Witamy na Opieprzu!

Ogłoszenia z dnia 29.04.2016

Do zakładki "kolejka" oraz "regulamin dla zgłaszających się" został dodany nowy punkt. Prosimy się z nim zapoznać.

Zapraszamy do wzięcia udziału w rekrutacji!


niedziela, 30 grudnia 2012

(795) yaoiromanticstories

Żegnając całą świąteczną szopkę białą chusteczką i łzami, córka przygotowała dla Was najnowszą ocenę. Uwaga, jeśli chcecie nadal żyć w stanie łaski uświęcającej, nie polecam czytać. Wszak motywem przewodnim opowiadania jest yaoi! Z yaoiromanticstories zmierzy się corkatsw. Uwaga, audycja zawiera lokowane produktu!

Estetyka

Wrażenia estetyczne: 6/10
Myślałam, że temat yaoi umarł w świecie blogów. Nie, żeby kiedykolwiek był modny, ale zdecydowanie rzadko natykam się na tę tematykę. „Yaoiromanticstories” jest konkretnym adresem, tak jak i samo opowiadanie. W relacjach męsko-męskich nie ma miejsca na subtelności i aluzje, bo inaczej nie są to faceci, a jacyś zmutowani kosmici. Jest w adresie rzecz, która mnie kąsa za każdym razem, gdy o niej pomyślę. Słowo „romantic” ma pewien wydźwięk, który sprawia, że przed oczyma staje mi dach wieżowca, na nim stolik z rozchełstanym obrusem i para, która zajada pizzę Guseppe. „Romantic” występuje w adresie w roli przymiotnika, to wiemy na pewno, ale czy określenie „nastrojowy, romantyczny” nie gryzie się z yaoi? Mi bardzo, ale to mało istotny problem, bo bardzo wątpię w to, by ktoś zamierzał rozbijać na części ente adres. Równie dobrze mogłyście napisać „lózowy kjujik”, a czytelników nadal miałybyście. Na belce widnieją słowa z adresu, które zostały oddzielone, a na koniec została wciśnięta tylda. Stoi tam biedaczka i płacze, bo nie pasuje do towarzystwa. Szata graficzna bije po oczach połączeniem pomarańczu i niebieskiego. Zabijcie mnie i ciągnijcie za autem jak puszki na sznurku, ale nigdy bym nie przypuściła, że te kolory mogą ze sobą współgrać. Tło składa się z siedmiokątów (jeden z nich ma sześć ścian, sprawdzałam wszystkie z Pitagorasa), delikatnie rozmytych i nachodzących na siebie na czarnej podkładce. Z lewej strony jest ich masa, wyglądają jak skoncentrowany koncentrat, a po prawej jest ich bardzo mało. Zamykam oczy, choć na chwilę nie widzę wszędzie reklam kawy i samochodów i wyobrażam sobie po prawej stronie bloga taką samą ilość siedmiokątów. Zdecydowanie mielibyśmy wtedy świąteczną papkę, którą niektórzy kutią zwą. Tło pośrednie jest koloru szarego, po dłuższym czasie wychwytuję jasnoniebieskie odcienie. Ze zgrozą zauważam, że im bliżej stopki, tym mniej siedmiokącików, a tło przeszło całkowicie w kolor szary. Polecałabym zachować jednak tę jednolitość i zastosować tło na całą długość. Reszta bloga to mieszanka mocnego pomarańczu i niebieskiej czcionki dla tytułów i napisów, oraz zwykłej czarnej dla tekstu pisanego. Nagłówek jest szeroki a krótki. Przedstawia dwóch, jak przypuszczam, chłopców. Szkoda, że nie mają na sobie żadnego koloru, bo blog jawi się czytelnikowi bardzo przyjemnie i przejrzyście, a szarość nagłówka odcina się mocno. Jeden z facetów na nagłówku mówi „You’re all mine”. Słowa te kojarzą się z miłością na granicy zaborczości. Jak to się ma do faktu, że w opowiadaniu nie ma ani tego, ani tego, a choroby weneryczne są czystą abstrakcją? Wystrój bloga to rzecz uzależniona od autora, w Waszym przypadku od dwóch osób, a mój gust stanowi odrębną sprawę. Jest schludnie i estetycznie, Vanish w tym przypadku nie będzie potrzebny, ekipa Zygmunta Hajzera i Wiziru również może wracać do siebie.

Posty

Treść: 12/25
Devil’s soul I – Cyprien
Wymyśliłyście bardzo ciekawy tytuł dla opowiadania. Zaintrygował mnie na tyle, że aż zaczęłam się nad nim głębiej zastanawiać. „Devil” – czyli zło, wcielenie zła, wśród kolegów normalnie, czyli Diabeł i jego dusza. Sam wyraz „soul” bardzo namiętnie kojarzy mi się z filmami w stylu „Rodzina Klumpów” i sceną kościelną, gdy chór złożony z facetów przebranych za babki w rozmiarze XXXL śpiewając, nadużywa tego słowa. Gdy słyszymy słowo „dusza”, od razu mamy przed oczyma stado aniołów z buziuchnami jak u niemowląt przed kolacją (bo po już tak ładnie i czysto nie wyglądają), a tymczasem zestawiłyście ze sobą dwa słowa zaczerpnięte z całkiem innych światów. Ciekawa jestem, jakie znaczenie ma tytuł dla całego opowiadania i zaraz się tego dowiem, bo natychmiast przystępuję do lektury. Oczywiście opowiadania yaoi nie są dla wszystkich ludzi – szczególnie nie powinni czytać je miłośnicy beretów przypinanych do głowy wsuwkami. Tę tematykę albo się uwielbia, albo omija szerokim łukiem. Jednak do rzeczy. Rozdział przeczytałam i miałam wrażenie, że minęła mi na tym cała zima. Ze zdziwieniem w oku córka odkryła, że tekstu nie było aż tak dużo, ale przez toporne opisy czas się wydłużał. Ja rozumiem, taki macie styl, ale po pierwszym akapicie parsknęłam śmiechem. Jak to mawia Kasia Tuchałowa „nie, żeby specjalnie, ale całkiem przypadkiem”, uzyskałyście efekt wręcz przeciwny od zamierzonego. Opis ubioru miał wprowadzić powagę i sprawić, by każdy jeden czytelnik zamarł i wczytał się w tekst, a córka oczywiście zaczęła się zastanawiać. Zbroja jest ciężka, twarda i elastyczna, a jednocześnie opływowa, lśniąca i lekka. Zwykłego jelenia przedstawiłyście jako „króla lasu” o „płomiennym spojrzeniu”. Bardzo pompatycznie, wytwornie, wyszukanie? Nie, raczej sztucznie. Nie chodzi o to, żeby robić czytelnikowi z mózgu żabie udka, wplatając w tekst piętnaście przymiotników, które w większości muszą się wykluczać, a żeby wszystko przedstawić z jak najjaśniejszej perspektywy. W dalszej części umieściłyście króciutką retrospekcję, o matce, która jest raczej jak ta kukułka, co wyrzuca swe dzieci z gniazda z jakichś z pewnością racjonalnych powodów. Matka-wampir-królowa w jednym, niewiasta pijąca krew ze srebrnych kielichów. Jakież to wytworne, że „zwinnie ociera usta serwetką”. Bezpardonowo wysyła swojego syna na wojnę. Oczywiście w każdym jednym tekście z udziałem wampira jest on kreowany zgoła inaczej, ale wszystko zazwyczaj sprowadza się do jednego wniosku: ponad rasę ludzką. Skąd więc wziął się tam syn? Czyżby matka-królowa wraz z ojcem-królem postarali się o syna-wampira? Czy może po prosty słowo „syn” oznacza jedynie więzy krwi, a chłopak został ukąszony przez matulę? Przydałoby się drobne sprecyzowanie, bo w zasadzie nie wiem, na jakich fundamentach zamierzacie ten dom postawić. Wiem jednak, że Cyprien weźmie udział w kolejnej potyczce pomiędzy Czerwonymi i Czarnymi, ale, jak sam stwierdził, to tylko rzeź i pewna śmierć. Wśród tematów literackich króluje oczywiście cudowna miłość i „laf story”, a Wy yaoi umieściłyście w jakichś zamierzchłych czasach. Może to średniowiecze, może trochę bliżej współczesności – ja jednak stawiam na to pierwsze, choć w tekście nie ma ani słowa na ten temat. Zdążyłam się w połowie rozdziału wkręcić. Wojny, krwawe walki i ta atmosfera, którą stwarzacie, jest mi bardzo na rękę, dobrze się czuję w takich klimatach, ale znowu natrafiam na kawałek, który totalnie podeptał moją powagę „Wydatne, malinowe wargi wyraźnie odcinały się na tle oliwkowej skóry tak samo jak bordowe oczy. Lekki zarost dodawał mu powagi, ale i drapieżności. Delikatne, czekoladowe loki związane były na karku w krótką kitkę.”. Proszę państwa, każdy z nas ma wargi koloru czerwonego, ewentualnie czarnego po użyciu odpowiedniej szminki, a jeśli chodzi o włosy, to przegięłyście. Oto przede mną stoi wojownik, o oliwkowej cerze i czekoladowych lokach? Delikatnych? Nie wnikam w to, gdzie ma jakie loki, ale takie opisy są niesamowicie groteskowe i bardzo przeszkadzają mi w czytaniu. Następna scena również obfituje w ciekawe opisy, takie jak „podkoszulek o przyjemnym kolorze zachodzącego słońca”. Dziewczyny, zostawcie tę poezję dla Szymborskiej. Cypriena męczy Asmodeusz, niczym biegunka turystów z Egiptu, a w tym przypadku Laremid nie wystarczy. Chłopak wbija się swymi kłami w drugiego wampira, który pracuje jako niańka Cypriena, czyli przykładowo donosi mu krew. Skoro to jest wojna, to ja się pytam, dlaczego oni tej krwi nie wypijają z jeńców, wrogów, tylko donoszą sobie w kielichach? Nieważne, ważniejsze jest to, że Cyprien wpija się w szyję sługi i pije jego krew. Ładnie, ładnie, ale po co? Skoro, jak same zaznaczyłyście, ta krew nie ugasi w najmniejszym stopniu pragnienia Cypriena, a to przecież główna i jedyna pobudka do atakowania niczego niewinnych ludzi i wysysania ich osocza, czyż nie?

