Witam serdecznie! Mediate wraz ze swoim nowym uzależnieniem – herbatą o smaku mango – zaprasza na kolejną ocenę bloga. Tym razem padło na nakrawedziprzyjazni. Proszę zapiąć pasy i ruszamy.
O pierwszym wrażeniu słów kilka
Z jednej strony adres brzmi ładnie i zrozumiale, a z drugiej nieco pretensjonalnie. Ogromną zaletą jest na pewno polskie brzmienie tytułu bloga, gdyż wszelakie zlepki obcojęzyczne zaczęły mnie już nużyć. Pierwszym skojarzeniem był pamiętnik nastolatki albo (co bym szczerze wolała) nudne, wyświechtane opowiadanko. Szybko dowiedziałam się, że nie będzie to żaden dziennik, a właśnie powiastka obyczajowa. Czy przymiotniki, których użyłam wcześniej, nie okażą się bezpodstawne? Wyjdzie w praniu.
„Miałem kiedyś plan zostawić wszystkich was, odmienić dziwny los, zbudować sobie raj…” znajduje się na belce. Oczywiście czuję powiązanie z adresem i treścią (zgaduję, że dotyczy to głównego bohatera – prawdopodobnie jest to przedstawiciel płci brzydkiej), który stracił/nieomal stracił przyjaciół i próbuje naprawić błędy z przeszłości, ale wydaje mi się to nieco zbyt patetyczne. To nie tak, że mi się nie podoba, bo cytat jest piękny i dość znany, ale czuję się tak przytłoczona tym smutkiem i pesymizmem, że aż boli. Cieszę się, że dodałaś krótką adnotację na podstronie à propos pochodzenia powyższych słów, niemniej powinnaś umieścić autora również przy samym cytacie.
Jakby mało było wszechogarniającego przygnębienia ze strony adresu i belki, tak szablon doprowadził mnie do głębokiej depresji. Jest tak ciemno, że nie można wytrzymać. Szary nagłówek, szare tło, szara czcionka, a za oknem, jakby tego było mało, szara pogoda. Musiałam zmienić w Wordzie kolor czcionki na różowy, co by ubarwić trochę tę jedną gigantyczną szarugę. Rozumiem, że chciałaś w całości wprowadzić czytelnika w klimat, ale odrobinę przesadziłaś. Mogłabyś dodać nieco koloru – jakieś odcienie niebieskiego czy zielonego. Słowo daję, że nawet najsmutniejsze opowiadania nie muszą doprowadzać czytelnika do chandry szablonem. Poza tym wygląda to wszystko schludnie i ładnie, widać, że zadbałaś o dopracowanie szczegółów. Nagłówek przedstawia mężczyznę, stojącego tyłem do czytelników, a przodem do nadciągającej fali. Obok widnieje ten sam cytat, co na belce. Przyznam, że zabieg jest dobry, ale zły dobór czcionki. Polskie znaki zostały zdeformowane i nie dopasowały się do całokształtu zdania. Nie wygląda to tragicznie, ale rzuca się w oczy. A co do rzucania się w oczy… dlaczego napis na nagłówku jest horrendalnych rozmiarów, a to, co dajesz mi do przeczytania, jest takie malutkie, w dodatku w takich kolorach? Pominę już fakt, że tło pod tekstem jest z grubsza przezroczyste i coś mi się przebija pod tekstem, a to już wystarczająco przeszkadza.
Rzadko spotykam się z dedykowaniem całości bloga dla pewnej osoby, a tu proszę. I to w oddzielnej zakładce. Widać, że wiele dla Ciebie znaczy. Dobrze jest mieć dla czegoś lub kogoś pisać, bo wtedy poziom motywacji tworzenia i stawania się coraz lepszym rośnie. Mam wrażenie, że pokażesz na co Cię stać i zadowolona z Twojej twórczości będzie nie tylko ta konkretne osoba.
Zakładka „o mnie” jest jedną z lepiej napisanych, jakie widziałam. Nie zasypujesz suchymi informacjami, a przedstawiasz je w sposób kwiecisty i poetycki. Powoli wszystko staje się dla mnie jasne. Melancholia i smutek, która uderza każdego odwiedzającego, nie tylko ma odzwierciedlać to, o czym piszesz, ale także Twój charakter i styl bycia. Z opisu wynika, że nie jesteś wcale smęcącą i aspołeczną dziewczyną, a po prostu taką, która nabrała już pewnego doświadczenia życiowego i z racji swoich niewielu wiosen nie potrafi sobie jeszcze z takim bagażem doświadczeń poradzić.
