisuje film? Winno się znaleźć parę zdań, żeby czytelnicy wiedzieli, o co chodzi. W zasadzie o filmie - z własnej perspektywy - nie napisałaś nic. Fajnie, że zagrała tam Twoja ulubiona aktorka, też ją lubię,
a jej nazwisko w innej roli zapisałaś źle (szczegóły dalej). Nawet skrytykowałaś jedną rzecz, czyli brak szczegółów w filmie. I tyle. Sztucznie zapychasz tekst opisem fabuły, dodasz trzy zdania od siebie. Do tego zwiastun filmu i jakaś zagadka. Tak za bardzo nie wiem, do czego zmierzasz. Ani to recenzja, ani dodatek do zwykłej notki. Kolejny film to „Skóra, w której żyję”. Znowu lejesz wodę o filmie i to jeszcze tak suchym stylem… wody, dajcie mi wody. Mam wrażenie, że nie piszesz tego sama, tylko robisz rundkę po opisach z kilku stron i sama tworzysz na ich podstawie. Trochę o tym filmie przeczytałam i w co drugiej recenzji występują słowa „zabawa w boga”. U ciebie również. Napisałaś „Klimat, w jakim jest utrzymany cały film; zaskakująca fabuła, złożone postacie, przesłanie i wyśmienita gra aktorska. To tylko niektóre zalety tego wspaniałego dzieła”. Wyśmienita gra aktorska? Wspaniałe dzieło? Bardzo wyszukane przymiotniki, które mówią nam tyle, co nic. Denerwuje mnie Twoja skłonność do monosylabizmu. Do braku argumentów. Czasami też stosujesz dziwną punktację. Raz przyznajesz filmowi sześć na sześć, innym razem sześć na dziesięć. Powinnaś zdecydować się na jedną wersję. Recenzji mam powyżej uszu, daję szansę ostatniemu postowi w tej zakładce, czyli „3D czy 2D?”. Krótka rozprawka, dlaczego 2D jest raczej lepsze niż 3D. Stwierdziłaś, że reżyserzy skupiają się na efektach, zapominając o treści. W głowie mam wiele filmów 2D, które porażają mnie swoją beznadziejnością. Wydaje mi się, że nie ma reguły, że 3D oznacza tylko masę efektów i zero przesłania. Zresztą uparcie piszesz o tych głębszych treściach. Nie każdy film musi i nie każdy powinien je zawierać. Czasami widuję zabawne komedie, z których nic konkretnego nie wyłania się, a są świetne i kultowe, i cytowane przez piętnaście lat na Kwejku. Myślę, że zawartość filmu, czyli ten Twój przerost formy nad treścią, nie ma z 3D nic wspólnego i nie od tego zależy. Napisałaś notkę nie na temat. Jeśli opisujesz różnicę 2D i 3D, to skupiasz się na efektach, a nie na treści, bo ona nie ma nic wspólnego z techniką, jaką film został wykonany. To dwie różne bajki.
Książki i recenzje podsumowuję bólem głowy. „My Loggorhea”, czyli mój słowotok. Jaki słowotok? Słowotok to ja w tej ocenie urządzam. Pięć zdań na jakiś temat to kpina, a nie słowotok.
Skoro nie filmy, to może…
Życie:
Bello, Bello, Bello. Przyznam szczerze, że na Twoim blogu bywałam kilka razy. Były takie dni, gdy byłam ciekawa (czytaj: znudzona doszczętnie) i przeglądałam moje blogi w kolejce. I trafiłam na posta, który mnie do reszty zbulwersował: „Przetestuj swoją tolerancję”.