Devil’s soul II – Bastien
Córka uwielbia yaoi, ale nie w takich ilościach. Nawet w historiach całkowicie erotycznych jest czas na odsapnięcie od niekończących się orgii, a Wy serwujecie jedną za drugą. Ciągle tylko krew i seks, seks i krew. Głównym bohaterem tego rozdziału jest Bastien. Przypuszczam, że należy on do tej drugiej strony walczącej, bo w końcu mamy opis herbu, tym razem z kosami w roli głównej. Oczywiście nie mówimy tutaj o kijku i ostrzu do koszenia siana, a o ptakach. Kosy jak to kosy – małe, czarne, skacze to po ziemi jak oszalałe, ale poza tymi cechami nie wyróżnia się niczym. Jeleń był nacechowany jak się tylko da, nie będę drugi raz przytaczać fragmentu o jego spojrzeniu, ale zastanawia mnie, jak się ma jeleń do kosów? Bardzo podobała mi się legenda o powstaniu herbu. Takie króciutkie wstawki z dawnych czasów ożywiają opowiadanie, które nie dzieje się tylko i wyłącznie w czasach współczesnych bohaterom. Niespodziewanie do akcji wkracza sługa o „pożądliwym uśmiechu”. Czy uśmiechem można wyrazić pożądanie? Czy to ta słynna mowa ciała? Najwyraźniej tak, bo Bastien rzuca się na niego jak szczerbaty na suchary. Chłopak ma założoną jedynie białą koszulę, spod której wystaje „drgające” przyrodzenie. Czy to aby na pewno normalne? Takie drganie, zapowiadające powstanie, czy raczej jego nieudolne próby? Sceny erotyczne to nieodzowna część yaoi, ale jeszcze nie spotkałam się z określeniem, by męskie przyrodzenie „drgało”. Kolejnym czynem jest lizanie „rozpalonego członka”. Serio, zaczęłam się opętańczo chichrać w tym momencie. Rozpalony to inaczej namiętny, żarliwy i nie pasuje mi w tym kontekście takie określenie. Nie można było napisać po prostu „postawiony do gotowości” lub coś w tym stylu? Ni z gruchy, ni z pietruchy Bastien pakuje się pomiędzy „jędrne półkule”. Dziabara napisała kiedyś w swojej ocenie, że ”(…) tyłek to istne marzenie matematyków, dwie idealne, mocne jak stop półkule! To właśnie po tych pośladkach starożytni cyrklem jeździli i dzięki nim wyprowadzili wzór na objętość globu.”. Tak mniej więcej widzimy na Opieprzu stwierdzenie „jędrne półkule”. W tym fragmencie zwątpiłam w moją teorię co do średniowiecza. Czarne spodnie, luźne szare koszule, trampki, włosy związane w warkocz i TRAMPKI? To chyba jakaś alternatywna planeta, a nawet galaktyka. Kolejny fragment mówi o pociągu jeżdżącym z prędkością światła i o polach magnetycznym nad kraterami, to jednak jest przyszłość. Bastien przybywa do kolejnego miejsca tym oto właśnie pociągiem, a do apartamentowca, którego obecność wśród bunkrów gnieżdżących setki ludzi jest całkiem normalna, odprowadza go chłopak, którego „brunatne piegi stały się bardziej widoczne, a malinowe usta przygryzione zostały przez śnieżnobiałe, krótkie kiełki.” Mrr, ach te malinowe usta, ach te kiełki! Zdrobnienie jak najbardziej nie na miejscu, wampir to nie puchaty króliczek! Kolejny fragment sprawił, że miałam ochotę bezgłośnie krzyczeć. Rodrick miał za zadanie wybrać sześciu żołnierzy i wygląda na to, że każdy z nich będzie prezentowany. Sześć razy kolor spodni, sześć razy malinowe usta, sześć razy ósemki na wałkach zrobione z włosów, to poza wytrzymałością zwykłego człowieka. Srebrzyste włosy, które kończą się w połowie ud? Źrenice w kolorze płynnego srebra? Malinowe usta (znowu)? Mam wrażenie, że Bastien miał ich ocenić pod innym względem, wszak poprosił o najbardziej uzdolnionych żołnierzy, a jego uwaga kieruje się tylko i wyłącznie na kolory oczu, ubrania i długość włosów. Ja bym bardziej widziała tutaj opisy bicepsów i mięśnia trójgłowego uda. Rozdział kończy orgia w wykonaniu czterech facetów. Samo pojęcie orgii raczej kojarzy mi się z mieszanymi parami, ale widać, że i tak można. Sam akt był totalnie wyprany z emocji. Usta, kark, jakieś kręcenie ósemek na plecach, członek i bum, a potem wszyscy się rozchodzą. Przy takiej ilości scen erotycznych powinno się zmieniać konwencje ciągle, a tymczasem cały czas czytam o pocałunkach w podbrzusze i malinowych ustach.