„O blogu” to podstawowe i najważniejsze informacje, które przydadzą się zaciekawionemu czytelnikowi oraz zaciekle oceniającej Mediate. Prócz typowego czasu i miejsca akcji podałaś również autora szablonu, autorów cytatu z belki i nagłówka oraz znaczenie tytułu. Zastanawia mnie tylko, jak mogłaś napisać, że: „Można przyjąć, iż jest to opowiadanie umiejscowione w czasach obecnych”. Rozumiem, że mam inny wybór? Nie ma nic gorszego niż autor, który tak naprawdę nie wie, o czym pisze lub o czym chce pisać. Nie musisz pisać konkretnych dat, ale wystarczy, że przybliżysz nam czasy, na przykład: dwa tysiące czternasty rok, czasy współczesne. To wcale nie jest takie trudne.
Podstrona „bohaterowie” to coś, czego nie lubię. Zawsze uważałam, że jest to zbędny dodatek, gdyż postaci powinny zostać przedstawione w trakcie opowiadania. U Ciebie zauważam paradoks. Przedstawiasz bohaterów, ale zaznaczasz, że nie podasz ich pełnej charakterystyki, gdyż chcesz nam zostawić pole do popisu. W takim razie po co ta zakładka? To, że Paige jest matką Dana, a Chris chłopakiem Emily nie jest chyba tajemnicą, której w kolejnych rozdziałach nie odkryje?
„Linki” są ładnie posegregowane i nietrudno odnaleźć tam interesujące nas blogi. „Spam” natomiast zaskoczył mnie oryginalnością. Zazwyczaj autorzy zakładają tę podstronę, aby z czystym sumieniem nabijać sobie liczbę komentarzy. Nie mierzi ich nawet to, że blogspotowa statystyka nie wyświetla już ich liczby. Ty natomiast prosisz, by zostawiać tam informacje o nowych postach, i usuwasz owe komentarze po przeczytaniu.
Meritum, czyli posty
Opowiadanie jest już zakończone i składa się z dwudziestu trzech rozdziałów. Obawiam się, że to za mało, by porządnie rozwinąć akcję i wszystko ładnie opisać, w związku z czym treść będzie mocno skondensowana. Oby nie.
001. Droga wstecz
Skoro już doszliśmy do tego, że opowiadanie ma tylko dwadzieścia trzy posty i jest skończone, to po co Ci te dwa zera przed jedynką? Nawet gdybyś napisała dwieście rozdziałów, to estetycznie i przyjemnie nie będzie to wyglądało.
Ów rozdział jest ładnym wstępem do opowiadania, ale wydaje mi się, że za bardzo skupiłaś się na śmierci Dana i odczuciach głównego bohatera, a za mało na reszcie jego przyjaciół. Historia, którą przedstawiasz dotyczy również Austina, Sophie i Olivii, więc powinnaś napisać o nich choć kilka zdań. Sam fakt, że trzasnęli drzwiami po kłótni, nie daje mi zbyt szerokiego obrazu ich przyjaźni.
002. Pierwsze kroki
Za dużo tych opisów, a za mało dialogów. Chłopak wraca po czterech latach do rodzinnego miasta, idzie z siostrą (której również bardzo dawno nie widział) do centrum handlowego i zamienili ze sobą tylko dwa zdania? Wybacz, nie każdy jest wylewny i wyrzuca ze swojego otworu gębowego potok słów, ale zero jakiejkolwiek rozmowy jest aż nienaturalne. W dodatku piszesz, że wokół Colina kręciły się dziewczyny, a on potraktował je dość przedmiotowo, a związki uważał za przelotne i jeszcze się zastanawia czy mógł tym złamać serce którejś z tamtych kobietek.
Drugą sprawą, która mnie zastanawia, jest to, że bohater od pierwszego zdania użala się nad sobą, że boi się ludzi i nie chce się angażować w żadne znajomości, a teraz piszesz, że jest luzakiem i łatwo nawiązuje kontakty. O co chodzi?
Śmierć przyjaciela to na pewno wstrząsające przeżycie i z pewnością nie da się o tym ot tak zapomnieć. W dodatku ta kłótnia z przyjaciółmi. Nie sądzisz, że po czterech latach (obecnie mają po dwadzieścia) ludzie dorośleją? Nie powinni czuć do siebie żadnej urazy, powinni zrozumieć wszystko po tak długim czasie. Poza tym, czemu Colin zachowuje się jak furiat i na widok Olivii wybiega ze sklepu i drze się na siostrę, jakby zobaczył przed chwilą śmierć?