Nosz do jasnego, skrzydlatego motylka. Co jak co, ale wbiłaś mi szpileczkę między oczy. Tym postem pogrzebałaś moją sympatię do Ciebie (albo może inaczej: brak uczuć w stosunku do Ciebie, bo nigdy nie nastawiam się ani negatywnie, ani pozytywnie do bloga, tylko oceniam) i zdenerwowałam się trochę. Wiesz, jak to jest. Twoje akwarium, Twoje rybki. Gdybyś napisała, że co tydzień modlisz się na chodniczku w łazience, twarzą w kierunku Warszawy, to pewnie bym się uśmiechnęła pod nosem i skomentowała to jakoś. Ale ja nie mogę przeboleć i mam straszny ból d-PTASZEK-upy, że napisałaś o mnie tak: „Ja jednak znam Ciebie lepiej. Uwierz. Ty wcale nie jesteś tolerancyjny. Jesteś pełen uprzedzeń niczym osiemdziesięcioletnia Pani Halinka z drugiego piętra, która krzywi się na widok faceta z kolczykiem w uchu. Tak w zasadzie to twój mózg funkcjonuje w zbliżony sposób co rozum Hitlera”. No to lecimy z tym koksem. Pani Halinka, notabene, to moja sąsiadka, bardzo porządna kobieta, fajne ma auto, w ogóle Ople są fajne, ale nie miało być o Oplach, tylko o tych wierutnych bzdurach, które napisałaś. Są takie rzeczy, których ktoś z nas może się wyrzekać, zaklinać, że ich nie ma, ale nic to nie da, bo każdy z nas znajduje się w ich posiadaniu. Jest to na przykład mózg - u niektórych bardziej lub mniej, lub w ogóle nie rozwinięty - ale jeśli studenci medycyny nie wyciągnęli Ci go przez nos po ostatniej imprezie, to go masz i koniec kropka. A tolerancja to już głębsza sprawa. Niektórzy w ogóle są przewrażliwieni na wszystko, innym zwisa i powiewa cały świat. Więc dlaczego mówisz, że znasz mnie lepiej? Sama się do końca nie znam, ciągle szukam swoich priorytetów, zmieniam lub utwierdzam się w poglądach. A Ty przeleciałaś przez całe skomplikowane procesy, które zachodzą w człowieku, jak gołąb przez rynek Krakowa, któremu w zasadzie lotto, komu narobi na głowę. Mocno mi nie w smak, że jestem jak pani Halinka, która się krzywi na widok kolczyka u faceta. Zresztą to w dzisiejszych czasach nie jest już żadna dewiacja, ludzie, bez przesady. Ale z tym Hitlerem to wyskoczyłaś jak Hans Kloss z kałasznikowem zza krzaka. Że jak? Że mój mózg funkcjonuje jak mózg Hitlera? Czekajcie, czekajcie… co to było o tym Hitlerze na historii… że był antysemitą? Ludobójcą? Że popełnił samobójstwo? No, już pędzę zabić wszystkich w promieniu kilometra i rzucę się pod pociąg, tyle zobaczycie córkę. Bello, napisałaś: „Jednak naukowcom z Harvardu to już chyba zaufasz?”. No… jakby Ci to powiedzieć… nie. Naukowcy z Harvardu nie są dla mnie żadnymi wzorami, wyroczniami. Ostatnio czytałam o hodowli ludzkich komórek dla ludzi, którzy zostali poparzeni i ich skóra nie jest się w stanie zregenerować. Inny artykuł mówił o nowoczesnej metodzie drukowania narządów. Takie rzeczy zmieniają świat, ratują ludzi, czynią dwudziesty pierwszy wiek wiekiem wielkich odkryć, a Ty wyskakujesz z jakimś testem, gdzie mam klikać na jeden przycisk, jeśli to twarz białego człowieka, na drugi, jeśli to twarz czarnoskórego. Potem te przyciski się zmieniają, Tobie się wszystko myli i wychodzi Ci wynik, że jesteś nietolerancyjny. To nie test na tolerancję, tylko na szybkie decyzje. Kolejnym postem jest „Z przymrużeniem oka”. Czytałam go już gdzieś, ale gdzie… No tak, w końcu jestem jurorem w konkursie Prozaików. Nadesłałaś tam ten felieton. Który podoba mi się jeszcze mniej niż ten tekst o tolerancji. W felietonie poruszasz kwestie:
Po pierwsze Euro, z naciskiem na mecz z Anglią, który się nie odbył, bo na stadionie była woda. Fajnie tak siedzieć i krytykować, i mówić, że ZAPOMINAMY o tak błahych sprawach, jak zamknięcie dachu. Ja byłam na bieżąco z całą sytuacją i sprawa była bardziej skomplikowana niż ewentualna skleroza organizatora. Serio, serio.
Po drugie Eduardo Cullen. Osobiście nie rozumiem tej nagonki na całą sagę Meyer. No ba, że to nie jest Dostojewski. Ani nawet pierwszy lepszy pisarzyna. Blogowe opowiadania są czasami lepsze, czytywałam takie, serio. Ale kto ma prawo krytykować mnie za to, że czasami po męczącym tygodniu zamiast zacząć oglądać filmy tak głębokie, że dna nie widać, wolę zobaczyć coś zabawnego, odmóżdżającego. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że Bella i Edward są… intrygującą parą. Dobra, oglądałam to w nadziei na chłopaków bez koszulek. Przyznaje się. Jednego tylko nie rozumiem. Piszesz, narzekasz, że znowu w TV saga „Zmierzch”, że znowu zasiadasz z kubkiem i kocykiem w kratę i oglądasz. Ach, jakie to nudne. No to po kiego oglądasz?