Devil’s Soul III
Znaleźliśmy się w jakimś namiocie. Gdzie, w jakim celu? Tego nikt nie wie. W pierwszym rozdziale, pisanym tak jak ten z perspektywy Cypriena, była mowa o przejściu przez jakieś doliny, ale nie umiem tego logicznie połączyć z tym rozdziałem. Mam wrażenie, że skupiacie się tylko na scenach erotycznych, podtekstach erotycznych i myślach erotycznych. Każda akcja ma za zadanie stworzyć sytuację erotyczną. Jako czytelnik nie rozumiem niczego, co się tutaj dzieje. Może dla Was to jasne, bo macie w głowach wizje na pierdylion rozdziałów, ale ja, cholera, nie potrafię pozbierać tego do kupy! Matka wysyła chłopaka na wojnę. Ten udaje się do jakiegoś miejsca, gdzie spędza w celi jedną dobę i wyrusza gdzieś, nikt nie wie gdzie, po to, by znaleźć się w namiocie na mrozie z drugim żołnierzem pod kocem. „ -CHOLERA! - krzyknąłem, kiedy obok mnie przeleciał płomień z zapalającego działka.” Działo to działo, a działka to takie miejsce, którego lepiej w zimie nie kupować, bo można na wiosnę zastać wielką dziurę. Tak czy inaczej rozgrywa się bitwa. Z jednej strony oddziały wroga, które atakują ostrzami, które w zetknięciu z ofiarą wywołują krótkie wyładowanie elektryczne, w konsekwencji zabijając trafionego. W kontrze Cyprien dobywa miecz z pochwy. Jest mowa o jakiejś „czerwonej, płynnej wstędze mocy, która błysnęła na czubku miecza”, ale to jest kompletnie niedorzeczne. Wreszcie widzę powiązanie z tytułowym „Devil’s Soul”. Miały miejsce już krótkie wzmianki na temat Lucyfera, ale teraz przybiera on człowieczą postać. Cyprien przeistacza się w niego, rosną mu małe „różki i kły”. Znowu niepotrzebne zdrobnienie, ale to szczegół. Bardziej ciekawi mnie ta transformacja. Wygląda na to, że tak mają tylko wampiry, ale dlaczego? To pozostaje dla mnie tajemnicą. A potem ryknęłam śmiechem. Turlałam się po ziemi jak ser z pagórków na zawodach w Gloucestershire. Cyprien stoi z mieczem nad tym swoim biednym wrogiem, a ten wykrzykuje: „-Błagam! Zrobię wszystko! Zaspokoję cię tak jak jeszcze nigdy nie zrobiła tego żadne kobieta!”. Czy w Waszym opowiadaniu wszyscy są homoseksualistami? Czy pojęcie wampir jest równoznaczne z pociągiem (ekspresowym) do chłopców? Czy wszyscy chcą się tylko zaspokajać? Bo jeśli nie, to zachowanie żołnierza jest totalnie nie na miejscu. Może trafić i trafił – Cyprien woli chłopaków, ale jeśli wykrzyknąłby te słowa do stuprocentowego hetero? W papę dostałby jak nic. Cyprien dostaje jednak strzał w bok i biedulek – krwawi. Ratują go, a już w bezpiecznym miejscu nie chce przyjąć opatrunku. No tak, z pewnością zagoi się, jeśli trzy razy krzyknie „Bloody Mary” do lustra. Albo przyjdzie ktoś i mu powie, żeby zamknął japę. Oczywiście Cyprien od razu dobiera się do chłopaka. Zaczyna mnie to nużyć. Yaoi to nie, do cholery, opowiadanie erotyczne. Bardzo podobała mi się wizyta Ślepców. Niesamowicie to opisałyście. Prawie czułam na swoim własnym karku powiewy ich oddechu. W wyobraźni widzę dwadzieścia widm z wyłupanymi oczami, blade twarze i kościste szczęki. Przychodzą mi w tym momencie na myśl Jeźdźcy z „Atlasu chmur”, którzy byli podobnie wykreowani, tylko że prawdziwi, bo Ślepcy są zjawami. Przechodzimy na narrację Bastiena i chwała Wam, drogie autorki, że to zaznaczacie wyraźnie. Oczywiście rozpoczyna się ona opisem seksu, bo jakżeby inaczej. Gdy przeczytałam „a ja nie myśląc nabiłem go na swój członek” znowu zaczęłam się opętańczo śmiać. Zabrakło w tym zdaniu przecinka, ale nie o to chodzi. Czy to na pewno dobre określenie? Czy można kogoś nabić na członka? To z kolei pozostawia pytanie, czy można zostać nabitym na członka? Czasownik jak to czasownik, powinien w stronie bierniej i czynnej istnieć, a przynajmniej w większości przypadków, a ten termin brzmi kosmicznie głupio, nie owijając w bawełnę. Mężczyźni zasypiają, a gdy się budzą, pewne części ich ciał nadal znajdują się w niepowołanych miejscach. Ciekawa sprawa. „Otworzył srebrzyste oczki, a na jego policzki wystąpiły karmazynowe rumieńce.” Oczki? Jakiś ciekawy stworek gramatyczny wkradł się Wam w tekst. Facet zachowuje się jak burdelmama we własnej osobie i po upojnej nocy ma KARMAZYNOWE rumieńce? Jak słodko, karmel leje mi się na serce. W następnej scenie chłopak spotyka faceta z czarnym wielbłądem i wyciąga spluwę. Po jednej stronie miecz w pochwie, po drugiej spluwa, a pod koszulką pewnie bomba nuklearna. Okazało się, że tajemniczy Ślepcy we własnej osobie atakują kompanię. Dlaczego? Przecież obiecali im pomóc zeszłej nocy…

Devil’s Soul IV i Devil’s Soul V
Cyprien budzi się, wisząc na jakimś żyrandolu. W zasadzie nie wiemy, na czym wisi, więc wyobrażam sobie taki dziewiętnastowieczny żyrandol. Po paru scenach, z których wynika dokładnie tyle, co nic, chłopakiem zajmuje się tajemniczy mężczyzna, który oczyszcza go z krwi i tak dalej, i tak dalej. Penis bohatera od samego dotyku wilgotnej i z pewnością śmierdzącej szmatki „pęcznieje”. To jest właśnie skutek marnej próby stosowania… wyrafinowanego słownictwa. Pęczniejący członek to coś takiego jak wzrastająca gruszka albo wykaligrafowany podpis lekarza na recepcie. Określenie oczu jako „dwie czarne studnie” to już jest totalna przesada. Dziewczyny, w co Wy się tak właściwie bawicie, co? Zaraz mi powiecie, że to taka stylizacja – guzik prawda. Ze stylizacją ten tekst ma niewiele wspólnego. W tekst wplatacie postacie upadłych demonów, których historie są oczywiście bardzo ciekawe – córka namiętnie interesowała się tym tematem kiedyś, a listy demonów królują w jej ulubionych linkach, a Wy niby wplatacie je, a niby nie. Taki obszerny temat, a tak płytko potraktowany. Po lekturze czterech rozdziałów jestem w stanie stwierdzić, że piszecie totalnie o niczym. Nie ma żadnej racjonalnej fabuły, żadnych wydarzeń przyczynowo-skutkowych. Jest tylko seks, demony, w tym Asmodeusz, w skrócie As. Ktoś tam coś tam, a ktoś inny jeszcze gdzie indziej co indziej. Masło maślane i maślane masło. Z informacji przed rozdziałem dowiaduję się, że w wyniku przeprowadzonej ankietki zostanie wprowadzone yuri. Ha, ha, ciekawam bardzo, który z żołnierzy zamieni się w kobietę, bo jak na razie w opowiadaniu występuje tylko jedna, Tanja, ale jej osobowość, okrojona jak jabłecznik od zakalca, lawiruje gdzieś między głównymi bohaterami tylko po to, by wpaść od czasu do czasu i rzucić jakimś suchym żarcikiem. Tak między nami, dlaczego robicie ankiety? Czy motyw yuri nie powinien być jak ten surprajs na widok nagiego faceta w szafie, który mówi, że próbuje mole wykurzyć? Jako autorki powinnyście być niezależne. Jesteście władczyniami tego bloga i tej historii, a czytelników pytacie, co sądzą na temat wprowadzenia takiego czy innego motywu? Córka tego świata nie zrozumie nigdy, wiec po prostu czyta rozdział. Powiem Wam tak: po ocenie tego bloga na długi czas będę unikać yaoi. Ja, wierna fanka, która z moherowymi beretami ma wspólne tylko „dzień dobry” na które i tak nie odpowiadają, mam serdecznie dość czytania o facetach i ich penisach. Ciągle, ciągle i ciągle jeden i ten sam temat. Przejadło mi się to już, o! Rozdział obfituje w nowe słownictwo. Penisy i członki zastąpiła „męskość”, która brzmi jak cichutko wypowiadane słowo pomiędzy sąsiadkami w obawie przed Nowakową, która mogłaby usłyszeć. Jakieś niteczki czerwone, jakieś wilki, znowu rogi baranie, Asmodeuszu, co ja tutaj robię? Oceniasz bloga, odpowiada As, więc oceniam dalej.