009. Czerwone wino
Cóż to za paskudny pomysł oddzielania każdej wypowiedzi enterem? Wygląda to tragicznie, tym bardziej że dialogi są jedno- lub dwulinijkowe.
Powiem szczerze, że nie widzę większego związku między tytułem a treścią. O czerwonym winie wspomniałaś tylko raz i to w jednym, krótkim zdaniu. Kieliszek z owym alkoholem trzymała Sophie. Nawet nie napisałaś, czy się napiła, bo może wtedy bym dostrzegła jakieś powiązanie.
Mam wrażenie, że rozdział jest o niczym. Dopiero ostatnie zdanie, o tym, że Chris miał książkę, którą Colin rzekomo dostał od Dana, sprawiło, że się zaciekawiłam.
019. Pęknięcie na pół
Tytuł mnie rozbawił. Powiem szczerze, że nie spotkałam się z określeniem, że ktoś pęka na pół. Brzmi to komicznie, ale cóż… polski jest zawiły. Po dotychczasowej fabule następuje ciekawy zwrot akcji. Rozdział momentami był dla mnie niezrozumiały, ale z pewnością mnie zachęcił do czytania kolejnego.
Nie mogę pojąć psychiki bohaterów. Oni są dla mnie jedną wielką zagadką. Kłócą się, Colin oczekuje odzewu, a gdy dostaje wiadomość od Austina, jest zdziwiony tym, że do niego napisał. Czy skoro na to czekał, nie powinien poczuć ulgi czy coś w ten deseń?
Trochę się niepokoję, gdyż widzę po numerze rozdziału, że opowiadanie zmierza ku rychłemu końcowi, a akcja dopiero zaczyna się dla mnie rozwijać. W pięć rozdziałów chcesz dojść do punktu kulminacyjnego i zakończyć to od tak?
023. Gdzie jest szczęście?
Przyznam, że gdy zaczynałam czytać ten rozdział, bałam się, że nagle urwiesz tę historię. Wprowadziłaś tu nowy wątek, a nawet bohaterkę, więc myślę, że moje obawy były zrozumiałe. Na szczęście ładnie wyszłaś z tej zawiłej sytuacji i postawiłaś solidną kropkę, jaką był list od Sophie.
Uwielbiam Twój sposób przedstawienia uczuć brata do siostry. Wyszło Ci to tak prawdziwie. Zawsze mnie bawiło podejście starszych braci, którzy uważali, że wszystkie kobiety można poderwać, nawet królową Elżbietę, ale jego kochaną, młodszą siostrę? Cudnie Ci to wyszło, a przy okazji się ubawiłam, czytając ten fragment.
Bonus dla uważnych czytelników, czyli mnie to rozbawiło, więc Was też musi! „Ten lekki tłuszczyk rozchodzący się na boki przy biodrach był naprawdę seksowny” – Od razu widać, że Colin jest postacią fikcyjną, a jej twórcą kobieta.
Mimo kilku „ale” pomysł miałaś świetny. Z pewnością było to autorskie i innowacyjne opowiadanie z nienaganną fabułą. Błędów nie popełniasz, o czym rozpiszę się niżej, więc z pewnością ułatwiło to przekaz. Bohaterów stworzyłaś pięknie, choć czasem miałam zastrzeżenia co do ich pogmatwanej psychiki. Myśleli jedno, mówili drugie, a robili jeszcze coś innego. Czasem przedstawiałaś ich w sposób chaotyczny, ale potem próbowałaś to dość zgrabnie wyprostować. Z początku było zbyt wiele opisów, a dialogi gubiły się w tej paplaninie, ale wraz z rozwojem akcji zaczęłaś utrzymywać proporcje.
Kołek w serce polonisty, czyli błędy
Piszesz nad wyraz poprawnie, toteż znalazłam tylko pojedyncze błędy. Nie masz problemu ze składnią, interpunkcją czy ortografią. Czyżby ideał?
„zbeształ mnie z błotem”. A nie zmieszał z błotem?
„nigdy na to nie zdobyłem”. Nigdy się na to nie zdobyłem.
„Nawet jeśli się ty, Austin, Sophie i Olivia wcześniej się pokłóciliście”. Za dużo tych „się”.