Po trzecie polityka, czyli kącik kogoś, kto gdzieś coś tam usłyszy i wypina dumnie pierś, myśląc, iż polityka to jego koziołek. Eee, konik się znaczy. Wspominasz o „Baraku”, którego ZNOWU wybrano na prezydenta. Bym sobie dała pociachać obydwie ręce, że nawet nie wiesz, co on zrobił/czego nie zrobił. Straciłam szacunek do Ciebie jako do autorki. Blog literacki, kultura, KULTURA i „Barak” zamiast Baracka Obamy. Mam wrażenie, że gdzieś tam coś usłyszysz i powielasz opinie.
Po czwarte znęcasz się nad Kate i Williamem. Że Kate to posłuszna gąska, która lata za księciem i rodzi mu dzieci. Ludzie, zabijcie mnie, albo ja coś sama sobie zrobię. Skąd Ty bierzesz te fanaberie?
Dotarłam do końca postu. Wszystko, co się wydarzyło na świecie, a była tu kultura, nauka, polityka, sport. Wszystko oceniłaś na minus, wszystko jest złe, w ogóle cały świat jest zły, a ludzie są podli. Skoczmy do dalszej części treści. Melanż to taki misz-masz. Trochę kultury, trochę od Ciebie, demotywatory, cytaty, książki. Taka kupka zebranych informacji z całego miesiąca, dosyć fajna rzecz. Twórczości również nie będę oceniać, bo co miałam na jej temat do napisania, to wyraziłam przy konkursie Prozaików. Do tego ogłoszenia, konkursy. W jednym brałam udział, oczywiście pod innym nickiem i ze zmienionym mailem, żeby nie było żadnych uprzedzeń. Nie, nie wygrałam nic.
Bonus dla czytelników z bloga Belli:
„Zmieńmy jednak temat. Płynnym susem przeskoczmy z Lecha na Tuska. Oj, Szanowny Pan Premier mocno podpadł w tym roku milionom Polaków. Zapewne spadła mu raptownie liczba lajków na Fejsie. Nie dość, że śmiał podnieść VAT, to jeszcze wiek emerytalny. Aż chciałoby się krzyknąć: „Na stos z nim!”. Ja jednak wstawię się za biedakiem. On przecież tylko stara się poprawić sytuację finansową Rzeczypospolitej. Ludzie, trochę zrozumienia! Co z tego, że będziecie tyrali do 67 roku życia? Co z tego, że ceny w sklepach wzrosły? Czyż nie najważniejsze jest dobro naszej Pięknej i Ukochanej Ojczyzny?”.
Część II: Poprawność
„Obsada filmu doborowa, ja osobiście najbardziej ucieszyłam się z obecności Heleny Bonham Carter, którą miłuję całym sercem za rolę Bellatrix Lastrange w „Harrym Potterze”. Nie mam pojęcia, dlaczego zapisałaś Bellatrix, a nie Bellatriks, poza tym Lestrange, a nie Lastrange. Więc mówisz, że lubisz Bellę z „Harry’ego”?
„Stanowczo jednak sprzeciwiam się bestialskiemu traktowaniu zwierząt dla ludzkiego widzimisia”. Ludzki widzimiś. To jakaś nowa odmiana misia polarnego?
Co do poprawności, to widywałam czasami przecinki w złych miejscach lub ich brak. Raczej piszesz poprawnie, w końcu za bloga literackiego dyslektyk się nie zabierze, nic nowego. Czasami za bardzo. Szarpiesz. Zdania. Co jest trochę. Denerwujące. Ostatecznie jednak tragedii nie ma. Jednak styl pisania nie powala. Piszesz bloga literackiego, a wcale tego nie widać. Jedziesz na potoczyźnie jak ja ostatnio na ręcznym. Do tyłu. Dalej nie wiem, jak to zrobiłam. W tekst wkradają Ci się bardzo żargonowe wyrażenia. Piszesz stylem znudzonego recenzenta. Zero ikry, jakiejś iskierki polotu, zabawnego stylu. W sumie niczym nie różni się Twój blog od jakieś strony z informacjami, oprócz tego, że często wkradają Ci się swoje poglądy na temat jakiś. Na przykład to, że mam myślenie Hitlera. Przyczepiłam się, wiem, ale taka już jestem, wybaczcie, strasznie mi z tego powodu wszystko jedno.