Devil’s Soul XI
Plan mamuśki nie wypalił. Cyprien miał zginąć na froncie, rzekomo z powodu odrzucenia oferty posiedzenia na tronu, a tymczasem nie zginął. Wrócił cały i zdrowy, a nawet postanowił królem zostać. Cudowny happy end. Siostra z bratem (Cyprianem) rozmawiają sobie, mężczyzna mówi jej o swojej wspaniałej miłości do Bastiena, potem poprowadzili dwuzdaniowy dialog w języku angielskim. Dalej mamy „siostrzany” pocałunek w usta, no czego u Was nie ma, wybór jak na jarmarku! Słowem podsumowania na temat wszystkich rozdziałów: czy coś się zmieniło? Czcionka. A tak na serio, to ostatni rozdział nie grzeszy w tak dużych ilościach opisami z serii „malinowe usta” i nie wiem, czemu mogę to zawdzięczać – ktoś Was uświadomił, a może to czysty przypadek? Zastanawia mnie także adekwatność nagłówka do tekstu. Jeden z mężczyzn mówi „You’re all mine” i nie wiem, jak mam to przyporządkować treści. Na dobrą sprawę każdy uprawiał seks z kim się tylko da. Nie oszukujmy się, że Wasza historia jest yaoi. Yaoi to nie tylko seks. Yaoi to przede wszystkim rodząca się więź pomiędzy dwoma umysłami, oczywiście rodzaju męskiego, a Wy spłyciłyście to pojęcie do igraszek w każdej możliwej kombinacji.

Dialogi: 5/5

Dialogi harmonijnie współgrają z opisami – nie ma nadwyżek, raz jest opis, a raz dialog. Są one z pewnością stylizowane dla ludzi z czasów bohaterów i w przeciwieństwie do opisów, ta stylizacja wyszła Wam znakomicie. Cyprien inaczej rozmawia z matką, inaczej ze sługami, a jeszcze inaczej z kochankami. Chociaż rzadko zdarza się sytuacja, by ci drudzy wykluczali się z trzecimi. W dialogach na szczęście nie możecie umieszczać „srebrzystych tęczówek”, więc nic ich nie psuje. Są jak najbardziej realne jak na wojskowe klimaty, pisane swobodnie. To dialogi czytało mi się najlepiej.

Opisy: 2/5
Jeśli opisy nie zawierały bzdurnych określeń w stylu „pośladki jak półkule”, to raczej nie miałam żadnych zastrzeżeń. Przykładowo opis Gallowhill został napisany w sposób, który mnie autentycznie zaciekawił. Samo słowo „bunkier”, „przeciwbombowy” i „obóz zagłady” wywołują u mnie dreszcze. Dobra, może trochę przegięłam, ale wszyscy wiedzą, o co chodzi. Jeśli chodzi o sceny erotyczne, to opisy seksu są bardzo monotonne. Zdaję sobie sprawę z tego, że w relacji pomiędzy dwoma mężczyznami fajerwerków seksualnych nie będzie, ale te sceny zaczynają mnie nudzić. Może to przez to, że jest ich tak dużo? Ciągle tylko wpijanie się kłami w kark, namiętne/pożądliwe pocałunki i masowanie pośladków.

Kreacja bohaterów i świata przedstawionego: 5/10
Ta kreacja jest dla mnie największą zagwozdką w całym blogu. Bohaterów przedstawiacie, rozkładając ich wygląd na części setne – zaczynając od tęczówki, źrenicy, włosów, ust, cery i kończąc na butach, spodniach, koszulkach, fryzurach. Zgłębiacie każdy najmniejszy detal ich wyglądu, co sprawia, że mam ochotę kopnąć się w zadek i wyłączyć bloga. Przechodzenie przez te opisy, czytanie ich, jest jak zażycie czterech tabletek Melatoniny bez popitki. Ponadto ciągle dręczą mnie te same opisy, przykładowo kły. Za każdym razem, gdy robią się dłuższe, ubieracie to zawsze w identyczne słowa. Bohaterowie są niecodzienni, tak jak i całe opowiadanie. To wampiry, które głównie walczą i mieszkają w jakichś bunkrach, a w wolnej chwili uprawiają orgie. Czasami, na odmianę, zawładnie nimi jakiś demon. Nie wydaje mi się, żeby tak wyglądało życie wampira – delikatny dotyk, a penisy „pęcznieją”, piją krew dla zabawy, nie z chęci zaspokojenia pragnienia. Innej opcji nie widzę, bo w końcu gryzą swoich pobratymców. Całe szczęście, że wyraźnie zaznaczyłyście, że w ich żyłach płynie krew – gdyby było inaczej, musiałabym się porządnie zastanowić nad całym erotyzmem. Jak zwykle słowem podsumowania: realność bohaterów kopsnęła się na koniku polnym do Australii, nie mają oni rozbudowanej osobowości, wszystko idzie w jednym kierunku – seks i krew. Jednak to byłoby wielce niesprawiedliwe, gdybym nie doceniła starań, jakie wkładacie w te Wasze „malinowe usta”. Będzie mnie to prześladować jeszcze długo.

Fabuła: 0/5
Fabuła nazbyt rozbudowana nie jest. Opowiadanie pisane jest wymiennie z dwóch perspektyw – Bastiena i Cypriena, choć historia jest jedna. Występuje jeden wątek główny – wojna pomiędzy Czerwonymi i Czarnymi, nie ma żadnych wątków pobocznych, są tylko skoki w bok. Czasami te skoki to retrospekcja, czasami zmiana miejsca akcji, ale ogólnie cały czas towarzyszymy tylko dwóm bohaterom, więc o złożoności nie ma mowy. Logika usiadła i zapłakała nad swoim losem w tym opowiadaniu. Dla mnie wszystko jest jednym wielkim chaosem. Jest wiele niedopowiedzeń, wiele akcji urwanych w pewnym momencie, które przenoszą się bez żadnego racjonalnego wytłumaczenia do innej przestrzeni. Raz piszecie o bohaterach, a zdanie dalej opisujecie demony. Sama nie wiem, czy istnieją one tylko w głowach bohaterów, czy oni się w nie zmieniają, czy widzą ich. Wszystko jest tak irytująco niejasne. Może Wasze opowiadanie jest jednym z tych, które trzeba przeczytać pierdylion razy, by zrozumieć cokolwiek? Być może, niestety córka ma w kolejce jeszcze inne blogi. Słowem podsumowania: pomysł był bardzo dobry, ale jest spartaczony złym wykonaniem. Polegacie tylko na wenie, nie macie żadnych koncepcji, co widać między innymi po formie opowiadania.