„Każdy podejmuje jakiś wybór i tyle.”. Podejmuje się decyzje, a wybory dokonuje.
Tu oczywiście dołączam też te straszne przerwy między wypowiedziami bohaterów, o których wspomniałam wcześniej. Domyślam się, że to nie był celowy zabieg, gdyż nie we wszystkich rozdziałach to zauważyłam.
Ogólnie rzecz biorąc, piszesz ładnie i poprawnie. Czegóż chcieć więcej?
Parę słów, co by zakończyć tę pisaninę
Z początku byłam nieco negatywnie nastawiona, ale tylko odrobinkę, jednakże gdy tylko zagłębiłam się w Twoje opowiadanie, zaczęło mi się podobać. Nie ukrywam, że momentami nie mogłam się oderwać. Ogólnie jestem na tak, więc życzę powodzenia w dalszej karierze pisarskiej, bo wiem, że prowadzisz także inne blogi. Tak trzymaj.
Rzadko spotykam się z dedykowaniem całości bloga dla pewnej osoby
OdpowiedzUsuńPewnej osobie lepiej brzmi.
nie tylko ta konkretne osoba.
Konkretna.
Melancholia i smutek, która uderza każdego odwiedzającego, nie tylko ma odzwierciedlać to
Które uderzają. // Mają.
To, że Paige jest matką Dana, a Chris chłopakiem Emily nie jest chyba tajemnicą, której w kolejnych rozdziałach nie odkryje?
Odkryję.
Historia, którą przedstawiasz dotyczy również Austina, Sophie i Olivii
Przecinek przed dotyczy.
jeszcze się zastanawia czy mógł tym złamać serce którejś z tamtych kobietek.
Czy przed czy nie powinno być przecinka?
zakończyć to od tak?
Ot.
Bonus dla uważnych czytelników, czyli mnie to rozbawiło, więc Was też musi! „Ten lekki tłuszczyk rozchodzący się na boki przy biodrach był naprawdę seksowny” – Od razu widać, że Colin jest postacią fikcyjną, a jej twórcą kobieta.
Kwik. Od razu widać, że oceniająca ma mierne pojęcie o tym, co kręci facetów. I oczywiście wszystkich kręci to samo, tag. ;)
Podejmuje się decyzje, a wybory dokonuje.
Wyborów.
"Kwik. Od razu widać, że oceniająca ma mierne pojęcie o tym, co kręci facetów. I oczywiście wszystkich kręci to samo, tag. ;)" - przecież widać, że to był żart nawiązujący do jakiś stereotypów? Oczywiście gratuluję również mistrzostwa w uwodzeniu, bo ty się na tym znasz najlepiej. :)
OdpowiedzUsuńAnastazja
Natomiast emotka w moim komentarzu jest doskonale niewidzialna, stąd pewnie wniosek, że piszę śmiertelnie poważnie. :D
Usuń1. Brzmi jak brzmi ;]
Usuń2. Tak.
3. 2 pkt.
4. Tak.
5. Tak.
6. No raczej ;]
7. Tak.
8. -
9. Tak.
8 pkt!
Napisałam wczoraj komentarz i się nie opublikował, więc piszę od nowa :D Dziękuję ci za ocenę i czas poświęcony czytaniu. Zgadzam się z tym, co napisałaś. To opowiadanie ma dla mnie duże znaczenie, dzięki niemu nauczyłam się więcej. Teraz, gdy coś piszę, zdecydowanie bardziej się skupiam i nie działam tak bardzo pod wpływem emocji. Wiem, że opowiadanie nie było idealne, ale miało mi pomóc, i pomogło. Co do kwestii technicznych i wyglądu bloga - nie jestem w tym jakoś szczególnie dobra, dlatego jakaś wielkość czcionek itp. to akurat nie na mój zmysł :) Dziękuję jeszcze raz za ocenę!!
OdpowiedzUsuń* "A co do rzucania się w oczy… dlaczego napis na nagłówku jest horrendalnych rozmiarów, a to, co dajesz mi do przeczytania, jest takie malutkie, w dodatku w takich kolorach?" - czy "dlaczego" nie powinno być w tym wypadku z wielkiej litery?
OdpowiedzUsuńTo zależy od intencji Autora oceny, komentarze Mediate będzie kluczowy.
UsuńWielokropek nie stanowi u mnie zakończenia zdania, a przerwanie toku zdania w celu wprowadzenia dalszej myśli, rozczarowania.
UsuńWięc bez punktu :)
UsuńPozdrawiam.