Część III: Parę uwag od córki
1. Grafika. Za biało tutaj. Białe tło, biały szablon, brak wyraźnych kolorów męczy moje oczy. Po dłuższym czytaniu - późno było - ciągle tekst mi się rozjeżdżał, jak nogi na lodowisku. Szablon - wybacz - nie trafia do mnie. Twój blog to misz-masz w tekście i na grafice również. Jakiś konik, Batman, kwiateczki, serduszka, trumna (?), mały chłopiec, scena, kot, kamera filmowa, znaczek feng shui. Może by to miało sens, gdyby nie to, że te wszystkie elementy są od siebie różne, nic je nie łączy i każdy z nich jest w znacznym oddaleniu od drugiego. Podoba mi się napis My Logorrhea, ładnie komponuje się pod tym nagłówkiem.
2. Dodatków nie ma wiele. Upchana na dole statystyka, obserwatorzy, Twitter, jeden odnośnik. A po prawej stronie mamy kilka odnośników do stron, na których masz założone profile. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, po co miałabym wchodzić na Twoje filmwebowe konto albo na ask.fm. Patrzyłam na listy przeczytanych książek i filmów. Wychodzą Ci jakieś dwie książki w miesiącu, co jest wynikiem ładnym, ale z filmami gorzej, bo wychodzi jeden na miesiąc z hakiem. Nie wierzę, że w ciągu trzydziestu/trzydziestu jeden dni, oglądniesz jeden film. Uzupełnij tę listę i wpisuj wszystkie filmy, te z TV o porwanych dzieciach też.
3. Tekst powinien być dłuższy. My Logorrhea? Kpina na kółkach. Czy jakoś tak. Notki są żenująco krótkie, naprawdę. Kończysz czytać grube tomiszcze i napiszesz o nim trzy zdania. Czy to jest poważnie? Przeczytaj przykładowe recenzje i walnij wywód, bo to czytelnicy lubią czytać.
4. Mam nadzieję, że powrócisz do blogowania, bo już dużo czasu minęło, od czasu ostatniej notki. Pisz więcej, staraj się nie obrażać czytelników, porównując ich do Hitlera. Najmilej wspominam „Melanże”, które chyba najlepiej pisało Ci się, bo są płynne, długie. Powodzenia.
Obrazki zostały skopiowane z Demotywatorów, Kwejka, a Bella to dzieło:
http://lyvyan.deviantart.com/art/Bellatrix-Lestrange-102237637
Muszę powiedzieć, że nowy sposób pisania ocen przypadł mi do gustu, dobrze się tak czyta :) A obrazki to bardzo miły przerywnik, zwłaszcza te zabawne. Pozdrawiam całą załogę i mimo że dopiero za godzinkę piątek już życzę miłego weekendu wszystkim :)
OdpowiedzUsuńJa już mam weekend, dziękujemy i wzajemnie :)
Usuń"Nie mam pojęcia, dlaczego zapisałaś Bellatrix, a nie Bellatriks, poza tym Lestrange, a nie Lastrange. Więc mówisz, że lubisz Bellę z „Harry’ego”?"
OdpowiedzUsuńxD
"Przyczepiłam się, wiem, ale taka już jestem, wybaczcie, strasznie mi z tego powodu wszystko jedno."
Ojejkuuu. Córko, tak bardzo mi z tego powodu do śmiechu! Masz super poczucie humoru!
Dawno mnie nie było - kto jest szefem wszystkich szefów, Córka czy Zoltan? Bo zastanawiam się komu pogratulować idei tej nowej formy ocen. Są znakomite, głównie dotyczą treści, a inne pierdoły są konkretnie spisane w punktach na dole. Oceny nie sa tak niebotycznie długie i rozciągane opisem szabloniku.
Interesuje sprawa kryteriów oceniania - macie je gdzieś na podstronie, bo szukałam, ale nie widzę?
I last but not least - tekst o Hitlerze pożyczam, dzięki! xD
BR
Przepraszaju, znalazłam krytreria w "Formatce". Żeście nazwę wymyślili... :)
UsuńBR
Witaj!
UsuńNowy Opieprz to zasługa Zoltana i moja. Pomysł już dawno wisiał w powietrzu, a z dnia na dzień urzeczywistniliśmy go i dalej trzęsiemy portkami, czy nowa forma ocen się przyjmie. Na razie same pochlebne opinie - dziękujemy. Działamy zespołowo, wszystko razem obgadujemy, ustalamy, zmieniamy, a od spraw technicznych i Fejsika głównie jestem ja :)
Dziękuję, pozdrawiam i zapraszam do zaglądania, bo może jeszcze dziś opublikuję ocenę :)
To gratuluję obydwojgu! Naprawdę, teraz jest dużo fajniej. :)
UsuńCzekam więc na ocenkę!