Oryginalność: 4/5
Opowiadanie umieszczone w czasach przyszłych lub w jakiejś alternatywnej galaktyce. Takie są moje teorie. Yaoi połączone z wampirami, rebelie i walki, spór Czarnych z Czerwonymi, a w to wszystko wplątane demony, upadłe anioły – wszystko sprowadza się do jednego. Z pewnością odznaczacie się nietypowym słownictwem, ale czy na plus, czy na minus to kwestia sporna – dla mnie jak najbardziej na minus. Każdy z tych motywów był w literaturze przerabiany setki razy, ale nie spotkałam się z taką mieszanką jeszcze nigdy.

Poprawność: 2/10
„Nowoczesny metal z jakiego została zrobiona był elastyczny jak guma, twardy niczym diament i o lekkości piórka.”
„Z jakiego została zrobiona” jest wtrąceniem, powinno być oddzielone przecinkami.
„Tylko z pozoru matka wysyła mnie na pole walki bym wspierał żołnierzy. Wysyła mnie bym zginął.”
Dwa przecinki powinny być postawione przed jednym i drugim „bym”.
„-No tak. Jakby mógł sądzić inaczej. - odpowiedziałem chłodno i wolnym krokiem opuściłem pomieszczenie.”
Jakbym mógł.
„Gallowhill był to stary kompleks bunkrów przeciw bombowych,”
Przeciwbombowych.
„Co najśmieszniejsze, a może najbardziej tragiczne wśród wyznań sprzed przeszło 40 lat pojawiały się ciągle te nowe.”
Cyfry w opowiadaniu zapisujemy słownie i przecinek po „tragiczne”.
„Pola pod Gallowhill, jak nazywało się właściwie pusty teren zniszczony wybuchem bomby nuklearnej sprzed 100 lat.”
To samo, sprzed stu lat.
„Kierując się do jednego z mieszkalnych budynków z wielką, czerwoną 2 wymalowaną na bocznej ścianie.”
„z wielką, czerwoną dwójką (…)”
„Ten kto przyjechał, nie często miał okazję spać tu ponownie.”
Ten, kto przyjechał, nieczęsto miał okazję spać tu ponownie.
„Kucnąłem przy ścianie i delikatnie przejechałem obuszkami palca po jednym z rysunków.”
Obuchem to w łeb można dostać. Opuszkami!
„Otworzyłem oczy, nie chcąc patrzeć na tą obrzydliwą formę mojego diabła.”
Tę formę.
„-Spadaj! - warknąłem, łapiąc kielich krwi i pijąc łapczywie słoną substancje.”
Substancję.
„Położyłem się na łóżku, przymykając oczy i już po chwili zasnąłem nawiedzany przez obrzydliwe obrazy zoofilicznych gwałtów.”
Zoofilnych.
„Gdy rebeliancie oddzielili się od Królestwa Płomienia znaleźli ogromną polanę.”
Gdy rebelianci oddzielili się od Królestwa Płomienia, znaleźli ogromną polanę.
„Może uśmiech tan ćwiczony był przez lata, a może młody żigolo miał wrodzony talent.”
Tak/ten ćwiczony.
„Podszedłem do chłopaka i łapiąc go za kark, zatopiłem swoje usta w tych jego.”
W tych jego? A cóż to za dziwaczna konstrukcja? W ogóle jak można zatopić usta?
„W rozkosznym szaleństwie wbił w moje ramie swoje ostre kły.”
Ramię.
„-Czym żeś zawinił? - zapytałem z nieskrywana ironią w głosie.”
Nieskrywaną.
„Zapytałem chłopaka, który zarumienił się lekko, zapewne z powodu mojej bezpośredniość.”
Bezpośredniości.
„-Lucyfera? Ten kto posiada Lucyfera musi być albo szalony albo martwy.”
Ten, kto posiada Lucyfera, musi być albo szalony, albo martwy.
„-A ty? - zapytał, nieruchomiejąc nagle - To znaczy..”
Wielokropek to trzy kropki, a dwie kropki nie są żadnym znakiem interpunkcyjnym.
„-Może być 'ty'. - szepnąłem, nachylając się nad jego uchem i owiewając je ciepłym oddechem.”
W języku polskim prawie zawsze bierzemy w cudzysłów, nie w apostrofy.
„-Nie jestem zwykłym dowódca.”
Dowódcą.
„Wiatr poderwał go góry drobinki ciepłego jeszcze piasku.”
Do góry.
„Jego dłonie od razu zaczęły błądził po moim ciele, chcąc wślizgnąć się pod nie.”
Błądzić. Poza tym jak można wślizgnąć się dłońmi POD ciało?
„Dłońmi masowałem jego pośladki chłopaka”
Jego pośladki lub pośladki chłopaka.
„Kobieta zignorowała te wypowiedź”
Tę wypowiedź.
„Westchnienie ulgi jakie wydała, usłyszawszy tą odpowiedź, sprawiło, że chłopak zaśmiał się delikatnie.”
Westchnienie ulgi, jakie wydała, usłyszawszy tę odpowiedź, sprawiło, że chłopak zaśmiał się delikatnie.
„Bastien coś w nim odblokował. Przekręcił magiczną śrubkę, widoczna tylko dla jego oka.”
Widoczną.
„W środku jego zmysły buzowały jak szalone, jego myśli kotłowały się w głowie niczym stado wściekłych lisów, a serce pompowało krew z siła setek ton.”
Z siłą.
„Kontem oka (…)”
Kątem oka!
Wypisałam tylko niektóre błędy z TRZECH rozdziałów. Gdybym miała zacytować każdy błąd interpunkcyjny, to prędzej bym się poszła i utopiła w wannie. O ile można mieć problemy z przecinkami, bo nie każdy jest asem w interpunkcji, tak liczba literówek jest prawie taka sama. Lenistwo i brak ochoty na poprawę rozdziału. Można nie mieć czasu, ależ oczywiście, ale skoro piszę rozdział miesiąc lub dwa, to co za różnica, jeśli poświęcę jeszcze jeden wieczór i poprawię błędy? Dla córki żadna i dla Was chyba też. W ocenianiu poprawności trzeba wziąć pod uwagę dwie sprawy – albo komuś się nie chce, albo ktoś ma po prostu problemy, ale stara się poprawić. Dlatego liczba punktów jest dość niska. Za lenia.

Detal

Dodatki: 5/10
Córka przyzwyczaiła się już, że na każdym blogu jest menu. Taki mini profesjonalizm. Wy też je macie, ale jest źle ułożone. Odnośniki powinny być wyśrodkowane lub możecie dodać jeszcze jedną podkategorię, bo taki układ wywołuje efekt niechlujności. Odnośnik „strona główna” kieruje nas oczywiście na stronę główną. Totalnie bezsensowny przycisk, który nigdy nikomu na tym blogu się nie przyda. Jestem też zdania, że skoro jest „Strona główna” to powinno też być „Wyjście”, które by kierowało czytelnika na www.samochodynasprzedażniekradzionetylkounas.pl albo coś w tym stylu, tak dla równowagi. „Bohaterowie” to tylko parę zdjęć z podpisami, gdzie po zobaczeniu pisowni słowa „książę” wolałam migusiem wyjść. W kategorii „One-shots” nie ma niczego, a w „Historia” mamy taki mały odnośniczek do genezy, którego nie zobaczyłam nawet za pierwszym razem. Dlaczego „historia” nie kieruje nas od razu do genezy? To jak prezent opakowany w dwa pudełka, totalny bezsens albo świetny żart. Nie do końca też łapię Wasz tok myślenia. Wprowadzać genezę po sześciu rozdziałach? Mogłyście chociaż umieścić odnośnik do niej przed pierwszym rozdziałem, dla nowych czytelników, bo teraz to się tylko marnuje. Lewą kolumnę rozpoczyna krótki tekst zatytułowany „Coś o blogu”. Coś o blogu to to nie jest, przysięgam, raczej ostrzeżenie. Zawierające oczywiście błąd interpunkcyjny, by sprawiedliwości stało się zadość. Następnie umieściłyście parę zdań o sobie, kilka linków, archiwum i statystykę – skromnie, bo standardowo. Podoba mi się cytat. Króciutki, zabawny i jak najbardziej na miejscu. Wszak trzeba być niezwykle inteligentnym politykiem, by postulować o rozdzielanie gejów w ramach prewencji przed ich rozmnażaniem się. Nosz cyrk na kółkach. Podsumowując, nie podoba mi się menu, w którym nie ma nic, kolumna boczna jak najbardziej na plus, więc połowa z dziesięciu to chyba sprawiedliwa punktacja.

Dodatkowe punkty: 0/5
Dodatkowe punkty są dodatkowe, szastać na prawo i lewo nie wypada, bo przyjdzie As i zleje córkę w dupsko, że tak się niekonwencjonalnie wyrażę. Sama historia ma cudowną oprawę, macie wspaniałe pomysły, ale mi się nie podobało i nie znajduję niczego, co by mnie aż tak zaskoczyło lub zachwyciło, bym przyznała jakieś dodatkowe punkty. Poprawnie, ale nie nieprzeciętnie.

Suma: 29/60
Ocena: dobra

Dziewczyny, powiem Wam tak: spędziłam nad tą oceną dziewięć godzin. To o dwie, trzy więcej niż zazwyczaj. Przeczytałam, skomentowałam, ale w mój gust nijak nie trafiłyście. Jeśli ktoś lubi opowiadania erotyczne z nutką władczości (która bynajmniej nie oznacza szpilek w łóżku) oraz skomplikowane historie z wojną w tle, serdecznie zapraszam na Yaoi Romantic Stories. Za dwadzieścia dziewięć punktów regulamin przewiduje ocenę dostateczną, ale biorąc pod uwagę szablon i formę tekstu, a także Wasze pomysły, ta ocena byłaby za niska, dlatego z absolutnie czystym sumieniem daję Wam dobrą. Dziękuję, dobranoc i życzę udanego Sylwestra, ale takiego z umiarem, żeby Wam się literki nie rozmazywały przy czytaniu ocen, bo Opieprz jeszcze nie doszedł w swej karierze do produkcji audiobooków swojej twórczości.

41 komentarzy:

  1. *wyklaskuje brawka dla córy* Obśmiałam się aż miło, choć z innej strony przesyłam ukłony szacunku dla autorek, bo jak na standardowy poziom yaoi, to blog nie jest zły. Tylko z grubsza... niedopracowany. Każda metafora i odpowiedni komentarz córy był niemożebnie kwikogenne. Gdyby nie ocena, odpadłabym z głupawki już przy "golfie napierśnika". Zbrojmistrz ze mnie taki, jak z mojego kota katarynka, ale taką wzniosłą poetyckość to powinni w spreju sprzedawać. Kupiłabym ze dwa kartony, może nawet rabat bym dostała :)

    Smuteczek - nawet NASA poszła na sylwestrowe balowanie. Ale Dziab serdecznie pozdrawia z jej ciepłego fotela jeszcze w starym roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy niezmiernie mnie, gdy ludzie z ocen córki śmieją się xD
      NASA Sylwestra odsypia, jutro córkę... przydyba^^

      Usuń
  2. Pisząc ten komentarz po udanym Sylwestrze, naprawdę nie odpowiadamy za jego treść. :) Szczerze mówiąc, to nie wiemy czego się spodziewałyśmy. Przyznajemy, że na początku nie do końca byłyśmy pewne jak potoczy się to opowiadanie. Po prostu impuls. Coś w stylu: "Chodź, założymy bloga.", a potem liczenie na wenę. Głównie dobra zabawa. Teraz już nieco ogarniamy powoli dalszy ciąg wydarzeń i może coś z tego wyjdzie.
    Co do szablonu i estetyki to, co do belki się zgadzam. Po prostu napisałyśmy cokolwiek, a potem przestałyśmy się tym przejmować.
    Co do opisów, dałaś nam do myślenia. Może rzeczywiście zbyt dużo malinowych ust i tego wszystkiego, ale taki chyba już nasz styl i za dużo się z tym zrobić nie da, jednak będziemy się starać.
    Treść. Odniosłam tu wrażenie, że mamy inny pogląd na miłość męsko-męską. Nasz punkt widzenia, a przynajmniej mój (Chiyeko), wykreowany został bardziej na Queer as Folk, niż mangach yaoi. Geje to faceci, a faceci myślą a seksie o wiele za dużo nawet jeśli gejami nie są.
    Gdybym nie miała kaca, to zapewne przejęłabym się zerem z fabuły, ale cóż. Według mnie historia wcale jednego wątku nie ma i tak naprawdę się dopiero zaczyna. Były rozdziały opisujące przeżycia innych bohaterów niż Cypriena i Bastiena, co prawda może rzeczywiście dodane ni z gruchy, ni z pietruchy.
    Za dialogi dziękujemy, przynajmniej jest się z czego cieszyć. No i oczywiście za jednak dobrą ocenę. Błędy się poprawi, a nad detalami pomyśli.
    Dziękujemy za czas i trud, szczególnie, że tuż przed Sylwestrem.
    Pozdrawiamy serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Queer as Folk kojarzę, nawet widziałam kiedyś parę odcinków i podobało mi się. Nazwałabym to jednak: opowiadanie z treściami homoseksualnymi w tle. Jednak gdy widzę słowo yaoi, kojarzy mi się oczywiście z mangami i w sumie nie tylko. Każde opowiadanie yaoi zaczyna się od budowania relacji, a przynajmniej te standardowe. A w adresie jak byk: yaoiromanticstories :]
      Ocena yrs była czystą przyjemnością, zero z fabuły, według mojego punktu widzenia, jest punktacją sprawiedliwą. Macie BARDZO DOBRY pomysł, tylko jest niedopracowany, ot cały ambaras. Polecam popoprawiać te rozdziały i przykładowo dodać jakieś konkretne odnośniki. Jeśli mogę dać radę: gdy rozpoczynacie jakąś akcję, starajcie się odpowiadać na pytania - kto, z kim, gdzie i w jakim celu?

      Usuń
    2. Dziękujemy bardzo za rady, postaramy się do nich zastosować, pomoc i jeszcze raz za poświęcony czas.
      Szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Myślałam, że temat yaoi umarł w świecie blogów. Nie, żeby kiedykolwiek był modny, ale zdecydowanie rzadko natykam się na tę tematykę."
    O naiwna! Toż temat yaoi jest bardzo, bardzo, BARDZO popularny. Ale żyj w swojej błogiej nieświadomości, nie chcę ci rujnować światopoglądu (btw. w realnym świecie też istnieją geje, wiesz?).