BR
PS czyli jesteś technicznym od czarnej roboty, to chciałaś powiedzieć? :)
As kiedyś to nazwała jako "cieć od technicznych spraw" xD
OdpowiedzUsuńTak, chyba tak. Głównie aktualizuję kolejkę, ogarniam punkty w NASA, odpowiadam na większość komci dotyczących czegoś innego poza oceną, odbieram maile rekrutacyjne... Ale działamy zespołowo ;)
Dziękujemy, mnie też osobiście nowy system bardziej odpowiada, bardziej się garnę do oceny :)
"Dobra, oglądałam to w nadziei na chłopaków bez koszulek. Przyznaje się."
OdpowiedzUsuńzjedzony ogonek: przyznaję się :)
A tak w ogóle to 2D ma zwykle odpowedniki w 3D. Czyli 2D okej, ale 3D be, no to ten sam film jest okej i be? Logika siada :)
Post z Hitlerem jest zabójczy, a test robiłam - śmiechu wart. Jak chciałam kliknąć inaczej, to wskazywało mi "błąd" i nie można było lecieć dalej, dopóki nie kliknęło się "poprawnie". Nie wiem, co to za wymysły, ale na mój zdrowy umysł pełnowartościowe badanie naukowe powinno obejmować wybranie ludzi o różnej płci, wykształceniu, narodowości oraz grupie wiekowej, potem zrobienie testów na ich zachowanie w danej sytuacji, a także sprawdzenie, które obszary mózgu są wtedy aktywne. Wtedy wyjdzie, czy delikwentowi "A" coś się nie podoba, a mimo to postanawia zachować się tolerancyjnie. Tolerancja jest często mylona z lubieniem czegoś, a tak nie jest. Możemy dostawać dreszczy na widok kolczyków w nosie, ale akceptujemy wybór innych i nie uprzykrzamy ludziom życia z tego powodu.
Ps. Mnie też dawno tu nie było, a jak wpadłam, to rozgadałam się na maksa :)
Aha, zbytnio oceniać nowego sposobu oceniania nie będę. Powiem tylko tyle, że rzeczywiście lepiej się czyta, choć czy autorzy blogów są bardziej usatysfacjonowani, to już nie mnie stwierdzać (ja tam wielbiłam np. rozwlekanie się Asetej na temat szablonu moje bloga lub w ogóle jej rozwlekanie się :)). Brakuje mi natomiast systemu ocen. Mimo wszystko człowiek ma tendencję do kategoryzowania wszystkiego co napotka, więc zwykle pierwsze, co robiłam, wchodząc na Opieprz, to zerkałam na dół, jaka została wystawiona ocena.
UsuńWlazłam przeczytać najnowszą ocenkę Corki, a tu w komciach taki zaskok, że aż postanowiłam złamać postanowienie i zalogować się na Aseteja, żeby podziękować!
Usuń- Chodź układać puzzle. Co tam jeszcze robisz? Co się tak szczerzysz do tego laptopa? - spytała asetejowa Mam.
- Pamiętasz opieprz?
- No, ale już z rok tam nie piszesz, co?
- Tak, ale weszłam poczytać, a tu w komentarzu dziewczyna wspomina, że lubiła moje rozwlekanie się...
Po chwili konsternacji moja Mam:
- Czyli nie układasz ze mną?
;]
Dzięki Phoe! Made my day!
As.
Miło mi :D
UsuńJeden punkt dla Cię ^^
OdpowiedzUsuńWidziałam Twój komentarz pod postem o Hitlerze :D Zresztą chyba ten tekst dzięki mojej ocenie staje się bardzo popularny, widziałam już ten cytat w innym miejscu xD
Co do nowego systemu. Nie będę ukrywać, że najważniejsze jest dla mnie to, że oceny pisze się płynnie, chętniej. Przedtem wiele razy zabierałam się do pisania, zamykałam lapka lub po prostu w trakcie rezygnowałam. Teraz siadam i piszę i reszta załogi ma podobnie :] Pomysł też się przyjął, więc jest dobrze.
Co do punktacji, to w mojej opinii tak jest lepiej. Treść przede wszystkim, a często blogi ratowały się na trójeczkę idealną szatą graficzną. Teraz jest so true i sprawiedliwie ^^
To w punktacji można pominąć szatę graficzną i będzie git, ale nie biadolę, bo nie ja tu rządzę :D
Usuńps. a propo "podkradania" różnych rzeczy. Moja akcja dokarmiania autorów bezczelnie rozszerzyła się na inne blogi. Chyba powinnam swoje logo opatentować, by odcinać kupony od popularności :D