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimie, wskocz do naszej załogi (o ile zostaniesz przyjęta) i oceniaj blogi - na dziesięć ocenionych jeden jest yaoi. Takie są suche fakty, które wyciągnęłam z moich dotychczasowych ocen (nie mówię tylko o działalności na Opieprzu), a Ty swoje poglądy o rzekomej "popularności" yaoi na blogach opierasz na czymś konkretnym? Bo nie wiem, czy dysponujesz jakimiś ankietkami od cbosa czy tak tylko napisało Ci się?
    Geje? A co to? Jakaś choroba zakaźna?
    Ech, brak mi podstawowych informacji, As, składam wymówienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pardon czy KAŻDY blog musi się do was zgłaszać? o.O Bo mnie się wydaje, że nie. A skoro tak, to skąd wiesz (czerpiąc swoje wiadomości, jak wspomniałaś, tylko z ilości zgłaszających się do różnych ocenialni blogów o tej tematyce) jak bardzo opowiadania yaoi są popularne?
      Poza tym nie ma ankiet "Czy yaoi jest popularne?". I to, że ty nie trafiasz często na blogi o takiej tematyce, nie znaczy, że nie są one popularne.

      Usuń
    2. Witam Anonima! ;]
      Asetej stoi na warcie, gdyby komuś przyszło do głowy zostawić jakiś komentarz na Opieprzu nocą - oto jestem, by Ci odpowiedzieć! ;]
      Tak, wymagamy by każdy blog zanim dobrze zacznie publikować oceny zgłaszał się do Opieprzu, my wtedy odrzucamy zgłoszenie (bo nie ma wymaganych czterech postów) następnie autorka szybko pisze cztery rozdziały, zgłasza, my oceniamy dwa lata później i dopiero blog może zacząć się komuś podobać. ;]
      Widzisz jak nas rozgryzłeś ;]

      A zupełnie serio - Cora napisała, że statystyki czerpie z naszej kolejki i własnej lektury blogów. Nie moja wina, ze takie z niej niewiniątko ;] Nie to co ja...

      Pozdrawiam i życzę miłych snów, lub też nocnego buszowania po blodżach,
      Asetejek

      Usuń
    3. Anonimku, nadal bazujemy na NICZYM. Moje fakty, przeciwko Twojemu słowu. Trzeba też zaznaczyć, że najprawdopodobniej mówimy o czymś zgoła innym - ja mówię o całym świecie blogowym (wliczając w to babki zamieszczające na blogach pieśni religijne, bo i takie są), a Ty chyba mówisz tylko o ludziach młodych. Zaręczam Ci, że mało który człowiek w średnim wieku zna pojęcie yaoi, a Opieprz jest na tyle fajną i cacy ocenialnią, że czasami zgłaszają się ludzie starsi o parę dekad od nas.
      Nie, nie każdy blog musi się do nas zgłaszać. Nie musi i wtedy Asetej podróżuje PKP z kałachem pod pachą, szukając delikwentów. Jeździ pociągami nocnymi i odpisuje z telefonu, bo w naszym prywatnym pociągu jest łaj faj, znane też jako WiFi ;]
      Miłej niedzieli!

      Usuń
  6. Mój drogi Anonimie - wybacz Corce ale ona nie wchodzi na takie strony jak Ty czy ja i nie spotyka zbyt często yaoi ;P

    Cora - wybacz, ale musiałam xD

    ja tam czytam tylko yaoi i blogi które oceniam xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimku, i ja też, i ja też! Ja trafiam niemal wyłącznie na same yaoi, zajadam się opowiadaniami yaoi, a w ukrytych na laptopie doujinach mogę pływać żabką :) Na te wszystkie pornosy brakuje mi miejsca na dysku, ale już zamierzam kupić dysk o pojemności jeden tera. A jeszcze jakby yuri i hentaje policzył... >:D

    "O naiwna! Toż temat yaoi jest bardzo, bardzo, BARDZO popularny." A ja myślałam, że blogi to niemal same yaoi! Och, kurczę, przecież to zależy kto co zwykle czytuje i z czym ma do czynienia, a nie z jakimiś światopoglądami, ne? Córcik przecież nie napisała "w Internecie nie ma yaoi", to spora różnica, Anonimku. Ja myślałam też, że blogów o "Naruto" jest już naprawdę niewiele. I codziennie uczę się czegoś nowego. Codziennie można myśleć coś innego! Jakie to wspaniałe! :3

    Ja bym się zgodziła z córką zwłaszcza pod tym względem, że rzadko spotyka się yaoi, które nie jest oparte na żadnym tytule (pewnie zresztą o to jej chodziło, bo manga i anime to moja działka). To nawet podnosi jego wartość, bo autorka nie robi sobie dobrze, pairingując ulubione postacie, tylko sama angażuje się w budowę świata. Takie akcje są godne pochwały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, ale Wy mnie prześladujecie.
      Yaoi nie istnieje w świecie blogów. Jeśli się nie zgadzacie ze mną, to proponuję przeredagować moje oceny, żeby było po Waszemu i tyle!!
      Myślałam, że wreszcie odnalazłam swoje miejsce na ziemi, tutaj, na opieprzu, ale nawet w tym miejscu jestem wyszydzana za swoje poglądy.
      Ciągle tylko czegoś nie wiem, nie wiem i nie wiem. Wszyscy się czepiacie.

      Usuń
    2. Cora. Nawołuję - ogarnij się. Przykro mi jest, kiedy czytam, że piszesz o opieprzu w tak negatywnym świetle.

      Nikt Cię nie wyszydza, postępujemy z Tobą tak, jak Ty z innymi.

      Usuń
    3. Poza tym chyba Dziab nawet Cię broniła?

      Usuń
    4. Dziab jest taka sama jak WY wszyscy, dostosowuje się do chorego systemu, by dostać jak największą ilość uśmiechów pani kierowniczki.
      Co to w ogóle za motywacja, Asetej?
      Nie wiem, nie rozumiem tego wszystkiego. Jesteście tutaj jak mafia - albo się zgadzasz na wszystko, albo giniesz.

      Usuń
    5. Już od dawna czułam, że coś się dzieje parafrazując Twojego ulubionego bohatera internetu. Dramatyzm godny Wertera. Może gdybyś Ty się bardziej postarała, do Ciebie też bym się uśmiechała.

      Usuń
    6. Pani kierowniczki proszę nie obrażać. Córa, nie każdemu trzeba skakać do gardła jak wygłodniały wilk na Czerwonego Kapturka - każdy może każdemu zwrócić uwagę i nie trzeba sięgać po jakieś mafijne porównania. Internet jest zbiorowiskiem, a nie kompleksem pojedynczych piaskownic. Ocenialnia też jest grupą ludzi i nikt tu z nas nie pozuje na drugiego Berlusconiego!

      Usuń
    7. Asetej, wiesz, gdzie ja mam Twoje uśmiechy? Bardzo, bardzo, głęboko. W zlewie. Publicznym zlewie, dodam dla wzmocnienia faktu!!!
      Dziabara, sama żeś wilk! Kiedyś mi mówiłaś, że też nie możesz znieść terroru Asetej i razem uwolnimy się! Znajdziemy ją, odetniemy ją od prądu i wykorzystamy to, by zostać kierowniczkami!
      Widocznie nie pasowała Ci rola, zastępcy. ALE DLACZEGO MNIE ZDRADZIŁAŚ?!

      Usuń
    8. Marna prowokacja Cora. Dziab akurat jest szczera, w przeciwieństwie do NIEKTÓRYCH.
      Gdyby miała jakieś wątpliwości, na pewno by mi powiedziała!

      Nikt Cię tu na siłę nie trzyma, skoro jest Ci tu tak źle idź, załóż własną ocenialnię i nie szargaj więcej Opieprzowego potwora.

      Usuń
    9. "Jesteście tutaj jak mafia - albo się zgadzasz na wszystko, albo giniesz."
      Jak to czytam to mam ochotę przygotować Ci martwego śledzia.

      Usuń
    10. Asetej, a żebyś wiedziała, że może i pójdę, odniosę spektakularny sukces jako była oceniająca Opieprzu i będę zostawiać Wam chamskie komentarze pod każdym postem. Zrobię pińcet kont na bloggerze, wciągnę w to wszystkich znajomych i razem zniszczymy Was!
      Aimee, chcesz faks do mnie?

      Usuń
    11. Dobrze wiesz, że po nas to spłynie jak po kaczce.

      Rób jak uważasz, tylko w swej łaskawości poinformuj mnie w bardziej cywilizowany sposób niż komentarz pod oceną.

      Tak to jest, jak człowiek o kimś powie zbyt dużo dobrego słwoa- tylko pasa brak na takie zachowanie.

      Usuń
    12. Chyba po pieczonej kaczce.
      Przecież Ci mówiłam, że chcę całemu światu oznajmić, że sytuacja jest taka, a nie inna. Pora, by ludzie się mną zainteresowali. Zaczną robić wywiady ze mną, zapraszać do studiów, częstować wodą, której i tak nie wypada pić i pytać, jak wyzwoliłam się spod Twego jarzma!!!
      Nawet Aimee i Dziabarę ukróciłam krótką ripostą, nie wiem dlaczego nie możesz po prostu zgodzić się ze mną i przeprosić!

      Usuń
    13. Córa, przestań, bo to już przestaje być zabawne. Takimi dziecinnymi zachowaniami nie uciszysz nikogo, bo mądrzejszy machnie na Ciebie ręką i da Ci potupać rączkami i nóżkami. Ale proszę Cię, nie rób z łaski swojej noworocznej szopki. Dobrze, że rozmowa rozgrywa się między nami, ale jeśli spróbujesz zacząć podobną paradę pod oceną Aimee, to będzie to świadczyło o Twoim wybitnym braku kultury. Chcesz się wykrzyczeć? Idź sobie na zewnątrz. Masz żal do nas? Napisz mejla z argumentami, bo na razie wstyd robisz sobie i nam.

      Usuń
    14. Możliwość komentowania służy do komentowania nie tylko komentującym danego bloga, ale też załodze bloga komentowanego, by mogła komentować w komentarzach.

      Usuń
    15. Nie unikaj odpowiedzi i wytrzeźwiej. Albo nie, dla mnie możesz w tym momencie stoczyć się pod biurko. Twoja ocena - Twoja szopka i Twój wstyd. Najwyżej niedługo podziękujemy Ci za współprace, jednak mam na tyle rozumu, żeby poczekać na Asetej i oddać decyzję w jej ręce, a Tobie odwdzięczyć się pięknymi słowami. Zawsze irytowałaś mnie tym gimnazjalnym zachowaniem, ale w ostatnich dniach przeszłaś samą siebie, od kręgosłupa po pięty.

      Usuń
    16. Dziabara, jest mi bardzo przykro.
      Musze wszystkim powiedzieć, jaka jest prawda. Nie mogę być tak szkalowana na łamach ocenialni.
      Otóż Dziabara jest moją sąsiadką. Zostawilam otwarte okno i poszłam do toalety. Jako, że sprawa nieco się wydłużyła, ta dziewczyna wdrapała się po bluszczu, napisała te wszystkie komentarze i mnie zamknęła, dopiero przed chwilą znajomy ślusarz uwolnił mnie!

      Usuń
    17. Ty masz coś z głową czy co?

      Usuń
    18. Po czytaniu tego wszystkiego tylko jedno kotłuje mi się w głowie: wtf?! Czy to jakiś żart, którego nie rozumiem czy o co biega O.o?

      Usuń
    19. Mój psycholog mówi, że już wszystko wyleczone.

      Usuń
    20. Chyba jednak nie.

      Usuń
    21. Dostałam oficjalną zgodę na zakończenie tej nie do końca niewinnej prowokacji. Ja sama bardzo chciałam też przeprosić Ester, że się aż tak bardzo zaniepokoiłaś sytuacją. Z nami jest wszystko w porządku, a córa, jak tylko wróci z zajęć, ładnie się tutaj ukłoni. Z naszej strony to był tylko żart, choć jak może ktoś zauważył, nikt poza nami, świadomie włączającymi się oceniającymi, nie został obrażony.

      Osobiście widzę ostatnimi czasy wiele kłótni na innych ocenialniach, a także ataki anonimowych i teoretycznie jawnych osób. My na Opieprzu lubimy konstruktywną krytykę czytelników, ale po powtarzających się nickach mogę wnioskować, że niektórzy tylko bawią się cudzym nieszczęściem lub zamiast kulturalnie i otwarcie wytknąć komuś błąd, kryją się za "anonimami" i nie przebierają czasami w słowach. Cieszy mnie jednak to, że mimo całej akcji Opieprz nie został masowo zaatakowany przez trolle i chochliki. Od dziś postaramy się być grzeczniejsi :)

      *zdejmuje kapelusz z pawim piórkiem*
      Pozdrawiam!
      Dziab

      Usuń
    22. Dziab... *szepcze* DZIAB! Ja mówiłam poważnie!
      A tak na serio - Dziabara dobrze mówi, córka jeszcze w swoim życiu psychologa nie zaliczyła (i to w każdym znaczeniu tego słowa), z nami wszystko w porządku - po prostu chciałyśmy pokazać wszystkim, że u nas nie ma problemów, a jeśli są, to rozwiązywane w odpowiedni sposób. To było takie swoiste nawiązanie, tak jak mówi Dziab, to tych mnóstwa kłótni na innych ocenialniach.
      No, moje pierwsze oświadczenie jest już za mną ;]

      Usuń
    23. Wah, kamień z serca! Przepraszam, że tak spanikowałam, ale ja zawsze nerwowa byłam i rzeczywiście ostatnio wszędzie się kłócą i przestraszyłam się, że tutaj też ta zaraza dotarła, ale na szczęście nie :)

      Usuń
    24. Kamień z serca i koniom lżej.
      Czy jakoś tak :]
      Myśmy zgodne jak siostry (tak naprawdę wszyscy jesteśmy rodziną, ale sza, Asetej nie pozwala o tym mówić).

      Usuń
    25. Przyznam Wam, wspaniała rozrywka xD Momentami brzmiało to poważnie, ale szczerze powiedziawszy, Córa wszystko popsuła, bo od razu po jej komentarzach było widać, że to nie na serio ;]

      Kłócą się na ocenialniach? O, to ja takie niwinne, nieuświadomione dziewczę, bo nie wiedziałam.

      W ocenie nie znalazłam żadnego błędu, punkt dla ciebie, Córko :>

      Usuń
    26. *oooo, macarena*
      Gdy już to pokolenie pójdzie do pracy i na porodówkę, zrobimy kolejną akcję, dla nowych czytelników ;]
      Czyli niedługo xD

      Usuń
  8. Dziabara powiedziała "...bo autorka nie robi sobie dobrze, pairingując ulubione postacie, tylko sama angażuje się w budowę świata."


    If you know what i mean... ^.^

    OdpowiedzUsuń